Koncerty
Janusz Olejniczak i Leszek Możdżer
fot. Hans Kumpf

Chopin w trzech smakach

JF


Trzeba być chyba głuchym i ślepym, by przemieszczając się po Warszawie nie zauważyć, że owładnął ją szał celebrowania 200-lecia urodzin Fryderyka Chopina. Wśród poświęconych mu imprez można znaleźć tak egzotyczne propozycje jak „Symultaniczny koncert muzyki Chopina na 100 fortepianów” na placu Piłsudskiego czy „Rodzinny Piknik Chopinowski”. W takim kontekście zaprezentowanie na jednym koncercie muzyki Chopina, w jazzowej i rockowej stylizacji, obok jej zwyczajowej „klasycznej” interpretacji nie wydaje się już jakimś nadzwyczajnym świętokradztwem.

Wydaje się, że program wieczoru „Chopin klasycznie, jazzowo, rockowo” ułożony był głównie z myślą o młodej, niezbyt jeszcze wyrobionej, widowni, i taka też tłumnie zapełniła warszawską Salę Kongresową. Stąd nawet rozpoczynająca go część „klasyczna” posiłkowała się tą najlżejszą (chciało by się rzec – popową) stroną spuścizny wielkiego kompozytora, w postaci Fantazji na tematy polskie op. 13 oraz pieśni Moja pieszczotka, Życzenie i Poseł z niezastąpionym Januszem Olejniczakiem przy klawiaturze. W dwóch ostatnich mieliśmy już wyraźny akcent jazzowy, gdy obok Tadeusza Szlenkiera pojawiła się przy mikrofonie Anna Serafińska. Trwały pomost pomiędzy muzyką romantyzmu i jazzową improwizacją przerzucił Leszek Możdżer, wykonując znakomicie przyjęte przez widownię Impresje na tematy Chopina.

Wszystko to okazało się być dopiero przygrywką do prawdziwie „mocnego uderzenia”  zespołu występującego jako Jacek Królik + Giganci Gitary, czyli Marek Napiórkowski i Marek Raduli oraz Michał Jurkiewicz na klawiszach. Przyznać trzeba, że młodzi muzycy dość radykalnie zmodernizowali wielkiego romantyka i słuchając w ich wykonaniu Poloneza A-dur, Walca a-moll czy Etiudy „Rewolucyjnej” nie zawsze można było uchwycić ich oryginalny kształt. Tak opracowana muzyka Chopina w dużej mierze pełniła funkcję ilustracyjną, towarzysząc spektaklowi grupy tanecznej Folies Dance Company. W Preludium A-dur pojawiła się ponownie na estradzie Anna Serafińska ze stylową wokalizą. Gdy tańczący wznieśli ją – śpiewającą – wysoko na rękach, mimowolnie oddali w ten sposób też hołd znakomitej wokalistce, która potrafi sprostać każdej konwencji: rockowej, jazzowej i „klasycznej”.

Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 6/2010
 


Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu