Coda
fot. Marek Suchecki

Bogusław Schaeffer

Dorota Szwarcman


Koryfeusz awangardy zmarł 1 lipca w Salzburgu. Miał 90 lat.

Rzadko można spotkać artystę tak płodnego. Schaeffer stworzył ok. 550 utworów muzycznych, ponad 40 dzieł teatralnych, komponował muzykę do teatru (m.in. Józefa Szajny) i filmu, był też twórcą grafik eksponowanych na wystawach (część jego partytur muzycznych to również grafiki).

Był też cenionym pedagogiem, który wywierał przemożny wpływ na swoich studentów. Przez 35 lat prowadził klasę kompozycji w krakowskiej Akademii Muzycznej, a w latach 1986-2002 – w salzburskim Mozarteum; w sumie przez jego klasę przewinęło się ponad 150 studentów z różnych krajów. Parę pokoleń poznawało nową muzykę z jego książek, tyleż erudycyjnych, co kontrowersyjnych, bo bardzo subiektywnych, których napisał kilkanaście.

Jedną z nich jest „Mały informator muzyki XX wieku” (PWM), którego wydanie drugie, rozszerzone, ukazało się w 1975 r. Znajdują się w nim opisy zjawisk i haseł związanych z nową muzyką. Jest i o jazzie. Z hasła „jazz w nowej muzyce”:

„…Kiedy mniej więcej 60 lat temu jazz pojawił się w Europie po raz pierwszy, ówcześni kompozytorzy, urzeczeni jego specyficznymi właściwościami stylistycznymi, zaczęli podejmować próby wykorzystania tej specyfiki dla muzyki europejskiej. (…) Na liście kompozytorów, których pasjonowały problemy jazzu, widzimy takie nazwiska, jak Strawiński, Ravel, Křenek, Weill, Honegger, Milhaud, Auric, Copland, Fortner, Blacher czy Zimmermann, lecz tu – stało się to widoczne dość dawno – mistrzostwo techniczne nie na wiele mogło się przydać. Przepaści dzielącej jazz od muzyki europejskiej nikomu nie udało się zasypać. W czym tkwi sedno sprawy? Odpowiedź nie jest prosta. Ogólnie biorąc, najważniejszy wydaje się tu problem twórczo-wykonawczy. Muzyka jazzowa jest w zasadzie improwizowana, natomiast wszelka inna wykonywana wiernie według zapisu nutowego. Sama praktyka improwizacji kilku muzyków jednocześnie jest muzyce niejazzowej zupełnie obca. (…) Z drugiej strony cały szereg elementów jazzowych nie przedstawia dla kompozytorów nowoczesnych żadnej ciekawej nowości”.

Jednak w dalszej części tekstu Schaeffer docenia free jazz, dodając: „Nie uwzględniając jazzu, niepodobna mówić o nowej muzyce. Jazz stał się integralną częścią współczesności, należy mu się zatem pełne równouprawnienie z nową muzyką. (…) Na razie wiadomo tylko, że dla przeciętnego słuchacza muzyka nowoczesna będzie równie obca jak nowoczesny jazz”.

Jest też w tej książce hasło „trzeci nurt”. Ten termin, oznaczający próby łączenia muzyki nowej z jazzem, dawno już przeszedł do historii – wiąże się go z latami 50. i 60. W opisie Schaeffer również jest tu dość sceptyczny w stosunku do tych prób, ale pisze to już z perspektywy własnych dokonań. Bo przecież i on tworzył takie dzieła.

Schaeffer na Jazz Jamboree

Twórcą terminu „trzeci nurt” był amerykański kompozytor, dyrygent, teoretyk muzyki i jazzman Gunther Schuller (1925-2015). Schaeffer zaliczył go do kom­po­zy­torów, „którzy wyszli od muzyki neostylistycznej, przeszli przez nowsze techniki z dodekafonią włącznie i dotarli do muzyki awangardowej”. Schuller, zaprzyjaźniony z Schaefferem, dyrygował jego dziełami trzecionurtowymi. Jego nagranie Koncertu jazzowego (z The New England Conservatory Orchestra) ukazało się w latach 70. na monograficznej płycie kompozytora. Schae­ffer współpracował też oczywiście z polskimi jazzmanami – Jerzym Milianem, Tomaszem Stańką i wieloma innymi. Trzecionurtowe utwory Schaeffera znalazły się w programach festiwali Jazz Jamboree w latach 1962 i 1963.

Pierwsze połączenie jazzu z muzyką symfoniczną na Jazz Jamboree pojawiło się właśnie w 1962 r. w Filharmonii Narodowej. Wykonano wówczas trzy utwory: Andrzeja Trzaskowskiego (Nihil novi), Mateusza Święcickiego (Tryptyk jazzowy) i właśnie Schaeffera (Course „j”). To była jego najwcześniejsza próba w tej dziedzinie. Tytuł, jak tłumaczył autor, oznacza mniej więcej „kierunek jazz”.

Adam Sławiński w „Ruchu Muzycznym” recenzował to dzieło tak: „Jest to najbardziej zwarty wśród znanych mi utworów krakowskiego mistrza teorii i kompozycji. Uderza programowość tej muzyki. ‘Fabuła’ jest następująca: w wielorytmicznym chaosie pojawiają się odpryski jazzowego rytmu, jest ich coraz więcej, następują ostre spięcia struktur niejazzowych i jazzowych, wreszcie te ostatnie ogarniają całą muzykę. Kompozytor – zapytany o przyczynę takiego właśnie kształtowania – odrzekł, iż się podporządkował tylko wymaganiom kogoś spośród warszawskich przywódców Jamboree (kto to był?), kto twierdził, że tak właśnie winien się przedstawiać utwór trzecionurtowy (!)”.

Warto też przypomnieć, że autor innego utworu w tym programie, Andrzej Trzaskowski (w wykonaniu Nihil novi wziął udział sam Don Ellis), był z kolei pod wpływem Schaeffera, u którego studiował prywatnie nowe techniki kompozytorskie. Wspomniana kompozycja łączyła jazz z punktualizmem à la Webern.

W rok później na kolejnym Jazz Jamboree w warszawskiej filharmonii okolone dziełami zafascynowanego jazzem Dariusa Milhauda (muzyka baletowa Stworzenie świata) i modnego młodego Krzysztofa Pendereckiego (Anaklasis) zostały utwory Święcickiego i Schaeffera, ale także autora recenzji z poprzedniego roku, Adama Sławińskiego. Tym razem więc koncert został zrecenzowany przez Bohdana Pocieja, który o utworze Music for MI napisał: „Bogusław Schaeffer traktuje jazz jako frapujący obiekt stylizacji. Rozmyślnie chyba nie stapia ostatecznie jego elementów z charakterystycznymi cechami swojego stylu, indywidualnego języka, nowoczesnej techniki. Przeciwnie, pozwala tym elementom jazzu wyodrębnić się i to w formie niejednokrotnie prawie że autentycznej – w formie niby-autentycznego cytatu jazzowej improwizacji”. Recenzent zwraca też uwagę na olśniewający popis wibrafonisty Jerzego Miliana, dla którego utwór został napisany (stąd owo MI w tytule).

Inne jazzy i bluesy

W tym samym 1963 roku powstało jeszcze parę zbliżonych do jazzu kompozycji Schaeffera: Collage & Form dla 8 jazzmanów i orkiestry oraz S’alto na saksofon altowy i orkiestrę kameralną solistów (w tym ostatnim utworze pojawia się też tekst z Biesów Dostojewskiego, wypowiadany przez muzyków orkiestrowych; kompozycja znalazła się również na wspomnianej płycie monograficznej Schaeffera).

Ale to nie był koniec przygody Schaeffera z jazzem. Udział muzyków jazzowych przewidziany jest w monodramie Howl opartym na słynnym poemacie Allena Ginsberga (1966; wersja z warstwą elektroniczną – 1971, wówczas to premiery dokonał Zespół MW2). Koncert jazzowy z 1969 r. na zespół jazzowy i orkiestrę został wykonany na festiwalu Międzynarodowego Towarzystwa Muzyki Współczesnej w 1976 r. w Bostonie – stąd pochodzi wspomniane nagranie pod dyrekcją Gunthera Schullera – a Leighton Kerner, wieloletni krytyk „Village Voice”, określił ten utwór jako „najbardziej błyskotliwy utwór jazzowy od czasów Rhapsody in Blue Gershwina”.

Dwa utwory Schaeffera związane z jaz­zem powstały w Studiu Eksperymentalnym Polskiego Radia, którego kompozytor był stałym współpracownikiem. Wspólnie z reżyserem dźwięku Bohdanem Mazurkiem zrealizowali E.S. Jazz (E.S. – Electronic Studio), zapomnianą już próbę oddania struktur jazzowych w dźwiękach elektronicznych. In­ną postawę przybrał kompozytor w blueS I na fortepian i taśmę (1972), w którym jazzujący pianista towarzyszy abstrakcyjnym dźwiękom z taśmy. Z czasem powstała cała seria blueSów (owo duże S w zestawieniu z początkowym B to inicjały kompozytora): drugi na zespół instrumentalny (1972) trzeci na dwa fortepiany (1978), czwarty na dwa fortepiany i taśmę (1988), piąty na fortepian i orkiestrę (1992), szósty na fortepian, jazz-set, kontrabas i chór (2003), wreszcie siódmy na fortepian i orkiestrę (2004). Ich wspólnym elementem były jazzowe improwizacje pianisty lub jednego z pianistów, które chętnie wykonywał sam Schaeffer. Miałam niegdyś przyjemność go słyszeć w tej roli – był to bodaj blueS nr 3 – w początkach lat 80. Robił to bardzo stylowo.

Muzycy jazzowi wciąż biorą regularnie udział w dorocznym interdyscyplinarnym święcie twórczości kompozytora, zwanym Era Schaeffera, organizowanym przez fundację Aurea Porta. Odbyło się już dziesięć edycji, na których wystąpili m.in. Urszula Dudziak, Tomasz Stańko, Michał Urbaniak i Włodek Pawlik.

Dorota Szwarcman



Zobacz również

Georg Riedel

Legendarny szwedzki kontrabasista i kompozytor zmarł 25 lutego 2024. Więcej >>>

Janusz Nowotarski

Saksofonista, klarnecista, założyciel i lider Playing Family, zmarł 23 lutego 2024. Więcej >>>

Stanisław Zubel

Kontrabasista zespołu Flamingo zmarł 26 stycznia 2024 w Żukowie. Miał 77 lat. Więcej >>>

Dean Brown

Jeden z najwybitniejszych gitarzystów fusion jazzu zmarł 26 stycznia 2024 w Los Angeles. Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu