Coda

Artykuł opublikowany w Jazz Forum 9/2021

Charlie Watts



Muzyk-legenda, perkusista The Rolling Stones, zmarł 24 sierpnia 2021 roku.

Czy to już? Czy to właśnie teraz ogłosimy spodziewany „koniec pewnej epoki”? We wtorek 24 sierpnia br. zmarł nieoczekiwanie Charlie Watts, perkusista The Rolling Stones, „największej grupy rock’n’rollowej świata” – ilu mieszkańców naszej planety o nim nie słyszało? Przeżył osiemdziesiąt wspaniałych lat, odszedł spokojnie, otoczony przez najbliższych. W niezliczonych komentarzach i wspomnieniach, które napłynęły po smutnej wiadomości, najczęściej powtarzały się dwa określenia: świetny muzyk i dżentelmen. I to jeszcze, że grając w słynnej grupie rockowej, przez całe życie był wielkim fanem jazzu – nie tylko słuchał muzyki jazzowej, ale grywał ją i nagrywał.

Zaczynał od bluesa. Kiedy zainteresowali się nim Stonesi, starszy od nich Charlie grał już regularne w pionierskiej formacji Alexisa Kornera Blues Incorporated. Od najmłodszych lat ciągnęło go do jazzu. Był tak zagorzałym wielbicielem muzyki Charlie’ego Parkera, że stworzył komiks „Ode to a High Flying Bird”, który opublikował dopiero jako członek Stonesów (był absolwentem szkoły plastycznej. Kiedy poproszono go o zagranie rhythm’n’bluesa, nie wiedział, o co chodzi: „Myślałem, że to jest jak Charlie Parker, tylko wolno”.

Zwerbowany w końcu przez Jaggera i Richardsa objawił się jako ideał perkusisty: grał solidnie i tak równo, że zyskał przydomek „metronomu”. Co więcej, Watts swingował, czuł to, miał to we krwi – bo swing to dar, trzeba się z nim urodzić. Nigdy nie wybijał się na plan pierwszy, nigdy nie popisywał się techniką, oszczędnie dawkował ozdobniki i zawsze tylko tam, gdzie były niezbędne. Stanowił natomiast bazę, był niekwestionowaną „opoką” zespołu z wokalistą z ADHD i nieustającym festiwalem ego odbywającym się na przodzie sceny. W większości profesjonalnych rankingów najlepszych rockowych perkusistów świata nazwisko Wattsa trafiało wprost do pierwszej dziesiątki, on sam pozostawał jednak „człowiekiem cienia”.

Jego zdyscyplinowana gra stanowiła odbicie jego osobowości. Kiedy w początkach kariery zespołu zarzucono mu, że na koncertach wygląda na znudzonego, odpowiedział, że bynajmniej się nie nudzi, ma tylko „bardzo znudzoną twarz”. Styl życia idola nie interesował go, wręcz odrzucał. Ożenił się w 1964 roku i w szczęśliwym związku wytrwał z żoną Shirley aż do śmierci. Perkusistę i jego żonę łączyła pasja do koni, oboje byli stałymi klientami stadniny w Janowie Podlaskim, gdzie regularnie przyjeżdżali.

Od połowy lat 80. Charlie Watts prowadził jako muzyk „podwójne życie”. Powoływał do istnienia kolejne jazzowe składy: big bandy, tentet, najwięcej nagrań dokonał z kwintetem, w którym rola gościnnego wokalisty przypadła Bernardowi Fowlerowi, śpiewającemu od kilku dekad w chórkach na koncertach The Rolling Stones. Charlie Watts nie byłby sobą, gdyby ponownie nie oddał hołdu swojemu imiennikowi – w 1992 roku wydał album „A Tribute To Charlie Parker With Strings”. Wycieczką w przyszłość była jego eksperymentalna płyta techno „The Charlie Watts-Jim Keltner Project” – metronom brytyjski i metronom amerykański zabawili się loopami i muzyką świata, ponownie składając pokłon wielkim muzykom jazzowym (m.in. świetna Elvin Suite).

Ostatnie jazzowe nagranie Charlie’ego to występ z Big Bandem Radia Duńskiego wydany w 2017 roku przez Impulse! Znalazły się tam trzy utwory z repertuaru Stonesów w szerokiej aranżacji na orkiestrę i ze śmiało przetworzonymi tematami głównymi.

Grając na własny rachunek Charlie Watts spuszczał ze smyczy swoje swingujące serce. Zawsze w zgodzie ze sobą, nadal nie szukał poklasku – szukał radości grania. Do jego fascynacji, pielęgnowanych od młodych lat, zaliczało się także boogie-woogie. Perkusista „największego zespołu rockowego świata” związał się z nieznanymi szerzej pianistami i tworzył muzykę pod szyldem The ABC & D of Boogie Woogie. To C to on.

A wracając do postawionego na początku pytania, odpowiedź nie jest jednoznaczna. Nie ma bowiem jednego idola, gwiazdora, muzyka, którego odejście oznaczać będzie koniec owej mitycznej „pewnej epoki”. Jednak nieuchronnie kończy się ona na naszych oczach. Charlie Watts skończył osiemdziesiąt lat w czerwcu tego roku, przekraczając, jako najstarszy członek zespołu, niewyobrażalną wcześniej w popkulturze barierę wiekową, nota bene dawno przełamaną na scenie jazzowej i nie wywołującą sensacji na scenie klasycznej.

Charlie Watts nigdy niczego nie udawał. Odrzucił rolę celebryty. Był muzykiem, był dżentelmenem, był sobą. Że znalazł w życiu satysfakcję, nie ma wątpliwości.

Daniel Wyszogrodzki



Zobacz również

Georg Riedel

Legendarny szwedzki kontrabasista i kompozytor zmarł 25 lutego 2024. Więcej >>>

Janusz Nowotarski

Saksofonista, klarnecista, założyciel i lider Playing Family, zmarł 23 lutego 2024. Więcej >>>

Stanisław Zubel

Kontrabasista zespołu Flamingo zmarł 26 stycznia 2024 w Żukowie. Miał 77 lat. Więcej >>>

Dean Brown

Jeden z najwybitniejszych gitarzystów fusion jazzu zmarł 26 stycznia 2024 w Los Angeles. Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu