Koncerty
Kronos Quartet
fot. Marek Tomalik

Kronosi w Zakopanem

Marek Tomalik


Kronos Quartet, jeden z najsłynniejszych kwartetów smyczkowych świata, zainaugurował 24 września I Międzynarodowy Festiwal Muzyki Kameralnej „Muzyka na szczytach”.

Było to jedno z najważniejszych wydarzeń muzycznych w historii Zakopanego. Pierwsze dźwięki w Kościele Św. Krzyża – kołysanki polskiej kompozytorki Hanny Kulenty – wprawiły słuchaczy w nieoczekiwane oczarowanie. Przejmująca smutkiem po stracie dziecka i jednocześnie delikatnie „natarczywa”, jak rój niespokojnych pszczół.
Ten temat zapadł mi najmocniej w pamięć, był najbardziej poruszający. Dla kontrastu Kronos zagrał kompozycję Rama Narayana, hinduskiego wirtuoza prastarego instrumentu sarangi. Popłynęły nuty kojące, które zabrały melomanów do krain zdecydowanie bardziej błogich, niż to, co miało nastąpić później. Aleksandra Vrebalov to kompozytorka Serbska na stałe mieszkająca w USA. Jej kompozycja napisana specjalnie dla Kronosa była tym najdziwniejszym utworem wieczoru, z okrzykami, bębnami, surowymi instrumentami smyczkowymi, prawdopodobnie pochodzenia bałkańskiego.

Po przerwie wybrzmiał Trzeci Kwartet Smyczkowy Henryka Mikołaja Góreckiego „Pieśni śpiewają”. Pięć części tego utworu napisanych specjalnie dla Kronos Quartet powstało na przełomie lat 1995/95. Prapremiera światowa odbyła się 10 lat później w Bielsku-Białej. Inspiracją miały być wersy poezji Welimira Chlebnikowa: Kiedy ludzie umierają, pieśni śpiewają. Zakopiański kościół wypełniła melancholia przemieszana z niepokojącymi dysonansami. Polski pejzaż przepełniony smutkiem, zdobiony motywami góralskimi i odniesieniami do muzyki Szymanowskiego. I zrobiło się swojsko, wszak lubimy te nasze smutki chyba najbardziej. Kronos potrafił tak dalece skupić uwagę publiczności, że chwile ciszy, momenty zawieszenia dźwięku były pozbawione najmniejszego szelestu, jakby grali w pustym kościele. Przejmujące dzieło. Myślę, że pod tym względem podobne słynnej III Symfonii śląskiego kompozytora mieszkającego od lat w najwyżej położonej wsi w Polsce, w podhalańskim Zębie. Henryk Mikołaj Górecki był gościem honorowym koncertu, po wielkich brawach publiczności podszedł pod scenę i podziękował muzykom kwartetu. To była wzruszająca chwila.

Bardzo trudno jest pisać o występie Kronos Quartet. Mają za sobą tysiące koncertów, współpracę z wieloma artystami z najwyższej półki, którzy nie tylko użyczają im swoje kompozycje, ale specjalnie aranżują dla nich własne utwory, a nawet piszą „pod Kronos” niezwykłe tematy. I to z bardzo odległych krain – od Toma Waitsa, przez Sigur Rose, Jimiego Hendrixa, Johna Zorna po Henryka Mikołaja Góreckiego. Precyzja wykonania Kronosa jest na najwyższym światowym poziomie, i to nie bezpośrednio w sensie techniki gry, ale przede wszystkim duszy, szczerości. Koncert inaugurujący pierwszy Międzynarodowy Festiwal „Muzyka na Szczytach” sięgnął swej nazwy – w sensie miejsca i poziomu wydarzenia. Kronos bisował dwukrotnie, grając m.in. kompozycję islandzkiego zespołu Sigur Ros.

Szkoda tylko, ze tak wspaniale przygotowany festiwal nie został lepiej rozreklamowany. Kościół przy ulicy Chałubińskiego nie był wypełniony po brzegi, a powinien być! Festiwal trwał cztery dni. Do niedzieli można było usłyszeć wiele perełek muzyki kameralnej, które nieczęsto goszczą na krajowej scenie. Program wypełniły m.in. utwory związane z kompozytorami, którzy z Tatrami i Zakopanem mieli swoje silne związki, i często stąd czerpali inspiracje. Mieczysław Karłowicz i Zygmunt Noskowski tworzyli tu wybitne dzieła na skalę światową. W swoich czasach, a także i później, zostali jednak niedocenieni.

Zakopiański festiwal – prócz arcydzieł światowej muzyki kameralnej – był także próbą przypomnienia ich dorobku. Imprezę uświetnił wnuk siostry Mieczysława Karłowicza – mieszkający w Anglii Mieczysław Wasilewski. Głównym organizatorem wydarzenia jest Stowarzyszenie im. Mieczysława Karłowicza w Zakopanem. Mam nadzieję, ze nie zabraknie im sił do realizacji kolejnych edycji Festiwalu i że poradzą sobie z niezwykle wysoko ustawioną poprzeczką tej pierwszej, udanej edycji. 

Marek Tomalik

 

 


Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu