Wytwórnia: SJ Records 017

1. First Contact 2:17
2. Golden 9:44
3. Dreaming of Love 9:28
4. Membranes 4:14
5. Effigy 7:33
6. Chopi’n’bass 2:56
7. Seventh Horizon 7:26
8. Eden 4:01
9. Mechanical Cats 4:40
10. Speculum 3:29
11. Membranes 2.0 4:18

Muzycy: Gniewomir Tomczyk, perkusja, instr. perkusyjne, sample; Andrzej Mikulski, Zdzisław Kalinowski, Wołodymyr Antoniv, instr. klawiszowe; Piotr Schmidt, trąbka; Marek Kądziela, Krzysia Górniak, Wojtek Makowski, gitara; Kuba Więcek, saksofon altowy; Maciej Kociński, saksofon sopranowy; Aga Derlak, flet; Mateusz Smoczyński, Dorota Oleszkowicz, instr. smyczkowe; Patrycja Ciska, śpiew; MIN t, rap; Mateusz Damięcki, recytacja; Łukasz Makowski, kontrabas; Karol Kozłowski, gitara basowa


EVENT HORIZON

Gniewomir Tomczyk

Mimo młodego wieku zagrał w orkiestrze pod batutą samego Krzysztofa Pendereckiego, miał okazję współpracować z gwiazdą rocka Serjem Tankianem z zespołu System Of A Down. Aktywnie działa na naszej scenie elektronicznej współpracując m.in. z Pauliną Przybysz, projektem Xxanaxx, czy Danielem Bloomem.

Debiutancki album „Event Horizon” perkusisty Gniewomira Tomczyka, który otrzymują nasi prenumeratorzy, to podsumowanie jego dotychczasowych doświadczeń muzycznych. To concept album oparty o pojęcie „horyzontu zdarzeń” pochodzące z fizyki teoretycznej.

Początki

W pierwszej klasie gimnazjum pojechałem na warsztaty do Puław – byłem wówczas ich najmłodszym uczestnikiem – znalazłem się w klasie Czarka Konrada. Pod jego wpływem cały zatopiłem się w muzyce i wtedy zrozumiałem, że to fascynująca droga, którą warto dalej iść.

Szkołę pierwszego i drugiego stopnia ukończyłem w Warszawie. Później zdałem na studia klasyczne w Białymstoku ze względu na osobę profesora Henryka Mikołajczyka. Poznałem go wcześniej i czułem, że obaj mamy ochotę na wzajemną współpracę. On traktował naukę gry trochę inaczej niż inni – bardziej poruszaliśmy sferę istnienia dźwięku, tego, co chcemy osiągnąć poprzez grę, jak przekazywać emocje itp. Bardzo przydało mi się to w graniu jazzu i tworzeniu własnej muzyki. Obecnie studiuję w Poznaniu i przygotowuję się do egzaminów końcowych w maju.

Jazz był obecny w moim życiu od samego początku. Mój tata, który jest malarzem, słuchał namiętnie płyt Pat Metheny Group i ta muzyka towarzyszyła mi odkąd pamiętam. Jest to indywidualna propozycja artystyczna Metheny’ego otwierająca na improwizację i muzykę aranżowaną na duży zespół. Moimi pierwszymi wzorami byli Dave Weckl, Dennis Chambers, Steve Gadd, czy Vinnie Colaiuta. Wielu młodych chłopaków, grających na perkusji, przechodzi etap fascynacji tymi muzykami. Później zainspirowała mnie muzyka elektroniczna. Przełomem był koncert szwajcarskiego perkusisty Jojo Meyera, po pierwszych dźwiękach doznałem olśnienia i zmieniło się moje postrzeganie muzyki.

Perkusista w świecie elektroniki

Nie zamykam się w jednej konwencji muzycznej. Jestem otwarty na wiele rodzajów muzyki. Z Serjem Tankianem, liderem rockowego zespołu System Of A Down, zagrałem utwory z jego pierwszej płyty zaaranżowane na orkiestrę. To było bardzo ciekawe doświadczenie.

Kilka lat temu dostałem propozycję zagrania z Pauliną Przybysz i elektroniczno-hip-hopowym projektem Sonar na festiwalu w Brighton. Zostałem wówczas zauważony i zaproszony do klubowego projektu Xxanaxx. Później zacząłem grać z Danielem Bloomem – twórcą muzyki elektronicznej i filmowej. To było spełnienie moich marzeń – być jak Jojo Meyer, wykorzystywać swoje umiejętności gry na perkusji w środowisku elektronicznych dźwięków.

Tematyka mojej pracy magisterskiej dotyczy m.in. wyzwań technicznych oraz wyrazowych współczesnej muzyki elektronicznej z wykorzystaniem instrumentów perkusyjnych. Punktem wyjścia jest poznanie idei i sposobu funkcjonowania muzyki elektronicznej. Na początku – pod wpływem Meyera – fascynowało mnie preparowanie dźwięków perkusyjnych, zmienianie wysokości dźwięku werbla, nakładanie na niego jakichś blaszek, innych naciągów, sprężyn – wszystko po to, by zbliżyć się do elektronicznych brzmień. Szybko jednak zrozumiałem, że to dążenie skazane z góry na porażkę. Okazało się jednak, że choć nie jestem w stanie osiągnąć elektronicznego soundu drogą akustyczną, to przy okazji skręcam w zupełnie inną, zaskakującą stronę. Wykorzystywałem te doświadczenia w pierwszym składzie Xxanaxxu, kiedy w trio graliśmy live acty – do elektronicznych dźwięków grałem akustycznie. Musiałem się dopasować zarówno brzmieniowo, jak i we frazie. A właśnie znalezienie się we frazie muzyki elektronicznej jest największą trudnością dla akustycznego perkusisty. Z klasycznego czy jazzowego punktu widzenia fraza w muzyce elektronicznej jest zupełnie inaczej budowana ponieważ wywodzi się z komputera, z sampli.

Równolegle grałem też muzykę klasyczną, m.in. z orkiestrą Sinfonia Juventus pod batutą Krzysztofa Pendereckiego, czy w Filharmonii Narodowej. To były dla mnie wspaniałe doświadczenia, które również wzbogaciły moje postrzeganie muzyki. Dostrzegam wiele analogii pomiędzy tym, co dzieje się we współczesnej elektronice z dwudziestowieczną muzyką klasyczną, to – wbrew pozorom – wcale nie są inne światy. Przede wszystkim obie te sfery muzyczne próbują znaleźć odpowiedź na środowisko dźwiękowe, jakie nas otacza. Na te wszystkie industrialne, maszynowe dźwięki, które towarzyszą nam obecnie na każdym kroku.



fot. Paweł Szalaciński


Horyzont zdarzeń

Ta płyta jest właściwie sumą moich dotychczasowych doświadczeń muzycznych, zakończeniem pewnego etapu. Do nagrania zaprosiłem plejadę doświadczonych muzyków jazzowych, których postanowiłem zestawić z własną wizją muzyki. Chodziło mi o przełożenie ich doświadczeń na grunt mojej przestrzeni dźwiękowej. Niektóre partie i brzmienia zostały przeze mnie szczegółowo określone, a w innych zostawiłem sporo miejsca dla ich indywidualnej solowej inwencji. Brzmienie i idea płyty narodziły się już dawno w mojej głowie, ale w ich doprecyzowaniu pomógł mi kolega, pianista Andrzej Mikulski. Prawie dwa lata współtworzyliśmy utwory, jakie znalazły się na tej płycie. Później dograłem już kilka własnych pomysłów, jak Eden, Mechanical Cats, a także nową wersję utworu MembranesMembranes 2.0, zamieszczonąjako bonus track. Andrzej jest współkompozytorem większości utworów na „Event Horizon”.

Album nagrywany był przez trzy lata, w różnych studiach, przez wielu realizatorów dźwięku, głównie Mikołaja Urbańskiego. Finalnie Michał Przytuła mistrzowsko ujednolicił brzmienie płyty masteringiem. Na początku materiał brzmiał bardzo surowo i długimi godzinami w studiu staraliśmy się go wygładzić. Każda partia była nagrywana oddzielnie, wszystko zaczynało się od perkusji. Później dodawaliśmy partie klawiszy i dopiero wtedy pojawiały się inne instrumenty. Speculum narodziło się jako partia perkusyjna, dopiero do niej dopasowywaliśmy partie klawiszy. Po nagraniu sekcji rytmicznej dobierałem muzyków, by ubarwić poszczególne kompozycje. Szczególnie wyraźnie to słychać w Membranes 2.0, gdzie saksofon sopranowy Macieja Kocińskiego i gitara Marka Kądzieli zupełnie zmieniły pierwotny charakter utworu.

„Event Horizon” to concept album, który opowiada luźną historię osnutą wokół zapożyczonego z fizyki teoretycznej pojęcia horyzontu zdarzeń. Zawsze byłem zafascynowany fantastyką naukową, astronomią, fizyką teoretyczną. Uważam, że są to sfery, poruszające pewien abstrakt, który możemy odnaleźć również w muzyce. Horyzont zdarzeń to sfera otaczająca czarną dziurę, po przekroczeniu której prędkość ucieczki dla dowolnego obiektu i fali przekracza prędkość światła. W związku z tym żaden obiekt, nawet światło, nie jest w stanie opuścić tego obszaru. Ten album to konstelacja różnych brzmień i obrazów zanurzonych w futuryzmie, science-fiction, opowiadająca o problemach człowieka zderzonego z bezmiarem wszechświata.

Konstrukcja płyty ma odzwierciedlać proces przechodzenia przez horyzont zdarzeń. Obrazuje ewolucję od pozytywnych emocji Golden do najbardziej mrocznego, ciężkiego brzmieniowo Speculum. To też jest metafora naszego życia, można ją odczytywać na wielu różnych płaszczyznach.

First Contact to przedstawienie koncepcji płyty poprzez poruszającą recytację Mateusza Damięckiego. To nasz pierwszy kontakt z tamtym wszechświatem. Golden oparty jest na zestawieniu riffu neo-soulowego z kosmiczną przestrzenią. Po prezentacji tematu nagle zmienia się nastrój, pojawia się wokal Patrycji Ciski oraz solówka na trąbce Piotra Schmidta.

Dreaming of Love to bodaj najbardziej jazzowy fragment płyty. To odpoczynek od elektroniki, utwór Krzysi Górniak i Andrzeja Mikulskiego. Krzysia zagrała w nim na gitarze podobnie jak w GoldenEffigy. Brzmienie tego utworu może się nieco kojarzyć z Patem Methenym. Dominują w nim pozytywne emocje, jesteśmy jeszcze przed przejściem na drugą stronę Nieznanego.

Membranes kontynuuje tę atmosferę sielankowości. Pojawiają się w nim smyczki Mateusza Smoczyńskiego i Doroty Oleszkowicz, a także flet Agnieszki Derlak. Jego klimat nawiązuje do liquid drum’n’bass – gatunek dynamiczny a zarazem lekki, przyjemny w słuchaniu. Tytuł oddaje pulsowanie, oscylowanie, podobne do membran bębnów. To też inne znaczenie membrany – granicy przejścia, lustra horyzontu zdarzeń.

Effigy to kompozycja Andrzeja i Krzysi, wspólnie przez nas zaaranżowana. W polskim tłumaczeniu tytuł tego utworu oznacza wizerunek. Muzycznie oddaje to perypetie tematu, który pojawia się w bardzo różnych środowiskach brzmieniowych. Użyłem tu trzech zestawów perkusyjnych. Znalazł się w nim fragment mojej swobodnej improwizacji z Krzysią i solo perkusji na jazzowym secie. Zestawienie elektroniki i funkowego groove’u z ulotnymi akustycznymi dźwiękami nadało kompozycji dodatkowych barw.

Chopi’n’Bass to muzyczny żart zanurzony w stylistyce drum’n’bass. Został w nim wykorzystany fragment Walca Minutowego op. 64 nr 1 Fryderyka Chopina.

Wspólna kompozycja moja i Andrzeja Seventh Horizon to jeden z pierwszych utworów, jakie powstały na tę płytę. To szalony lot rakiety, która wpadła już w czarną dziurę i nie może się zatrzymać. Dominuje szybkie tempo, zmiany form, akcentów. Sama partytura tego utworu ma siedem stron! Każdy szczegół został tu zaaranżowany, przemyślany, dopracowany w postprodukcji.

Eden to utwór inspirowany książką Stanisława Lema. Mroczne, ciężkie dźwięki odzwierciedlają moje wrażenia po przeczytaniu tej powieści – czyli właśnie ciężar, beznadziejność, niepokój, żal, smutek, bezradność. Mechanical Cats – tytuł pochodzi od saksofonisty Kuby Więcka, który w pewnym momencie krzyknął: „Gramy jak z fabryki”. To nawiązanie do wynaturzonej fabryki w „Edenie” Lema, która produkuje jakieś absurdalne przedmioty po to, by je zniszczyć i przetworzyć na kolejne niepotrzebne rzeczy. Później wyobraziliśmy sobie to jako fabrykę mechanicznych kotów. Następnie dograliśmy przesterowaną recytację wokalistki i producentki MIN t (Martyna Kubicz).

Speculum toz łaciny zwierciadło, przez które możemy zobaczyć wszechświat. Jesteśmy już po drugiej stronie horyzontu zdarzeń, możemy obserwować to, co chcemy zobaczyć, ale też to, czego nie chcemy, czego się boimy. To niepokojący industrialno-noise’owy krzyk, powstał w dosyć trudnym momencie mojego życia. Pojawia się w nim także przekształcony głos z First Contact, który zamyka klamrą całość płyty.

Właśnie kompletuję własny zespół, z którym wyruszymy w trasę z tym (nieco przearanżowanym) materiałem. Znajdą się w nim: MIN t na wokalu i instrumentach elektronicznych, Marek Kądziela na gitarze, ja na perkusji i samplerach, do tego Kuba Więcek na saksofonie. 

Rozmawiał: Marek Romański


Autor: Marek Romański

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm