Festiwale
Thurston Moore
fot. Marek Tomalik

Artykuł opublikowany tylko na stronie internetowej.

Off Festival 2012

Marek Tomalik


Ponad stu wykonawców i 50 godzin muzyki w trzy dni na czterech sąsiadujących scenach. Trudno to wszystko zmieścić w uchu, ale można też było podejść do tematu piknikowo – aura i otoczenie Trzech Stawów temu sprzyjały. Oprócz gwiazd, takich jak Iggy Pop & The Stooges, Swans, Thurston Moore i Kim Gordon (tym razem w dwóch osobnych projektach, nie jako Sonic Youth), cała masa mniej znanych i nieznanych artystów z szeroko rozumianego spektrum muzyki off, także jazzu i jego okolic w wielu ciekawych odsłonach. Bardzo dobra organizacja i jeszcze lepszy program katowickiego OFF Festivalu (3-5 sierpnia), który urósł przez lata do światowego formatu.

Lupa na jazz. W piątek poczarował sekstet Profesjonalizm, prowadzony przez szalonego pianistę Marcina Maseckiego. Przewrotnie, z jazgotem, przytupem i poczuciem humoru. Nie słyszałem dotąd rozbudowanego sola perkusyjnego w rytmie marszowym. Powiało świeżością i nazwa się obroniła. Mniej przekonujący był trójmiejski Kristen, który zapodał sos z pogranicza rocka alternatywnego i free jazzu na dwie gitary i perkusję. Dał jednak kolejny raz odpowiedź na pytanie o łączenie ścieżek i artystyczną bezkompromisowość.

Świetnie przyjęto „Różę” Mikołaja Trzaski (Miłość, Łoskot). Jego sekstet wystąpił na scenie eksperymentalnej. Subtelne, trudne dźwięki, którymi można było pootwierać sobie żyły. Nie zabrakło wyszukanych harmonii i „trumiennych” dysharmonii. Dwa kontrabasy i trzy klarnety basowe + perkusja oddały świetnie klimat trudnego filmu. Czy można wyobrazić sobie bardziej żałobny zestaw instrumentów? Wyrobiona na wcześniejszych zakrętach offowa publiczność przyjęła Trzaskę entuzjastycznie. Sekstet bisował, co w warunkach napiętego programu festiwalowego było ewenementem. Z jednej strony to cieszy, bo jazz łapie nowe terytoria, a z drugiej uwielbienie do maksymalnie dołującej muzyki zastanawia i budzi niepokój o stan ducha w naszym narodzie.

Thurston Moore, twórca nowojorskiej muzyki eksperymentalnej i filmowej, artystyczny spadkobierca Lou Reeda, przez lata filar noise’owej grupy Sonic Youth, był (subiektywnie!) największym wydarzeniem festiwalu. Od lat jego gitarowe dźwięki poruszają się między biegunami – spokojnych, wpadających w ucho riffów i hałaśliwych freejazzowych szaleństw, które mogą trwać dowolnie długo i nie nużą. Tak było na sobotnim koncercie, Thurston pokazał jak się gra noise. Rozbudowane partie improwizacji dały siłę muzyce, która od lat ma swoich naśladowców, także w ramach jazzu. 

Jego partnerka Kim Gordon (kiedyś w życiu i na scenie) wystąpiła dnia następnego ze swoim projektem muzycznym, a półnagi, stary, pomarszczony jaszczur Iggy Pop i jego The Stooges mnie osobiście rozczarowali. Iggy dał amerykański show w stylu Rolling Stones z ich najlepszego okresu. To był koncert nie na ten festiwal, gdzie jednak muzyka, nie widowisko, były w dominującej ilości występów na planie pierwszym. Zero jazzu, słaby off.

To, co jest niewątpliwą siłą OFFu, to fakt, że kręci się wokół muzyki wartościowej, trudniejszej w odbiorze, wymagającej od słuchacza otwartości i skupienia. Nie zamyka się w ciasnej skorupie. Rock, punk, metal, hardcore, folk, ambient, rap, hip hop, muzyka eksperymentalna, jazz i wiele innych.  To nie jest festiwal dla garstki zapaleńców pojechanych dźwięków. To są tysiące poszukujących nowych wrażeń słuchowych. Cześć z nich już kocha jazz, reszta może wkrótce dołączyć. Katowicki OFF nie kreśli granic muzyki.

Marek Tomalik

 


Zobacz również

Jazz Forum Showcase

Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>

Jazz & Literatura 2017

Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>

Ad Libitum 2016

11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>

Jazzbląg 2016

Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu.  Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu