Belgowie w Warszawie

Marek Romański

14 kwietnia br. w Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki w Warszawie zagrał kwintet belgijskiego wokalisty, pianisty i kompozytora Guya Cabaya. Występ ten odbył się w ramach obchodów Święta Frankofonii.

W składzie zespołu znaleźli się najbardziej prominentni muzycy pochodzący z frankofońskiej części Belgii. Na saksofonie altowym i flecie zagrał Steve Houben – artysta mający za sobą współpracę m.in. z Billem Frisellem i Chetem Bakerem. Młody gitarzysta, który udanie dialogował z saksofonem i fletem, a także popisywał się błyskotliwymi solówkami to Quentin Liégeois – laureat
prestiżowej nagrody Django D’Or. Kontrabas obsługiwał jeden z najbardziej wziętych muzyków sesyjnych (zapraszany zarówno do projektów jazzowych, jak i popowych) Cedric Raymond. Najmłodszy z tego towarzystwa Arnaud Cabay (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa – to syn lidera) zasiadł za zestawem perkusyjnym i dbał o właściwy time i swing, a czynił to w sposób zdradzający niewątpliwy talent.

Podczas koncertu usłyszeliśmy zestaw utworów w większości utrzymanych w rytmie bossa novy, które Cabay okraszał subtelnymi partiami wokalnymi, przypominającymi nieco te wykonywane przez Joao Gilberto. Trzeba jednak przyznać, że lider dawał pograć swoim muzykom, którzy skwapliwie korzystali z tych okazji by dawać upust swoim bardziej żywiołowym, jazzowym temperamentom.

Guy Cabay to uroczy, nieco sentymentalny starszy pan, który zarówno swoją muzyką, jak i osobowością potrafił ująć licznie przybyłą publiczność. Ważną rolę w jego utworach pełniły teksty śpiewane często specyficznym walońskim dialektem. Ponieważ ta strona twórczości muzyka nieco umykała słuchaczom, każdy utwór poprzedzały wyczerpujące i dowcipne zapowiedzi. Przy okazji opowiedział też historię słynnego standardu Jobima How Insensitive, który bazuje na chopinowskim Preludium nr 4, co dobitnie zademonstrował na fortepianie.

Organizatorem koncertu było Przedstawicielstwo Walonia-Bruksela w Warszawie.

Marek Romański