W dn. 29 kwietnia - 3 maja odbyła się w Zakopanem kolejna edycja Wiosny Jazzowej. Festiwal powstał w 2003, a w obecnej formule istnieje trzeci rok. Jego organizatorem jest Biuro Promocji Zakopanego, sprawnie kierowane przez dyr. Andrzeja Kaweckiego i jego zespół. Funkcję szefa artystycznego imprezy (i jednocześnie konferansjera) pełnił redaktor naczelny JAZZ FORUM Paweł Brodowski.
ZAKOPIAŃSKI JAZZ
Już pierwszy koncert zaskoczył organizatorów, bowiem takiej frekwencji nikt się nie spodziewał – Dworzec Tatrzański był dosłownie oblężony. To świetny pomysł, by do programu festiwalu wprowadzić lokalne zespoły. Jazzowi górale z Highlanders Group to m.in. studenci katowickiej uczelni. Pełna żywiołu muzyka sekstetu z trąbką, saksofonem i gitarą nasiąknięta jest elementami etnicznymi, również podhalańskimi.
Z Zakopanego pochodzi muzyczna rodzina Lubowiczów: Nika - voc, Jakub - p, Dawid - viol, których wspomagała sekcja: Wojtek Pulcyn - b i Marcin Ułanowski - dr. Nika, która tę konstelację firmowała, wyrasta na jedną z najciekawszych polskich wokalistek jazzowych. Zaprezentowała nie tylko zapierającą dech technikę scatu (Twisted, Giant Steps), ale także dar lirycznej interpretacji i wyobraźnię aranżera (brawo za Softly). Dawid Lubowicz popisał się fajerwerkami we własnej kompozycji Na siedem, opartej na motywach bałkańskich i góralskich.
GALA JAZZ TOP cz. I
30 kwietnia w sali hotelu Belvedere odbyła się pierwsza część Gali Jazz Top.
O godz. 19.00 na scenie pojawiło się Trio Marcina Wasilewskiego, które przez czytelników JAZZ FORUM zostało uznane za najlepszą grupę jazzu akustycznego. Podczas koncertu Marcin Wasilewski, Sławek Kurkiewicz i Michał Miśkiewicz wykonali program ze swego najnowszego, nagranego dla ECM krążka „Faithful”, który już stał się bestsellerem w Polsce i USA. Zanim popłynęły pierwsze dźwięki, członkowie Tria otrzymali pamiątkowe dyplomy.
Trio rozpoczęło występ od An den kleinen Radioapparat Hansa Eislera, czołowego „reżimowego” kompozytora NRD, twórcy hymnu tego państwa; temat ten jest lepiej znany pod tytułem nadanym mu przez Stinga The Secret Marriage. Potem słuchaliśmy utworów lidera: Song for Świrek (zbudowanego wokół unisonowej figury basu i fortepianu), Woke Up in the Desert oraz Mosaic. głównym hitem koncertu okazał się Night Train to You; utrzymany w nieregularnym metrum 11/8, posiada wyrazisty motyw, dynamiczną akcję, która świadomie zwalnia w końcowym fragmencie. Trio zagrało jeszcze: Ballad of the Sad Young Men (lidera) oraz Big Foot Paula Bleya. Zabrakło tytułowego Faithful, ale na bis muzycy wykonali Hyperballad Björk, znaną z pierwszej płyty nagranej dla ECM.
Muzyka Tria kontynuuje stylistykę przyjętą przed laty. Raczej doskonali detale, niż wytycza nowe obszary. Artyści jeszcze bardziej scalają formę, „temperują” ekspresję na rzecz przejrzystości przekazu i zachowania jednolitego charakteru kompozycji. Pełne inwencji sola lidera zawsze płynnie wynikają z tematu, są doskonale montowane w narrację utworów. Członkowie zespołu grają ze sobą tak długo, że mogą już sobie pozwolić na rezygnację z ciągłego kontrolowania toku dźwiękowego, co powoduje, że muzyka rozwija się w sposób bardzo naturalny.
Drugi koncert tego wieczoru odbył się – na specjalne życzenie Agi Zaryan – we wspomnianym Dworcu Tatrzańskim. Bilety zostały sprzedane „na pniu”, wielu fanów słuchało muzyki na stojąco. Aga Zaryan została podwójną laureatką Jazz Topu; czytelnicy JF uznali ją za najlepszą wokalistkę, natomiast jej płytę „Looking Walking Being” (nagraną dla Blue Note) za Album Roku. Koncert zdominowały utwory z tego właśnie krążka, choć usłyszeliśmy także premierowe wykonania kompozycji z najnowszej płyty zarejestrowanej niedawno w Stanach (także dla Blue Note), a inspirowanej poezją Czesława Miłosza; Aga Zaryan przypomniała też hity z albumu „Pickin’ Up The Pieces”.
Wokalistka znajduje się obecnie w fenomenalnej formie, operuje piękną barwą głosu, nieskazitelną intonacją, perfekcyjną dykcją (bez względu na język, w jakim śpiewa), szeroką skalą głosu, zróżnicowaną ekspresją (m.in. scat, efekty kolorystyczne) i dynamiką. Swoją stylistykę wzbogaca o elementy bossa novy, muzyki pop i etno. Potrafi też oczarować słuchacza gracją, elegancją i talentem aktorskim, w czym przypomina nieco Dee Dee Bridgewater.
Muzyków towarzyszących wokalistce (Łukasz Żyta, Michał Jaros, David Dorůžka) trudno nazwać zespołem akompaniującym; każdy z nich jest indywidualnością, odciskającą na utworach swój znak firmowy. Szefem muzycznym formacji jest pianista Michał Tokaj, świetny kompozytor, autor (lub współautor) większości utworów Agi Zaryan, aranżer, solista, wytrawny improwizator. Koncert został przyjęty entuzjastycznie, owacja na stojąco trwała przez wiele minut.
SANTO SUBITO POD TATRAMI
1 maja, w dniu beatyfikacji Jana Pawła II, nasz czołowy wokalista jazzowy Marek Bałata zaprezentował program „Santo Subito – Jazzmani Janowi Pawłowi II”. Koncert odbył się w kościele św. Krzyża i zgromadził tłumy; wg słów proboszcza tej parafii, jeszcze nigdy żadna muzyczna impreza nie przyciągnęła tu takiej rzeszy słuchaczy.
W repertuarze koncertu znalazły się dwa utwory skomponowane do wierszy Karola Wojtyły oraz kilka pieśni eucharystycznych w bogatej aranżacji lidera i Tadeusza Leśniaka. Wokaliście towarzyszył zespół z sekcją jazzową, solistami i kwintetem smyczkowym. Bałata potraktował pieśni kościelne w sposób lekki, wręcz popularny. Swobodnie modyfikował melodykę, „definiował” i ożywiał puls rytmiczny (element, który w tych utworach pozostaje najbardziej „płynny”); zachowując łączność z oryginałami, nie zrezygnował jednakowoż z bogatego katalogu środków ekspresji: eksponowania rozległej skali głosu, kontrastów dynamicznych, wyrafinowanej ornamentyki (podawanej scatem) i efektów wokalnych. Element jazzowy stał nieco na dalszym planie, co było zapewne świadomym zabiegiem.
Największe wrażenie zrobiła na mnie pieśń Z dawna Polski Tyś królową, gdzie w końcowym fragmencie artysta, na tle muzyki, powtarzał (jak mantrę) słowa modlitwy Zdrowaś Mario. Na zakończenie wokalista wraz publicznością wykonał Barkę, ulubiony song Błogosławionego. Wiele razy widziałem Marka Bałatę podczas występów, ale nigdy w stanie takiego uduchowienia, radości i więzi z słuchaczami; dla wielu z nich ten koncert był niemal mistycznym doświadczeniem, niektórzy mieli łzy w oczach.
GALA JAZZ TOP cz. II
2 maja odbyła się II część Gali Jazz Top. Najpierw wystąpiło trio Krzyszofa Herdzina (najlepszy aranżer), ze Zbigniewem Wegehauptem (najlepszy kontrabasista) i Cezarym Konradem (najlepszy perkusista); ten ostatni, dokładnie przed rokiem i w tym samym miejscu odbierał identyczne wyróżnienie.
Krzysztof Herdzin jest dziś chyba najbardziej rozchwytywanym aranżerem i pianistą. Współpracuje z jazzmanami, wykonawcami pop i muzykami klasycznymi. Będąc absolwentem Akademii Muzycznej (w klasie fortepianu prof. Katarzyny Popowej-Zydroń, u której studiował później Rafał Blechacz), posiada wszechstronne przygotowanie jako instrumentalista i kompozytor (także utworów klasycznych (m.in. Symphonicum). Trio nie powstało na potrzebę występu w Zakopanem, muzycy współpracują ze sobą od lat.
Koncert rozpoczął się tematem Russella Ferrante (z Yellowjackets) Prayers for El Salvador, który miał być – wg zapowiedzi lidera – utrzymany w klimacie „wycofania”. Jednak muzycy szybko zapomnieli o początkowej deklaracji, budując ciekawe napięcie wokół obsesyjnie powtarzanego dźwięku „a”, by wkrótce zwielokrotnić obroty, aż do poziomu ocierającego się niemal o free. Zmiany tempa, faktury i charakteru muzyki (od klimatów balladowych po ostrą „jazdę po bandzie”) obserwowaliśmy też w Dolphin Dance Hancocka. Potem przyszedł czas na kompozycje lidera, które pochodziły z płyty „Almost After” (wydanej przez JF w 2000). Poza utworem tytułowym, usłyszeliśmy jeszcze kołyszący For Antonio (dedykowany Jobimowi) oraz energetyczno-motoryczny Pięciak. Na bis zabrzmiała nastrojowa Adela.
Muzyka Tria jest syntezą jazzowej swobody, intuicji, logiki formy, wysokiego stopnia integracji wszystkich elementów, idealnie zbalansowanego koloru. Dominująca rola fortepianu wydaje się oczywista, ale tak naprawdę, całość to suma pracy trzech zsynchronizowanych „podzespołów”, pracujących na wspólnym „procesorze”. Oklaskując koncert, życzyłem w myślach Herdzinowi, by w natłoku zajęć znajdował więcej czasu na występy w tym składzie.
Na festiwalu nie mogło zabraknąć Jarka Śmietany i Wojtka Karolaka. I to nie tylko dlatego, że – jak stwierdził nasz gitarzysta – „Zakopane to najlepsze miejsce na świecie”, lecz także w efekcie wyników ankiety, n.b. mało zaskakujących – obaj muzycy „od zawsze” znajdują się na topie Topu. Wraz z nimi przybył pod Tatry laureat pierwszego miejsca w kategorii „saksofon tenorowy” Maciej Sikała.
Trójka artystów, wsparta solidnymi bębnami Adama Czerwińskiego, wykonała program, który można by nazwać „historią bluesa w pigułce z przyległościami”. Zespół zagrał m.in. Bloomdido Parkera, Basin Street Blues Spencera Williamsa, Big Bad Wolf Gary’ego Bartza, Little Wing i Red House Hendrixa, Turnaround Ornette’a Colemana oraz utwory Jarka Śmietany; część repertuaru pochodziła z najnowszej płyty nagranej w tym właśnie składzie „I Love The Blues”.
Muzycy, których łączy wspólna miłość do tego gatunku, zafundowali nam doskonale skomponowaną mieszankę żywiołu, perfekcji warsztatowej i szlachetności stylistycznej. Wojtek Karolak tworzył bas i harmoniczne „mięso” utworów, Adam Czerwiński dodawał im rytmicznej sprężystości, natomiast rozmigotany saksofon Sikały, stanowił przeciwwagę dla ekspresyjnej gitary i „czarnego” wokalu Jarka Śmietany. Muzyka grupy oraz pełna humoru konferansjerka lidera rozpaliły emocje publiczności, która owacją na stojąco wymusiła bodaj cztery bisy, w tym słynną balladę Mingusa Goodbye Pork Pie Hat.
.
DZIEŃ NIEMENA
Czesław Niemen był artystą totalnym, nie dającym się przypisać do jednej określonej kategorii; nic też dziwnego, że jego muzyka znalazła się w programie festiwalu jazzowego. Chętnie zresztą współpracował z muzykami jazzowymi: Namysłowskim, Bartkowskim, Urbaniakiem, Nadolskim, Kurylewiczem, Przybielskim. Był wizjonerem, wyprzedzającym swój czas, i może właśnie dlatego jego muzyka wciąż brzmi intrygująco.
Na koncert złożyły się występy dwóch wokalistek, reprezentujących różne pokolenia i odmienny sposób postrzegania muzyki Niemena. Jako pierwsza wystąpiła Asia Pieczykolan z zespołem Soundrise (Marcin Kużdowicz - g, Szymon Orchowski - keyb, Jakub Wojciechowski - bg, Bogusz Stępak - dr). Zespół dał się poznać podczas festiwalu Niemen Non Stop 2009 w Słupsku, gdzie zdobył kilka znaczących nagród; przygotowuje teraz płytę z utworami Niemena.
W repertuarze koncertu znalazły się m.in. Płonąca stodoła, Moja piosnka, Italiam! Italiam!, Sieroctwo, Jednego serca, Ach, jakie oczy, Pieśń Wernyhory, Pieśń od ziemi naszej. Soundrise odczytał muzykę Niemena w sposób prosty, bezpretensjonalny, pozbawiony tak modnych dziś udziwnień. Muzycy grupy sprawnie poruszali się w stylistyce dynamicznego pop-rocka z elementami jazzu, natomiast wokalistka imponowała dużymi możliwościami, jeśli chodzi o barwę i dynamikę oraz umiejętnością szybkiego dopasowywania środków ekspresji do charakteru utworów; jej głos dobrze sprawdził się zarówno w utworach lirycznych, jak i tych bardziej drapieżnych. O zespole Soundrise z pew¬nością usłyszymy jeszcze nie raz.
W drugiej części na scenie pojawiła się Grażyna Łobaszewska i jej zespół Ajagore (Maciej Kortas - g, Sławomir Kornas - bg, Michał Szczeblewski - dr). Królowa jazzu, soulu i bluesa, „polska Aretha Franklin” – jak nazwał ją Paweł Brodowski – wykonała poszerzony repertuar ze swej płyty „Dziwny jest...”. Usłyszeliśmy m.in. Wspomnienie, Ach, jakie oczy, Jeszcze sen, Najdłuższa noc, Stoję w oknie, Obok nas, Płonąca Stodoła, Jednego serca, Nim przyjdzie wiosna, Dziwny jest ten świat, Moja Piosnka, a także Brzydcy (Ścierańskiego/Wołka), a na bis Piejo kury, piejo, perłę polskiego folkloru odkrytą na nowo przez Grzegorza Ciechowskiego.
Grażyna Łobaszewska spojrzała na Niemena przez pryzmat bluesa. Jej hebanowy kontralt, niesamowity feeling, śmiałość i oryginalność interpretacji zrobiły na publiczności piorunujące wrażenie. Koncepcja tego projektu rzuciła też nowe światło na dziedzictwo Niemena, ukazując w całej jaskrawości jedno z głównych źródeł inspiracji artysty.
W kilku utworach pojawił się nasz legendarny tenorzysta Przemek Dyakowski, który wzbogacił brzmienie stylowymi, pełnymi ognia solówkami. Świetnie spisali się muzycy Ajagore, zwłaszcza Maciej Kortas, gitarzysta o bajecznej technice, chętnie nawiązujący do stylu Hendriksa.
To nie był koncert „ku czci”, raczej spotkanie przyjaciół i fanów; patronem honorowym była żona artysty Małgorzata Niemen, która po koncercie gratulowała wykonawcom. Gospodarzem wieczoru był Paweł Brodowski, niegdyś członek grupy Akwarele. Przypomniał nie tylko postać bohatera, ale też wyśledził jego zakopiańskie wątki; wiadomo, że artysta występował w tym mieście (wśród publiczności znaleźli się świadkowie jego koncertów z lat 70.), bywał gościem kultowej wówczas karczmy Obrochtówka, co potwierdza wpis w księdze gości.
We foyer Hotelu Belvedere przy wejściu do Sali Piłsudskiego, gdzie odbywały sie koncerty, prezentowana była wspaniała kolekcja fotografii Filipa Błażejowskiego „Mystery of Jazz”.
To była kolejna udana Wiosna Jazzowa. Festiwal utrzymał bardzo wysoki poziom, imponował różnorodnością repertuaru i stylów – od jazzu akustycznego, poprzez bluesa, pop, rocka, po etno i muzykę sakralną.
Bogdan Chmura
Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 6
Zobacz również
Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>
Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>
11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>
Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu. Więcej >>>