Aktualności
Leszek Możdżer i Tymon Tymański Brass Ensemble
fot. Marek Tomalik



JAZZ POD TATRAMI: MOŻDŻER & POLISH BRASS ENSEMBLE

Marek Tomalik



Leszek Możdżer i Polish Brass Ensemble Tymona Tymańskiego dali w piątek 23 lipca czadu. W namiocie festiwalowym Dolnej Równi Krupowej w Zakopanem słynny pianista zagrał po swojemu Fryderyka Chopina.

To był drugi koncert z wakacyjnego cyklu „Jazz pod Tatrami”, którego dyrektorem artystycznym jest gitarzysta Marek Napiórkowski. Najnowszy projekt muzyczny Tymona skutecznie, bezpretensjonalnie otwiera dusze, nie tylko fanów muzyki jazzowej. Tymański i Możdżer znają się bardzo dobrze, obaj artyści debiutowali na festiwalu Jazz Juniors na początku lat 90. w legendarnej grupie Miłość.
Potem ich drogi się rozeszły. Po latach połączył ich znowu Chopin.

Program powstał na zamówienie Jurka Owsiaka, który zaprosił muzyków na Przystanek Woodstock. Jeśli wierzyć jego twórcom – to skład na specjalne okazje, muzyka ma być zagrana jeszcze w Katowicach i na festiwalu Owsiaka, po czym zniknąć. Trudno uwierzyć w taki obrót spraw, bo zbyt smaczny to kąsek, aby go nie utrwalić i nie kontynuować.

Leszek Możdżer jeszcze mocniej przekornie gmatwał sprawę mówiąc ze sceny: „Musimy grać Chopina, bo w tym roku tylko za niego płacą. Czekamy aż się skończy ten rok, aby zagrać swoje utwory”. Uderzył kilka akordów z Etiudy nr 1, po czym do boju ruszyły instrumenty dęte, mobilizowane wyrazistym podkładem perkusji Kuby Staruszkiewicza i kontrabasu Tymona Tymańskiego. To była zabawa muzyką, harmonie rockowe przeplatały się z jazzowymi, tworząc muzyczną ofensywę nieustraszonej husarii. Grali mocno, nieustraszenie, jakby nic ich nie mogło zatrzymać. Ich młodzieńcza świeżość, żywiołowość, witalność była nader podejrzana, ale prawdziwa. Bawili się muzyką, często zaskakując płynnymi przejściami od fraz improwizowanych po harmoniczne. Wesoło bawili się dźwiękiem, sięgając po pastisz, aż po melodie, które można kojarzyć z podkładem muzycznym do polskich kreskówek.

Sola na saksofonach uzupełniały się – Irek Wojtczak (tenor) i Marcin Ślusarczyk (alt), puzon Bronisława Dużego dawał tej dzikiej muzyce przestrzeń, a najciekawsze, najpiękniejsze. Transowe sola wygrywał Antoni „Ziut” Gralak – jego trąbka to połączenie precyzji, oszczędności i subtelności. Dla tej jednej trąbki warto było w piątek przyjść. Całość tworzyła wymykający się klasyfikacji, ulatujący free jazz. Były także kompozycje bardzo spokojne – Etiuda nr 24, czy Preludium e-moll zagrane na bis, gdzie trąbka Gralaka szczypała w serce skutecznie. Etiudy Chopina były bardzo mocno ujazzowione.

Miałem wrażenie, że cała załoga przedstawia program, jak jazzem zabić Fryderyka. I było coś na rzeczy, gdyby nie strażnik Możdżer. Zagrał jak zwykle miękko, kolorowo, ale niestety trochę obok, za delikatnie w stosunku do prawdziwie męskiej, pikantnej załogi Tymańskiego Brass Ensemble. Odzyskał honory grając na drugi bis wirtuozerskie solo ognistego Chopina.

JAZZ POD TATRAMI
Koncerty w namiocie Festiwalowym Dolnej Równi Krupowej w Zakopanem odbywają się codziennie, co kilka dni gości gwiazda. Początek o godzinie 19.30.

29.07 Andrzej Jagodziński Trio
5.08 Marcin Wasilewski Trio
12.08 Dorota Miśkiewicz Caminho
19.08 Adam Pierończyk
25.08 Henryk Miśkiewicz Full Drive
4.09 Anna Maria Jopek
9.09 Janusz Muniak Quartet
16.09 Grażyna Łobaszewska z programem „Niemen”

Marek Tomalik




  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm