Koncerty

fot. Rafał Nowakowski

Artykuł został opublikowany w numerze 1-2/2014 Jazz Forum.

Dianne Reeves w Operze Narodowej

Cezary Gumiński


Warszawski koncert gwiazdy w Operze Narodowej (14 grudnia ub.r.) rozpoczął się optymistycznym hasłem wypowiedzianym przez prezesa firmy sponsorującej wydarzenie w ramach VIII edycji BMW Jazz Club: „Without Jazz – Life Would Be a Mistake”. Jest więc nadzieja na kontynuację projektu tak długo, jak będzie działał sponsor.

Wkrótce potem na scenie pojawili się muzycy akompaniujący: Romero Lubambo - gitara akustyczna i elektryczna, Reginald Veal - kontrabas i gitara basowa, Terron Gully - perkusja oraz Peter Martin - fortepian akustyczny i elektryczny. Już w pierwszych taktach dało się wyraźnie wyczuć, że zarówno zespół, jak i gwiazda wieczoru preferują klimaty latynoskie. Zwrócili na siebie szczególną uwagę perliście rozwijający frazy pianista i swobodnie podkreślający charakter melodii perkusista. 

Wraz z wejściem głównej bohaterki wieczoru cała uwaga została skupiona na niej, gdy już na starcie ujawniła całą potęgę swego głosu. Dianne Reeves rozpoczęła utworem Dreams ze swej najnowszej płyty „Beautiful Life” i od razu potwierdziło się, że jest wybitnie estradową artystką, a jej umiejętności techniczne i moc głosu robią piorunujące wrażenie właściwie dopiero na koncertach. Na scenie dystansuje wszystkie współcześnie śpiewające koleżanki przypominając swą wielką poprzedniczkę Sarę Vaughan, która też potrafiła radzić sobie bez mikrofonu. Reeves szybko doceniła walory akustyczne sali operowej, uznając to za rodzaj nobilitacji, jaka ją spotkała. 

Kompozycja Tango wprawdzie opatrzona wstępem o charakterze afrykańskim, przeszła niepostrzeżoną metamorfozę stylistyczną z typowo latynoskim układem rytmicznym i stylowym popisem gitarzysty, a coraz szybszy rytm sprawił, że utwór zakończył się w konwencji milonga. Dla odmiany, kameralną formę przybrał standard Stormy Weather, solidnie przearanżowany na tę okazję. W ramach załącznika do świątecznych życzeń otrzymaliśmy od artystki Christmas Time Is Near i The Little Drummer Boy w wersjach odbiegających mocno od tego, co sączyło się w supermarketach. 

W konwencji funky zabrzmiała kompozycja Esperanzy Spalding Wild Rose i wraz z orzeźwiającą wersją Let It Snow powrócił nastrój świąteczny. Tu Reeves wykonała najbardziej imponującą partię scatem przeplatając frazy wokalne z fortepiano­wymi. Standardem One for My Baby z błyskotliwą introdukcją kontrabasu Reeves przypomniała swą przygodę z kultowym filmem „Good Night, and Good Luck”. Rozbudowana wersja Waiting in Vain Boba Marleya, w której udało się wokalistce wkręcić widownię w wokalny dialog, zakończyła program, a wywołana gorącą owacją gwiazda wyko­nała na bis ze stowarzyszeniem fortepianu kompozycję McCoy Tynera You Taught My Heart to Sing tonując gorącą atmosferę na sali.



Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu