Koncerty
Diana Krall
fot. Jacek Michałowski

Artykuł opublikowany
w JAZZ FORUM 12/2012

Diana Krall: Glad Rag Doll

Paweł Brodowski


Diana Krall pięć razy z rzędu zwyciężała w dorocznych ankietach „Down Beatu” jako najlepsza wokalistka, a do tego cieszy się renomą znakomitej pianistki w stylu Nat King Cole’a i Oscara Petersona. Jest w tej chwili najbardziej kasową gwiazdą jazzu. W trakcie kariery, która trwa już prawie dwie dekady, nagrała kilkanaście bestsellerowych płyt. Jej ostatni autorski album, „Glad Rag Doll”, wzbudził największe kontrowersje.

Nim jeszcze się ukazał, na facebookowym profilu amerykańskiego krytyka Teda Gioi, autora słynnej „Historii Jazzu”, rozgorzała dyskusja, podczas której pojawiły się głosy, że:
– okładka jest w złym guście,
– bije na głowę większość zazwyczaj nudnych okładek jazzowych płyt
– to sprawka wytwórni Verve
– to pomysł samej Diany
– jako artystka bestsellerowa, której płyty i tak rozchodzą się w wielkich nakładach, nie potrzebuje takich okładek
– ponieważ i tak duża część muzyki udostępniana jest cyfrowo, to i tak mało kto zwróci uwagę na okładkę
– wiele płyt klasycznych posługuje się burdelowymi obrazkami
– Krall powinna zachowywać się w sposób stosowny do swojego wieku i statusu (ma 47 lat, jest matką bliźniaków)
– jej muzyka była lepsza, zanim zdobyła popularność.
– What the hell? Krall is a damn good singer and pianist!

Sama Diana Krall próbowała odpierać pretensje fanów na swoje stronie internetowej: „To nie jest bielizna burdelowa. Chciałam tylko przywdziać strój odpowiedni do klimatu piosenek, które wywodzą się z epoki lat 20. Stroje dziewcząt rewii Ziegfeld Girls było o wiele bardziej ryzykowne. Pokazałam tylko trochę więcej uda, nic poza tym”.

Jak jest naprawdę, mogliśmy przekonać się na promujących ten album koncertach, a koncerty
w Polsce były trzy: w warszawskiej Sali Kongresowej (11 listopada), w Hali Widowiskowo-Sportowej w Gdyni (15 listopada) i we wrocławskiej Hali Orbita (16 listopada).

Wszystkim koncertom towarzyszyła podobna scenografia, ale w każdym mieście kanadyjska diwa pojawiała się w innym stroju, dalekim jednak od wizerunku z okładki płytowej. W Warszawie np. wyszła na scenę w sukni wieczorowej i fraku, zaś w Gdyni w garniturze (patrz nasza fotografia).

Efektowny był tworzący klimat wystrój sceny: w tle sierp księżyca, gwiazdy, obok fortepianu stało stylowe pianino, na ekranie wyświetlane były filmy i stosowne wizualizacje. Akompaniujący zespół tworzyli mniej znani muzycy, z których chyba tylko jeden (perkusista) brał udział w sesji płytowej: Dennis Crouch - b, Aram Bajakian - g, Stuart Duncan - g, Patrick Warren - keyb, Jay Bellerose - dr.

Diana Krall od razu wciągnęła widownię w nastrój epoki, do której odwołują się płytowe piosenki. Jakby na przekór, otworzyła koncert utworem, który zamyka album: When the Curtain Comes Down – na ekranie rolę mistrza ceremonii z rewii Ziegfeld Follies grał popularny aktor Steve Buscemi. A potem popłynęły śpiewane z nutką bluesa lekko ochrypłym głosem piosenki w prawie identycznej sekwencji jak na płycie, m.in. We Just Couldn’t Say Goodbye, tradycyjny temat There Ain’t Know Sweet Man That’s Worth the Salt of My Tears, Just a Little Butterfly, Caught in the Rain. I była też tytułowa Glad Rag Doll, i blues Just a Little Mixed Up w stylu rockabilly. Było też (już nie pamiętam w jakiej kolejności) Toma Waitsa Temptation, którym porwała publiczność, i kojarząca się z Rayem Charlesem oniryczna Lonely Avenue. I był oddzielny set tematów Fatsa Wallera śpiewanych przy pianinie w stylu stride (My Feet’s Too Big, I’m Gonna Sit Right Down and Write Myself a Letter) i Nat King Cole’a (Straighten Up and Fly Right, Frim Fram Sauce).

Były też standardy ery swingu – How Deep Is the Ocean i On the Sunny Side of the Street. Był także przepełniony tęsknotą Boulevard of Broken Dreams. W końcówce powróciły piosenki z  ostatniej płyty – amerykańskie ballady Wide River to Cross i Prairie Lullaby. Bisy były chyba trzy. Żegnała artystkę owacja na stojąco. Sala Kongresowa wypełniona była po brzegi, łącznie z balkonami. Nie żalił się nikt.

Paweł Brodowski


Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu