Koncerty
Take Five Europe we Wrocławiu
fot. Bogusław Beszłej




Artykuł opublikowany
w JAZZ FORUM 6/2013

European Sunrise

Monika Okrój


Z okazji Międzynarodowego Dnia Jazzu 30 kwietnia wrocławski festiwal Jazztopad wydał prawdziwą międzynarodową ucztę. Daniem głównym był galowy koncert grupy European Sunrise, jak nazwali się uczestnicy tegorocznych warsztatów Take Five: Europe.

To druga odsłona tego projektu z udziałem polskich muzyków – rok temu z Maciejem Obarą i Maciejem Garbowskim, teraz z Piotrem Damasie-wiczem i Marcinem Maseckim. Do tych muzyczno-biznesowych warsztatów wybierani są młodzi artyści z pięciu krajów partnerskich, którzy przez tydzień grają ze sobą, uczestniczą w seminariach prowadzonych przez specjalistów, a to wszystko w sprzyjającym zaciszu podlondyńskiej farmy ekologicznej Bore Place.

Do Wrocławia przyjechała pełna reprezentacja tegorocznej edycji, a w niej m.in. dyrektorzy fundacji Serious – Martel Ollerenshaw i festiwalu London Jazz – John Cumming. Godzinę przed koncertem wszyscy zgromadzili się w Kawiarni Scarlett, by dać namiastkę tego, co niesie ze sobą inicjatywa Take Five: Europe. Głos zabrali również dyrektor partnerskiego festiwalu Jazztopad Piotr Turkiewicz, Michał Hajduk z Instytutu Adama Mickiewicza, dziennikarze Marek Dusza i Monika Okrój oraz muzycy. Podkreślano ogromne znaczenie tej inicjatywy i szanse, jakie daje muzykom na arenie międzynarodowej. Taka edukacyjna rola festiwali to doskonała inwestycja w kulturę, a te, które otwierają się na młodych artystów wyraźnie zyskują na tle innych, będących niekiedy „łapanką gwiazd” z tras koncertowych.

Muzyczne rezultaty prób prowadzonych przez Johna Surmana wypełniły dwugodzinny koncert w Filharmonii Wrocławskiej. Skład był imponujący: Arun Ghosh (cl) i Chris Sharkey (g) z Wielkiej Brytanii, Airelle Besson (tr) i Guillaume Perret (ts) z Francji, Marcos Baggiani (dr) i David Kweksilber (cl) z Holandii, Daniel Herskedal (tb) i Per Zanussi (b) z Norwegii, oraz Marcin Masecki (p) i Piotr Damasiewicz (tp) z Polski.

Już samo zaaranżowanie utworów na taką konfigurację instrumentów było wyzwaniem i jeśli ktoś miał skojarzenia z muzyką współczesną i awangardową, to był blisko. Kompozycje brzmiały oryginalnie, niektóre wyjątkowo oddawały charakter twórców i atmosferę krajów, z których pochodzą. Kameralnie i impresjonistycznie zarysował się utwór Quicksilver Davida Kweksilbera, natomiast jednym wielkim crescendo z masywnym blokiem instrumentów dętych był Icarus pochodzącego z Ameryki Południowej Aruna Gosha. Klarnecista swoją niebywałą muzyczno-ruchową ekspresją wywoływał poruszenie na widowni. Tajemniczą aurę rozpostarł Per Zanussi unisonowym motywem i instrumentacją nasuwającą skojarzenia z filmowymi lejmotywami Vangelisa. Klasyczne inklinacje słychać było wyraźnie u trębaczki Airelle Besson, zarówno w przejrzystym i głębokim brzmieniu jej instrumentu, jak i w strukturze Estudio, Trabajo y Fusil z passacagliowym akompaniamentem i elektronicznie brzmiącymi szmerami w wyższych partiach. Ambientowy, momentami noise’owy był utwór Chrisa Sharkeya, gdzie kontrabas z tubą prowadziły mroczną wymianę na tle chóru kolejno dołączających instrumentów i przesuniętego, regularnego rytmu perkusji. Zarówno ten utwór, jak i kolejny 2000 XIII Guillaume’a Perreta dały porządnego, funkowego kopa i aż chciało się wstać z krzesła.

Polscy muzycy zafundowali zagadkową mieszankę groteski i współczesności, a sami wcielili się w rolę dyrygentów. Piotr Damasiewicz swoje Air poprowadził z dynamicznym rozmachem, pociągając za sznurki według własnej, spontanicznej inwencji. Laureat tegorocznego Fryderyka za „Hadrony”, trochę jak John Zorn, stwarzał całość z wcześniej zarysowanych partii za pomocą umówionych znaków. Wór obleśny to soczysty żart Marcina Maseckiego, który był jednym długim, unisono tutti z wybijanym rytmem marsza przez perkusistę. Sedno tej zabawy polegało na doskonałym opanowaniu tej pokracznej, folklorystycznej partii i podążaniu za frazą rozpiętą w najmniej oczywistych miejscach.

Choć muzycy podkreślali podczas panelu przed koncertem, że niewiele mieli czasu na bliższe poznanie, to wieczorne jam session w Mleczarni było do tego świetną okazją. Na ciasnej scenie dochodziło do wspaniałej integracji i pozazmysłowych muzycznych interakcji między muzykami, również tymi z Wrocławia, m.in. Zbyszkiem Kozerą, Mateuszem Rybickim i Wojtkiem Romanowskim. Wrocław był drugim punktem wielkiej trasy koncertowej uczestników Take Five: Europe. Przed nimi jeszcze występy na festiwalach jazzowych North Sea, Molde i Manchester.


Monika Okrój


Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu