Koncerty

fot. Anna Rezulak

Artykuł został opublikowany w numerze 9/2014 Jazz Forum.

Esperanza +

Paweł Brodowski


Bohaterami poprzednich edycji „super widowiska ze znakiem dodatnim” festiwalu Solidarity of Arts byli kolejno: Leszek Możdżer, Marcus Miller, Tomasz Stańko i Bobby McFerrin. Teraz przyszła kolej na pierwszą kobietę: zjawiskową basistkę i wokalistkę, Esperanzę Spalding. Jednej z najjaśniejszych gwiazd współczesnego jazzu dodali blasku dwaj giganci, przed laty członkowie Wielkiego Kwintetu Milesa Davisa – Wayne ShorterHerbie Hancock, a także namaszczony przez Milesa jego nadworny kompozytor i producent z lat 80. Marcus Miller (goszczący tutaj chyba  już po raz trzeci). Takiego nagromadzenia sławnych nazwisk na Ołowiance chyba jeszcze nie było.

Na poprzedzającej spektakl ceremonii odciśnięcia dłoni w Alei Sław przy Filharmonii Bał­tyckiej mistrz ceremonii, reżyser widowiska, Krzysztof Materna wywołuje i przedstawia kolejnych celebrytów. Pierwsza pojawia się na czerwonym dywanie bohaterka wieczoru, następnie Zbyszek Namysłowski oraz „dobry duch Wybrzeża” Przemek Dyakowski, a po nich Herbie HancockWayne Shorter. W tle przygrywa sekcja saksofonów. Wojtek Staroniewicz, Darek Herbasz i Marcin Stefaniak grają riff Rollinsa z Tenor Madness, Hancocka witają motywem jego Cantaloupe Island, a Shortera – Shorterowskim Witch Hunt.

Tuż obok stoją ustawione równolegle trzy gigantyczne sceny, szeroki plac szczelnie wypełnia wielotysięczna publiczność. Czeka nas dziesięć setów, trzy i pół godziny fascynującej muzyki.

Zapada zmrok, punktualnie o godz. 21.00 rozpoczyna się koncert. Z daleka dobiegają dźwięki kontrabasu. Samotnie na scenie prawej (patrząc z widowni) szarpie struny Paweł Pańta. Po chwili akcję przejmuje po przeciwnej stronie Krzysztof Ścierański grający na gitarze basowej, podłączonej do baterii wzmacniaczy i przetworników dźwięku, dzięki którym jego instrument może brzmieć jak cała orkiestra. Dialog basistów przechodzi w trialog, gdy na scenie centralnej pojawia się z kontrabasem, w charakterystycznej fryzurze afro, uśmiechnięta Esperanza Spalding.


Kapela ze Wsi Warszawa i Esperanza

„Are you ready? OK! Me too” – krzyczy na powitanie. Na scenie jest już rozstawiona Orkiestra Symfoniczna Polskiej Filharmonii Bałtyckiej (pod batutą Clarka Rundella), dołączają Wayne Shorter na saksofonie, Terri Lyne Carrington na perkusji, Leo Genovese na instrumentach klawiszowych. Oto nowa, napisana półtora roku temu, wykonywana już kilkakrotnie, ale jeszcze nienagrana kompozycja Shortera Symfonia Gaia. Ten fragment koncertu opisał na naszą prośbę, pianista i kompozytor trzecionurtowych kompozycji Leszek Kułakowski:

Symfonia Gaia została wykonana w monstrualnej obsadzie na kwartet jazzowy  i orkiestrę symfoniczną. Utwór jednorodny w swej fakturze z wyeksponowaną partią wokalną. Shorter skomponował to dzieło specjalnie dla Esperanzy i jej powierzył wokalną narrację muzyczną, swoją rolę ograniczył do lapidarnych, genialnych,  wysublimowanych muzycznych komentarzy. Znakomicie podkreślił fenomenalne możliwości wokalne, tembr głosu, muzykalność Esperanzy. Trudna technicznie wokaliza została perfekcyjnie, lekko i z wdziękiem zaśpiewana.

Instrumentacja zrealizowana wedle klasycznego kanonu – mało odkrywcza. Wydaje się, że niezbyt szczęśliwie koncepcyjnie skonstruowany wstęp (dwutaktowe ostinato rytmiczno-harmoniczne), z założenia był nierozwojowy i za długi w stosunku do formy całego utworu. Fatalne nagłośnienie orkiestry symfonicznej nie pozwoliło słuchaczom usłyszeć całego bogactwa zdarzeń muzycznych, szerokiej palety barw i brzmień symfoników.

Ulgę przynosiły partie samego kwartetu z Esperanzą – fantastycznie zaśpiewane i komentowane na saksofonie sopranowym przez Shortera. Estetycznie utwór należy do Third Streamu (synteza jazzu i muzyki artystycznej). Niewątpliwie kompozytor świadomie pominął tradycje ellingtonowsko-evansowskie, a także Gunthera Schullera, Clausa Ogermana nadając muzyce swój osobisty Shorterowski rys. Półgodzinny utwór został przyjęty owacyjnie”.

Owacyjnie przyjmowane były wszystkie kolejne sety. Teraz swój koncert na scenie lewej rozpoczyna Pedrito Martinez Group. Tak wspaniałego zespołu afrokubańskiego nie słyszałem od czasu Los Van Van, który miałem szczęście zobaczyć podczas festiwalu jazzowego w Hawanie w 1990 roku. I właśnie pierwszy wykonywany utwór, Que Palo, to kompozycja założyciela i wieloletniego lidera tamtego zespołu Juana Formela, który zmarł w maju tego roku. Zapewne jest to specjalna dedykacja. Dwoje Kubańczyków, lider grający na bębnach i fenomenalna pianistka-dynamit Ariacne Trujillo, perkusjonista z Peru, gitarzysta basowy z Wenezueli.

Brawa publiczności nie są jednak miarodajną wykładnią. Jeszcze większy aplauz dostaje zespół Wojtka Waglewskiego Voo Voo, który stopniem subtelności wykonania odbiega od pozostałych propozycji tego wieczoru. Orkiestra Filharmonii ta sama, która grała Gaię, ale jakby nie ta sama (to sprawa aranżacji, a może także nienajlepszego nagłośnienia?). Mateusz Pospieszalski dwoi się i troi, hasa po scenie, gra szalone improwizacje na saksofonie altowym i barytonowym, śpiewa scatem,
dyryguje orkiestrą, wciąga symfoników, a także publiczność do chó­ralnych, kwasi-afrykańskich zaś­piewów. W ostatnim utworze (Flota zjednoczonych sił), gdy dołącza z wokalem Esperanza, muzyka nabiera lekkości i wdzięku.

Gdy na scenę wychodzi z zespołem charyzmatyczna wokalistka z Mali Oumou Sangaré dostajemy afrykański autentyk. Tę barwną grupę tworzą artyści z kilku różnych krajów: również z Senegalu, Gwadelupy i Burkina Faso. Jest to fuzja ethno i rocka. Obok tradycyjnej kory są tu dwie gitary: elektryczna (brzmienie Santany) i basowa (brzmienie Pastoriusa). Przepiękne stroje, cudowne melodie, porywający rytm. W przebojowym Yala do zespołu doskakuje Esperanza tańcząc i śpiewając razem z Oumou.



Teraz czas wyłącznie dla siebie ma maestro Herbie Hancock, który na scenie centralnej zasiada przy fortepianie Fazioli, mając pod ręką również elektroniczne keyboardy. Pozaziemski wicher, kosmiczne świsty, szeroka przestrzeń, impresjonistyczne barwy o nieokreślonej harmonii, z których wyłaniają się strzępy jego sławnego tematu Maiden Voayge. Nuty rozpisane na kilku szpaltach zrzuca z pulpitu podmuch wiatru. Melodia tematu nabiera coraz bardziej wyrazistych konturów, delikatna, tajemnicza, pod koniec opada i ginie w przestrzeni na długim wyciszeniu, które przerywa aplauz publiczności.

Na scenie z prawej strony wnosi się ku niebu pięknie brzmiący ton trąbki. To kanadyjska artystka Ingrid Jensen grająca w duecie z izraelskim perkusjonistą Zoharem Fresco. Pierwszy z dwóch utworów to At Sea (numer tytułowy z jej najnowszej płyty), drugi to Shavuot Zohara (nagrany na ostatnim albumie z Leszkiem Możdżerem i Larsem Danielssonem). Zohar śpiewa na arabskiej skali, wtóruje mu w unisonie trąbka.

Nadszedł być może highlight całego widowiska, bo na centralnej estradzie pojawiają się razem: Esperanza. Herbie i Wayne, a także Leo Genovese i Terri Lyne. Elektryczny funk jak niegdyś u Milesa, długie solo Hancocka na ostrym podkładzie bębnów, błyskotliwe interwencje Shortera na sopranie. WarGames,  Harvest Time Hancocka, Encontros y Despedidas Miltona Nascimento (brazylijski wokalista miał tu z nimi występować, ale odwołał swój przyjazd), Pandora Awakened Shortera

Koncert przedłuża się. Jeszcze set przedostatni: Warsaw Village Band, czyli Kapela Ze Wsi Warszawa, uznana w świecie, grająca z polotem i fantazją, nasza reprezentacyjna grupa ethno, z czterema utworami: Hola byśki, Poznałem dziewczynę, Polka EmigrantkaMoja Dolo. W tym ostatnim jako wokalistka dołącza Esperanza.


Ingrid Jensen, Zohar Fresco, Namysłowski, Marcus Miller


I wreszcie  zaskakujący finał. Leszek Możdżer grając na fortepianie wprowadza kolejnych muzyków, którymi są... Zbigniew Namysłowski, Alex Han, Marcus Miller, Louis Cato (a potem również Ingrid Jensen i Zohar Fresco). Wykonują Detroit Marcusa Millera, na nowo zaaranżowaną sztandarową kompozycję Namysłowskiego Kujawiak Goes Funky (nasz saksofonista w doskonałej formie), sambę  I Ado­re You, i na bis wielki przebój Stevie’ego Won­dera Sir Duke z wokalem Esperanzy.

Zrobiło się nagle potwornie zimno, ale publiczność wytrwała do końca, tańcząc energicznie, unoszona muzyką. Na trybunie VIP-ów po­drygiwał w takt siedzący obok Jerzego Stępnia zsiniały Jerzy Buzek.

Koncert transmitowany był w kanale, TVP Kultura, a potem  przypominany w odcinkach w trzy kolejne niedziele przez  TVP Program II.

Organizatorem festiwali Solidarity of Arts jest agencja MM Communications, szefem artystycznym Krzysztof Materna, a producentem Maciej Partyka.



Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu