Gwiazdą trzydniowego festiwalu Babskie Granie w gdańskim Żaku (5-7 lutego) była Helen Sung, amerykańska pianistka pochodzenia tajwańskiego, która wystąpiła z towarzyszeniem trójki muzyków z Nowego Jorku – alcisty Logana Richardsona, kontrabasisty Josha Ginsburga i perkusisty Donalda Edwardsa. W swojej dotychczasowej karierze pianistka grała z wieloma sławami, a skład, z którym wystąpiła w Żaku, to zestaw trafnie dobrany, jeśli idzie o realizację pomysłów niezwykłej artystki. Każdy z jej muzyków to indywidualista, mający własną wizję tego, jaki powinien być jazz. Sama liderka, mająca klasyczne wykształcenie w zakresie pianistyki, „odkryła” jazz już po przekroczeniu dwudziestego roku. Przez dwa lata Sung studiowała w Thelonious Monk Institute of Jazz, pod okiem takich artystów jak m.in. Clark Terry, Jackie McLean, Jimmy Heath, czy Ron Carter. Odkrywała odmienne muzyczne światy, m.in. w czasie podróży do Indii z Hancockiem i Shorterem. |
Te nowe doświadczenia i siedem płyt wydanych pod własnym nazwiskiem (drugie tyle to udział w projektach innych artystów), setki koncertów wreszcie – ukształtowało pianistkę łączącą elegancję klasycznej dynamiki, znajomość wszelkich odmian jazzowej stylistyki. Jej własne kompozycje zachowują elegancję, umiar i konsekwencję formy. Pianistka sięga więc chętnie, ale z dystansem, po cytaty z klasyki, które stanowią wprowadzenie do późniejszych swobodnych transformacji, wynikających z eksploracji harmonicznych i sonorystycznych. Biegłość, czy raczej perfekcja techniczna nie jest celem, lecz niezbędnym dodatkiem.
Eksplorująca szerokie obszary jazzowego idiomu pianistyka Helen Sung nie jest nowością dla polskich słuchaczy, bo artystka była m.in. gościem festiwalu w Kaliszu w roku 2009 ze swoim triem. Porównanie obu występów jest dobrym świadectwem rozwoju, jaki w ciągu tych kilku lat przeszła. Nie idzie nawet o wyraźnie gęstszą fakturę brzmieniową, większą kontrolę nad zawartością melodyczną poszczególnych fraz i wysmakowanych łączników między nimi. To bardziej nieuchwytne zjawisko, które można określić w dwóch słowach: artystyczna dojrzałość.
Kilka słów o innych uczestnikach Babskiego Grania. Do jazzu bezpośrednio odwoływała się skrzypaczka łączników między nimi. To bardziej nieuchwytne zjawisko, które można określić w dwóch słowach – artystyczna dojrzałość.
Kilka słów o innych uczestnikach Babskiego Grania. Do jazzu bezpośrednio odwoływała się skrzypaczka Dominika Rusinowska z zespołem D.R.A.G.: Mateusz Gawęda - p, Jakub Mielcarek - b, Józef Rusinowski - dr. Z kolei gitarzystka basowa Kinga Głyk z towarzyszeniem ojca Irka Głyka na perkusji i Jakuba Gwardeckiego na keyboardach zaprezentowała świetny show funkowo-r & b-soulowy, w którym na szczęście dążenie do pochwalenia się mistrzowską techniką gry nie przeważyło nad dbałością o formę.
Pierwszego dnia festiwalu śpiewała i grała keybordzistka Dominika Barabas z towarzyszeniem Piotra Pawlusa - g, Michała Francuzika - b i Mateusza Brzostowskiego - dr. Rewelacyjne warunki głosowe wokalistki, które kojarzę ze stylistyką bluesową czy funkową, bardzo pomysłowe aranżacje utworów – niestety nie współgrały z repertuarem, poza momentami, gdy wokalistka sięgała po covery. To, co w zapowiedziach opisywano jako „poezję śpiewaną”, okazało się być prymitywną grafomanią, z poezją nie mającą nic wspólnego, raczej z urywkami pamiętnika rozwydrzonej pensjonarki. Koncert, zapowiadany jako „Rustykalny cyrk”, okazał się cyrkiem nieporozumień artystycznych.
Stanisław Danielewicz
Zobacz również
Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>
Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>
11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>
Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu. Więcej >>>