Anita Wardell, wybitna brytyjska wokalistka jazzowa, nazywana często „królową scatu”, wystąpiła 17 września w Jazz Cafe POSK, jedynym polskim klubie jazzowym w Zjednoczonym Królestwie.
Wardell nagrodzona była prestiżową BBC Jazz Award jako artystka 2006 roku w kategorii „Best of Jazz” – wyróżnienie w tej kategorii przyznawane jest jedynie artystom, którzy zrobili coś unikalnego i w wyjątkowy sposób przyczynili się do rozwoju jazzu w Wielkiej Brytanii. Już w 1997 roku jeden z brytyjskich krytyków muzycznych napisał o niej: „Anita Wardel jest obecnie jednym z najbardziej ekscytujących i oryginalnych przykładów sztuki wokalnej improwizacji”.
Przełomem w jej karierze był album „Noted” z 2006 roku, kiedy to Anita wzięła na warsztat klasyki z ery Blue Note, takie jak Moanin’ (ulubiona przez Anitę wersja Arta Blakeya)
czy Doodlin’ Horace’a Silvera… Zagłębiła się mocno w materiał wydany przez wytwórnię Blue Note, napisała własne słowa do kilku legendarnych solówek instrumentalnych (dla przykładu do sola Lee Morgana z jej ukochanej wersji Moanin’), jak również do kilku tematów. Efekt był piorunujący – album uzyskał wyłącznie cztero- i pięciogwiazdkowe recenzje w brytyjskich i europejskich magazynach muzycznych i często gościł na antenach radiowych. Następny album w jej dyskografii, „Kinda Blue”, odniósł podobny sukces.
Owego wrześniowego wieczoru publiczność Jazz Cafe POSK miała okazję poddać się muzycznemu czarowi Anity Wardell. Było to spotkanie muzyczne z artystką oddaną jazzowemu idiomowi, wokalistką w czystej postaci – śpiewającą scatem, traktującą swój głos jak instrument, improwizującą zarówno z niezwykłą precyzją, jak i finezją, zdumiewającą słuchacza bezbłędną intonacją podczas wykonywania improwizowanych fraz w oszałamiającym niekiedy tempie. Piszący te słowa przyznaje się też do chwil wzruszenia pod wpływem poruszających interpretacji ballad jazzowych.
Był to koncert pełen interesującego dialogu muzycznego pomiędzy wokalistką a towarzyszącymi jej muzykami, a byli to dobrze znani w brytyjskim świecie jazzu – pianista Robin Aspland, perkusista Tristan Mailliot oraz kontrabasista Jeremy Brown.
Rzadko spotykane połączenie precyzji, ciepła, szczerości, bezbłędnej techniki wokalnej i nieposkromionej improwizacji znalazło uznanie wśród publiczności, która doskonale czuła, że obcuje z talentem, na jaki nie trafia się często.
Tomasz Furmanek
Zobacz również
Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>
Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>
W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>
Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>