Wytwórnia: Blue Note 602458167948 (dystrybucja Universal)

CD 1 – Defiant, Tender Warrior; The Lonely One; Monk’s Dance; The Water Is Rising; Late Bloom; Booker’s Garden; The Ghost of Lady Day; The Sky Will Still Be There Tomorrow

CD 2 – Beyond Darkness; Sky Valley, Spirit of the Forest; Balm in Gilead; Lift Every Voice and Sing; When the Sun Comes up, Darkness Is Gone; Cape to Cairo; Defiant, Reprise; Homeward Dove

Muzycy: Charles Lloyd, saksofony tenorowy i altowy, flety altowy i basowy; Jason Moran, fortepian; Larry Grenadier, kontrabas; Brian Blade, perkusja, instr. perkusyjne

The Sky Will Be There Tomorrow

Charles Lloyd

Lloyd jest w jazzie postacią szczególnąi to nie tylko dlatego, że niedawno ukończył 86 lat i nadal pozostaje pełnym inwencji artystą swego pokolenia. Nie wolno też zapomnieć o jego istotnym wkładzie w brawurowe wyprowadzenie jazzu ze ślepego zaułku, w jakim znalazł się free jazz w drugiej połowie lat 60. Z entuzjastycznym wsparciem Keitha Jarretta i Jacka DeJohnette’a kwartet Lloyda przekonał wtedy skutecznie młodych fanów (także rockowych), że jest jeszcze wiele nieodkrytych i fascynujących obszarów między jazzem a innymi gatunkami muzyki.

W kolejnej dekadzie Lloyd jakby wycofał się ze sceny muzycznej, nauczał i medytował oraz dokonał kilku kontrowersyjnych stylistycznie nagrań. Do chwały powrócił dopiero po występie z Michaelem Petruccianim na festiwalu w 1982 r. Utrwalił swą mocną pozycję na jazzowej scenie, gdy pod koniec dekady nawiązał wieloletnią współpracę z wydawnictwem ECM. Wtedy zostało ukształtowane nowe oblicze Lloyda i w tym pełnym kontemplacji stylu Lloyd wypowiada się najczęściej po dziś dzień. Bogactwo i śpiewność tonu jego saksofonu nawiązuje do tradycji brzmień Bena Webstera i Lestera Younga. Jednakże, Lloyd posiada absolutnie indywidualny ton pełny delikatności i swobody.


Charles Lloyd fot. Dorothy Darr


Po bardzo udanych przygodach z gitarzystami w ostatnich latach nasz mistrz powraca do gry w klasycznym składzie jazzowego kwartetu. Z Jasonem Moranem i Larrym Grenadierem Lloyd muzykował już wcześniej i miał z nimi stały kontakt, natomiast na udział w kwartecie ciągle rozchwytywanego Briana Blade’a musiał nieco poczekać. Nie ulega wątpliwości, że wybrani przez lidera muzycy uzyskali w studiu magiczne porozumienie.

Podwójna płyta zawiera część tematów wcześniej znanych, część napisanych przez Lloyda w mrocznym okresie pandemii, a całość uzupełniona została interpretacjami tradycyjnych pieśni Balm in Gilead oraz Lift Every Voice and Sing. W pełnych sentymentu kompozycjach własnych Lloyd upamiętnia Theloniousa Monka (Monk’s Dance), trębacza Bookera Little (Booker’s Garden) oraz Billie Holiday (The Ghost of Lady Day). Są to wyrazy hołdu oddanego wielkim poprzednikom, bo Lloyd czuje się niekwestionowanym zakładnikiem jazzowej tradycji.

Za sprawą mocno uduchowionej gry saksofonisty, której charakter zresztą udziela się skutecznie reszcie zespołu, niniejszy album jest wybitnie tonizujący. Wyjątki to dynamiczna prezentacja tematu Monk’s Dance z wyrazistą introdukcją fortepianu oraz rozwichrzona forma Lift Every Voice and Sing. Drobny ferment wnoszą intrygujące w wyrazie perkusyjne introdukcje Blade’a w Monk’s Dance i Balm in Gilead. Muzyk ten grając asymetrycznie (jak niegdyś Paul Motian) posiadł wybitną umiejętność perkusyjnego dopowiadania narracji instrumentów melodycznych. Moran, niekiedy uciekający na klawiaturze w klimaty abstrakcyjne, najczęściej podąża uważnie za tokiem myślenia lidera i prezentuje szereg wyrafinowanych popisów solowych. Bodaj najbardziej energetyczny w zespole Grenadier sprawnie pielęgnuje nastrój, choć czasem potrafi wyraźniej zaakcentować swą obecność na kontrabasie.

Są trzy momenty w zbiorze odbiegające od przyjętej melancholijnej konwencji. Pierwszy to uroczy duet fletów altowego i basowego bez akompaniamentu w pełnym sakralnego natchnienia Late Bloom. Drugi – to freejazzowa forma kompozycji tytułowej. Trzecim jest przypomnienie hymnicznej pieśni Balm in Gilead z nośnym splotem linii fortepianu i kontrabasu, co można kojarzyć z triumfalnymi akcjami klasycznego kwartetu Lloyda sprzed ponad pół wieku.

Cezary Gumiński

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm