Koncerty
Andrzej Herman, Chick Corea,
Jerzy Batycki
fot. Henryk Malesa

Chick Corea Solo

Andrzej M. Herman


To był ostatni koncert tej długiej europejskiej trasy” – powiedział Chick Corea na zakończenie swego występu 8 listopada br. w zabrzańskiej Sali Teatru Muzyki i Tańca. Po serii koncertów w Skandynawii, w tym z Trondheim Jazz Orchestra, Corea na zaproszenie organizatorów Bielskiej Zadymki Jazzowej, w ramach cyklu koncertów Deutsche Bank Invites, przybył do Zabrza.

Repertuar, którym wypełnił recital, zdradzał jego najbardziej osobiste fascynacje – od Billa Evansa po Monka (Blue Monk, ’Round Midnight – z sygnalizowanym ledwie, lecz czytelnie podanym tematem) i Buda Powella (Willow Grove).
Tego ostatniego artysta potraktował w inny sposób aniżeli w nagraniu „Remembering Bud Powell” z 1997 r. Nie zabrakło przy tym miejsca i na pokłony dla klasyków (On Green Dolphin Street), i na własne improwizacje budowane raz na gęstych fakturach, innym razem dryfujące w stronę muzyki klasycznej.

Po krótkiej przerwie Corea zakomunikował publiczności tajemniczo, że zagra taką muzykę, jaką gra w domu, po czym sięgnął do zasobów nutowych i rozpoczął przepiękny spektakl utworów z „Children’s Songs”, lecz tym razem przeplatanych nowymi motywami i podanych z wyjątkową wyrazistością i urodą. Zgodnie z deklaracją artysty, każdy z krótkich utworów z założenia miał być portretem-miniaturą dziecka, którą ogląda się (słucha?) za każdym razem w inny sposób.

Corea wie, że aby nie zawieść publiczności musi sięgnąć do repertuarowych pokładów Return To Forever. Stąd, po niezwykle barwnej introdukcji, zaatakował tematem z „Hymn To The Seventh Galaxy” zagranym dużo mniej trywialnie niż oryginał z r. 1973 wykonany na podkręconym sytezatorze. Na bis wykonał Concierto de Aranjuez w mocno sparafrazowanej postaci, zaś swój występ zakończył brawurowo swym flagowym tematem Spain. Publiczność pożegnała artystę owacją na stojąco.

Koncert w Zabrzu budził emocje u tych, którzy wychowani w stylistyce samodzielnych dokonań mistrza wiedzieli, że Chick Corea wciąż zaskakuje właśnie w tych utworach, jakie dawno wpisał w podręczniki muzyki. Dzięki swej nieokiełznanej wyobraźni każdy rozpoznawalny przez większość słuchaczy temat przemawia inaczej, intrygująco.

Andrzej M. Herman

Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 12/2010


Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu