Festiwale
Dixie Company
fot. Witold Mirski

Dixie w Poznaniu

Marek Boym


W dn. 22-23 października ub. r. odbyło się w Poznaniu II Europejskie Spotkanie Tradycjonalistów Jazzowych. Piątek był zimny i wietrzny. Wieczorem, niespodziewany i zorganizowany prawie z minuty na minutę występ Brass Bandu Rykovnik w restauracji Fenix na rynku pomógł nam odtajać! Około 18.00 Piotr Soroka otrzymał telefon z prośbą o zorganizowanie występu tego zespołu. Właściciel Feniksa, Pan Krzysztof Polc, przygarnął jazzmanów, zaoferował scenę i kolację. Godni podziwu ci Czesi! Mimo że byli w okropnych korkach (5 km zabrało im dwie godziny – na niemieckich szosach!), grali i śpiewali z wielkim animuszem.

Grali standardy jazzowe, ale śpiewali głównie po czesku; teksty pisze im perkusista Pavel Skelnicka, i rzadko mają one do czynienia z oryginalnymi angielskimi tekstami. I tak, Podmoskownyje wieczera stały się Poczkej Zajicy, coś o facecie prowadzącym biuro zatrudnienia w ich mieście, przed którego okienkiem wcześniej czy później będą stali w kolejce. W Bourbon St. Parade wprawdzie wspomnieli Missisipi, ale także coś o „pomniku z Armstrongiem”. Żaden z nich nie jest wielkim śpiewakiem, ale ich swing i entuzjazm są zaraźliwe. No i mają zwariowane poczucie humoru – kiedy poczęstowano ich wódką, zamiast pić z kieliszków przelali ją i pili z ustników! Obecność członków niemieckiego zespołu Black Point Jazzmen i uczestnictwo ich pianisty i bandżysty w kilku numerach także miało wpływ na sukces występu.

W przeciwieństwie do piątku, w sobotę pogoda była piękna i dość ciepła. Festiwal rozpoczął się o 10.00 rano od „Małej Akademii” – występu dla dzieci w Centrum Kongresowo-Dydaktycznym Uniwersytetu Medycznego (tam też odbył się koncert galowy). Niestety, publiczności było mało, ale sam program został dobrze zaplanowany i wykonany. Na scenie był poznański zespół Dixie Company. Program rozpoczął się od bluesa, po którym grali That Da Da Strain (przedstawiony jako melodia grana przez Ackera Bilka – chyba dlatego, że jego Paramount Jazz Band uczestniczył w zeszłorocznym festiwalu). Po tym zaczęła się część dydaktyczna. Trębacz Jakub Marszałek umie mówić do dzieci i je zachęcać! Na przykład, zanim zagrali Milorda Edith Piaf, Marszałek powiedział, że „w Paryżu aktywna była Edyta Wróbel” (Piaf znaczy „wróbelek”). No i zadawał dzieciom pytania, uważnie słuchał odpowiedzi, po czym rozdawał nagrody (pozornie przyznawane przez jury). Na koniec, wszystkie dzieci z instrumentami zostały zaproszone na scenę i zagrały z zespołem. Trzynastoletni chłopczyk, Cyryl Motylewski, zagrał solówkę na puzonie w St. James Infirmary.

Na międzynarodowym forum „Dixieland Jazz Mailing List” wciąż pojawiają się skargi, że tradycyjny jazz nie ma młodej publiczności. Festiwal poznański podaje rozwiązanie – przygotowujcie swoją publiczność!

W południe odbyła się Parada Nowoorleańska. Parada, która ruszyła sprzed Piano Baru w Starym Browarze (kompleksie sklepów, kawiarni, restauracji i galerii), zaczęła się na czas, za co należy pochwalić organizatorów i ich siłę napędową, Piotra Sorokę – perkusistę Dixie Company. Na czele kroczyła orkiestra Da Capo w czerwonych mundurach, pod batutą Krzysztofa Zaremby (puzonisty Dixie Company). To prawdziwa orkiestra dęta; wprawdzie miała saksofony, ale także waltornię i altówkę. Za nią maszerowały pozostałe zespoły, wszystkie razem. Wprawdzie swingowały bardziej niż Da Capo, ale ta ostatnia, dzięki liczbie członków, mundurom i marszu w formacji, przyciągała więcej uwagi. W pewnym miejscu część parady pomaszerowała jedną ulicą, a reszta – inną, ale na koniec obie grupy znów się spotkały. Wprawdzie parada blokowała ruch, ale ludzie komentowali, że „koniec końców coś interesującego dzieje się w Poznaniu”. Szkoda, że miejscowa telewizja nie filmowała tego, choć została powiadomiona na czas.

Na rynku parada zatrzymała się i grała pod restauracją Pieprz i Wanilia, po czym pojedyncze zespoły zaprezentowały się przed różnymi restauracjami, a potem – w tych restauracjach, w zamian za obiad.

Koncert galowy, planowany na 18.00, rozpoczął się prawie o czasie. W przedsionku czas do rozpoczęcia właściwego koncertu umilała gościom orkiestra Da Capo, tym razem jako orkiestra swingowa, z przebojami Glenna Millera, Ellingtona, Basie’ego i innych.

Właściwy koncert rozpoczęło Ultradycyjne Duo – Jan Ptaszyn Wróblewski (który brał bardzo aktywny udział w poznańskiej scenie jazzowej w latach 50. poprzedniego stulecia) na saksofonie tenorowym i Paweł Tartanus – banjo i śpiew. Ci doskonali profesjonaliści dali nadzwyczajny występ! Ptaszyn przeszedł operację niedługo przed festiwalem, ale to nie wpłynęło na jego grę. Tartanus to doskonały wokalista ze wspaniałą dykcją (w odróżnieniu od innych instrumentalistów, którzy także śpiewają). W przeciwieństwie do wielu z pozostałych wokalistów, umie wymawiać angielskie słowa. Jego Melancholy Baby była wprost znakomita. Duet grał standardy jazzowe – I’ve Found a New Baby, Someday You’ll Be Sorry itp. No i między numerami zabawiali publikę anegdotami i dowcipami. Dziwne, że Ptaszyn jest „ultra tradycyjny”. Już w roku 1958 reprezentował Polskę w międzynarodowym big bandzie zorganizowanym przez Marshalla Browna na festiwalu jazzowym w Newport, i był uważany za modernistę. Grał (i gra do dziś) w różnych nowoczesnych zespołach. Mimo to, przez wiele lat jest gwiazdą Złotej Tarki, a w 2003 r. słyszałem go z Vistula River Brass Band w Ogrodzie Saskim.

Potem wystąpił duński zespół Henning Munk & Plumperne. Ten kwartet (saksofon sopranowy, bas, banjo i perkusja) oczarował widownię repertuarem tradycyjnych utworów jazzowych, wiele z nich pochodziło z repertuaru Sidneya Becheta – Promenade aux Champs Elysses, Si Tu Vois Ma Mere i – oczywiście – Petit Fleur. Munk jest wielkim adoratorem Becheta, ale repertuar zespołu nie ograniczał się tylko do jego kompozycji, czy piosenek z nim identyfikowanych. Transkrypcja lidera armstrongowej introdukcji do West End Blues na saksofon sopranowy była imponująca.

Następnie zagrali gospodarze – Dixie Company, z                                                                                                                                                                                                                        urozmaiconym i doskonale wykonanym programem. Oczywiście, grali standardy, np. Tiger Rag, ale także polską kompozycję ragtime’ową Va Banque, z filmu pod tym samym tytułem. Postęp tego zespołu od czasu, kiedy go pierwszy raz słyszałem siedem lat temu, jest tak ogromny, że wprost trudno uwierzyć, iż to ten sam zespół, który występował w Iławie w 2003 roku! Dziś to prawdziwa, profesjonalna grupa, grająca świetne aranżacje, głównie pióra pianisty Bogdana Ciesielskiego.

Black Point Jazzmen to zespół z Hamburga. Ich ambitny set zaczął się od Wrought Iron Rag Wilbura de Paris. Następnie grali Big Swing Face z repertuaru Basie’ego. Ich Jumpin’ at the Woodside był doskonały, podobnie jak Dapper Dan, South Blues i utwory Johnny’ego Hodgesa Good Queen Bess, oraz rzadko grywany Sweet as Bear Meat.

Brass Band Rakovnik zakończył koncert pięknie wykonanymi standardami i żeby było śmieszniej, to w strojach marynarskich, bo przecież Czesi morza nie mają. Ich gra była nie mniej porywająca niż poprzedniego wieczoru.

Ale na tym jeszcze nie koniec – było jeszcze jam session w klubie Blue Note. Rozpoczął je Black Point Jazzmen, podczas drugiej piosenki dołączyli dwaj duńscy muzycy Henning Munk Plump na sopranie i Mark Davis na basie, a także klarnecista Rafał Kubale i puzonista Krzysztof Zaremba. Po tym już nastąpił prawdziwy muzyczny kalejdoskop, z wciąż zmieniającym się składem. Sądząc po poziomie grania, muzycy czuli się mile widziani, co ich najwidoczniej bardzo inspirowało. Udany, choć krótki festiwal.

Autor artykułu, Marek Boym, mieszka na stałe w Izraelu.
 

Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 1-2/2011


Zobacz również

Jazz Forum Showcase

Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>

Jazz & Literatura 2017

Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>

Ad Libitum 2016

11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>

Jazzbląg 2016

Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu.  Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu