Znakomity perkusista i akordeonista, zmarł nagle 28 listopada 2021 roku w
Kołobrzegu.
Bogdan Kulik zmarł w nocy z soboty na niedzielę 28 listopada w hotelu w Kołobrzegu, dokąd przyjechał z Warszawy, by następnego dnia zagrać z zespołem Janusza Bogackiego w spektaklu Krystyny Jandy „Zapiski z wygnania”. Słynna aktorka napisała na Facebooku: „Bogdan pożegnał się z nami wieczorem – do jutra – i już się nie obudził. Zagraliśmy dziś bez Niego, bez perkusji, najsmutniejszy spektakl w życiu. Bogdan – legenda polskiej muzyki rozrywkowej, legenda polskich nagrań, nadzwyczajny kolega, cudowny człowiek, nasz wieloletni współpracownik i towarzysz artystycznych zmagań. Pokój dla Jego wspaniałej duszy. Wyrazy współczucia dla Rodziny. Bogdan zostanie w naszej serdecznej pamięci.”
Przyczyną zgonu było prawdopodobnie zatrzymanie pracy serca. Bogdan Kulik współpracował z Krystyną Jandą od kilkunastu lat, grając w zespole Janusza Bogackiego w Teatrze Polonia i Och-Teatr w różnych spektaklach, m.in. również w „Białej bluzce”.
Urodził
się w Trzciance 16 lutego 1948 roku. Pierwsze kroki jako perkusista na dużej estradzie stawiał w latach 1967-68 w zespole akompaniującym grupie wokalnej Partita, w której grali również Tomasz Szukalski na saksofonie, Janusz Drozdowski na fortepianie i Paweł Jarzębski na kontrabasie (występowali m.in. na Jazz Jamboree 67).
Ukończywszy szkołę muzyczną, w 1970 roku rozpoczął
pracę w Orkiestrze Polskiego Radia pod dyrekcją Edwarda Czernego i Bogusława
Klimczuka. Wraz z zespołem ARP Life Andrzeja Korzyńskiego nagrywał muzykę do
filmów, seriali i programów telewizyjnych. Przez ponad 10 lat, od 1974 do 1986
roku, grał w sekcji rytmicznej duetu Marek i Wacek. Koncertował w całej Europie
i w USA. W latach 1978 - 1992 był członkiem Orkiestry PRiTV Studio S-1 Andrzeja
Trzaskowskiego.
Od połowy lat 90. był nauczycielem perkusji na wydziale instrumentalnym w Autorskiej Szkole Muzyki Rozrywkowej i Jazzu I i II stopnia im. Krzysztofa Komedy w Warszawie, gdzie stworzył własny program nauczania (pracę dydaktyczną zakończył dwa lata temu).
Pod koniec lat 90. zajął miejsce legendarnego perkusisty, jednego z pionierów polskiego jazzu, Tadeusza Federowskiego w zespołach Henryka Majewskiego Swing Session i Old Timers, dołączył też do grupy Swing Workshop Wojtka Kamińskiego. Właśnie ze Swing Workshopem zagrał 19 września tego roku w Zaułku Żabczyńskich na Saskiej Kępie w Warszawie swój ostatni koncert jazzowy.
Tak wspomina Bogdana Kulika pianista Wojtek Kamiński:
– Poznałem Bogusia dwadzieścia kilka lat temu w ASMRiJ im. Krzysztofa Komedy, gdzie obydwaj uczyliśmy na II stopniu. Od razu nawiązała się między nami nić sympatii, a później przyjaźni. Bogusia wszyscy lubili, bo był zawsze uprzejmy, miły, grzeczny i zawsze gotowy do pomocy. Pogłębiło się to jeszcze bardziej, kiedy trafiały nam się wspólne grania. Kiedy Tadzio Federowski wycofał się z grania, natychmiast „skaptowaliśmy” Go do Timersów, a później do Swing Workshopu. Grał również ze mną akompaniując Mariannie Wróblewskiej, Maćkowi Zakościelnemu i innym wokalistom. Najpierw na basie grał Janusz „Baluza” Kozłowski, a później Andrzej Zielak. Tę moją sekcję rytmiczną zauważył również „Duduś” Matuszkiewicz i w Jego kwartecie koncertowaliśmy między innymi w Tygmoncie i na OJM Złota Tarka w Iławie. Boguś miał niesamowity timing i „kopa” w sekcji. Rozumieliśmy się muzycznie bez słów. W naszych zespołach zawsze była atmosfera rodzinna. Odwiedzaliśmy się całymi rodzinami. Bardzo ciężko będzie się pogodzić z tym, że już Go nie ma i że już razem nie zagramy! Żegnaj Bogusiu! Nigdy Cię nie zapomnimy!
Swoim wspomnieniem dzieli się z nami także Marek Tomaszewski, jeden z dwóch filarów legendarnego duetu fortepianowego Marek i Wacek:
– Bogdan zaczął grać z nami w Niemczech wraz z Ziutkiem Sikorskim (gitara basowa), Ziutkiem Gawrychem (instr. perkusyjne) i Januszem Drozdowskim (gitara) w 1974 roku. Był to jego pierwszy wyjazd na Zachód. Kiedy zaprowadziliśmy go do supermarketu, dostał szoku na widok zaopatrzenia. Od razu zrobił na mnie miłe wrażenie – wspaniały człowiek. Od pierwszych prób okazał się zawodowcem, otwartym na różne style muzyki, które proponowaliśmy z Wackiem. Miły, koleżeński, chętny do rozmów również na tematy rodzinne. Będąc w Warszawie z rodziną, mieliśmy okazje spędzenia miłych chwil w jego domu.
Kiedy w 1968 roku przyjechaliśmy z Wackiem do Paryża, zauroczyła nas francuska, akordeonowa „musette”, która dała nam pomysł na opracowanie na duet i oczywiście akordeon jednego z najbardziej znanych przebojów, Indifference skomponowanego przez Tony’ego Muréna. Zrealizowaliśmy ten pomysł, kiedy Bogdan objawił nam, że jest również akordeonistą. Jego partia solowa zrobiła furorę. Wszędzie dostawał niekończące się olbrzymie brawa.
Nagrał z nami trzy płyty live: koncert w Kolonii w słynnej w tamtych latach sali koncertowej „Gürzenich”, w Filharmonii w Berlinie oraz ostatni koncert telewizyjny dla Hessischer Rundfunk „The Last Concert” w 1985 roku.
Pamiętam jego znakomity występ w Klubie Tygmont w 2009 roku. We trójkę z Ziutkiem Sikorskim wspominaliśmy 11 lat spędzonych na trasach europejskich.
Bogdan Kulik pochowany zostanie 10 grudnia br. na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.
Zobacz również
W dn. 5 października 2024 roku zmarł starszy brat Ptaszyna Andrzej. Więcej >>>
Legendarny pisarz, reporter, scenarzysta, przed laty trębacz jazzowy odszedł 30 września 2024 roku. Więcej >>>
Amerykański saksofonista i kompozytor zmarł w Nowym Jorku 21 września 2024 roku. Więcej >>>
Brytyjski perkusista zmarł 5 września po długiej chorobie, w wieku 60 lat. Więcej >>>