Koncerty

Opublikowano w JAZZ FORUM 1-2/2016

Diana Krall na Torwarze

Daniel Wyszogrodzki


Kanadyjska wokalistka i pianistka wystąpiła 20 października ub.r. w hali stołecznego Torwaru. Promowała album „Wallflower” – najmniej jazzowy w jej dotychczasowej karierze.

W jej głosie już dawno usłyszano „whiskey i miód”, ale – chociaż słowa te zasługują na powtórzenie – warto doszukać się czegoś więcej. Bo jest w nim dzisiaj szorstkość głębsza, życiowa, nie tylko gardłowa. Jest w nim gorzka słodycz, zmysłowość, erotyzm nawet, ale bez frywolności. Diana Krall skrywa w sobie namiętności damy.

Na nowej płycie znajdują się klasyczne przeboje amerykańskiego AM Radio, nie ma tu standardów jazzowych, a i wykonania Diany dalekie są od swingu. Utwory takich zespołów jak The Eagles czy The Mamas & The Papas zdeterminowały brzmienie bliższe do country-rocka, niż do muzyki wykonywanej dotychczas przez kanadyjską divę. Diana Krall może uszlachetnić każdy repertuar swoimi interpretacjami, to pokazuje od lat, a zwycięskim pomysłem było tym razem… zachowanie stylistyki muzyki pop.

Jaki jest sens wysłuchiwania znanych utworów wokalnych w nowych wykonaniach, jeżeli nie dla głosu właśnie. A barwa głosu Diany Krall to jej czarodziejski klucz do sukcesu. Ta piękna kobieta ma niepowtarzalną charyzmę, znakomity kontakt z publicznością, nie zapominajmy też, jak wytrawną jest pianistką.

Nagłośnienie na Torwarze było nadspodziewanie klarowne, publiczność wytrawna, barwne składniki śpiewu oraz gry zespołu przenosiły się do najdalszych miejsc, a warto podkreślić, że ta duża – i raczej nieprzyjazna dla muzycznych nastrojów – hala wypełniona była do ostatniego miejsca.

Rozpoznałem muzyków występujących z Dianą Krall już wcześniej, a poza świetną sekcją rytmiczną towarzyszyli jej dwaj instrumentaliści improwizujący w większości utworów i nadający im indywidualny klimat: gitarzysta Anthony Wilson (syn znanego trębacza i aranżera Geralda Wilsona) oraz skrzypek i mandolinista, Stuart Duncan. To bogactwo technik stosowanych przez tych dwóch muzyków, sprawiło, że koncertowe wykonania Diany Krall były równie eklektyczne, jak muzyka z jej nowego albumu.

Mój lekki niepokój związany z nowym materiałem rozwiał się już po kilku pierwszych numerach. Solistka i jej zespół grali z tą samą swingową energią, co przy poprzedniej wizycie. Diana rozpoczęła występ wykonując po kolei aż trzy utwory z „Glad Rag Doll”, zresztą w sekwencji, w jakiej otwierały płytę: We Just Couldn’t Say Goodbye, There Ain’t No Sweet Man That’s Worth the Salt of My TearsJust Like a Butterfly That’s Caught in the Rain.

I dalej utrzymaliśmy się w podobnym klimacie: temat On the Sunny Side of the Street wykonywało wielu mistrzów jazzu (od Louisa Armstronga, po The Manhattan Transfer), jednak inspiracją dla artystki był najwyraźniej Fats Waller, któremu zresztą przypisywane jest autorstwo tego standardu. Muzyczne rejony zmieniły się radykalnie podczas wykonania dwóch utworów z brazylijskiej płyty Diany „Quiet Nights”, którą zaaranżował sam Claus Ogerman – tytułowej i So Nice (Samba de Veräo).

A potem była wielka niespodzianka i jeden z kulminacyjnych momentów koncertu – przej­mująca, emocjonalna interpretacja Simple Twist of Fate, jednej z najlepszych piosenek Boba Dylana. Utwór oparty jest na interesującej, choć nietypowej dla tego artysty harmonii, która doskonale wpisała się w stylistykę Diany Krall. A po lirycznym Dylanie publiczność porwała rockowa, transowa wręcz wersja piosenki Toma Waitsa Temptation – wokalistka zaś stała się w niej uosobieniem tytułowej „pokusy”.

Po dwóch utworach poetów rocka nastąpiła kameralna część koncertu, a solistka zostaje sam na sam z publicznością zasiadając przy fortepianie. Rozpoczęła od I Don’t Know Enough About You z repertuaru Peggy Lee, kontynuowała jednym z ulubionych tematów Gershwina, ’S Wonderful. Po Gershwinie pojawił się Cole Porter reprezentowany przez standard I’ve Got You Under My Skin.

W tym momencie koncertu artystka zapytała polską publiczność, czy ma może jakieś zamówienia. Zanim zdążyłem wykrzyknąć Desperado (przebój The Eagles ładnie by pasował do solowej części występu, a znalazł się na najnowszej płycie), ktoś zawołał: Michael Jackson! Diana Krall tylko się roześmiała, zagrała kilka taktów nieznanej mi piosenki Króla Popu i już nie ponowiła pytania, przechodząc bezpośrednio do utworu, który dla mnie okazał się drugim wydarzeniem tego niezapomnianego wieczoru: A Case of You Joni Mitchell. W fortepianowej improwizacji artystka zacytowała w całości inny temat kanadyjskiej koleżanki – Both Sides Now. Była to poruszająca interpretacja, Diana Krall w pełni objawiła zarówno walory wyjątkowego głosu, jak i umiejętność dotarcia do samego szpiku słuchacza.

Po powrocie zespołu zabrzmiała druga już tego wieczoru piosenka Boba Dylana, tym razem był to tytułowy utwór z płyty „Wallflower”. Wykonany zaraz po nim California Dreaming zamknął temat „ogrywania” albumu, któremu – przynajmniej teoretycznie – poświęcone było tournée. Na finałową część koncertu na Torwarze złożyły się dwa tematy spopularyzowane między innymi przez Nat King Cole’a: Just You, Just MeDeed I Do.

Na bis otrzymaliśmy dwie piosenki i moim zdaniem lepiej być nie mogło. Tragiczny Boule­vard of Broken Dreams, utwór z 1933 roku, który pojawił się rok później w filmie zatytułowanym „Moulin Rouge”, należy dzisiaj w równym stopniu do Nat King Cole’a, co do takich artystów jak Bing Crosby, Tony Bennett, czy Marianne Faith­ful. Drugi bis był już płynnym miodem lanym wprost w moje serce fana – w piosence Ophelia z repertuaru The Band wokalistka „spóźniała się” w stylu Levona Helma, oryginalnego wykonawcy utworu.

Daniel Wyszogrodzki



Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu