Jedna z najwybitniejszych postaci polskiej sceny muzycznej zmarła 14 sierpnia 2020 w Krakowie.
Ewa Demarczyk, która reprezentowała nurt poezji śpiewanej (i piosenki poetyckiej) w swojej kategorii nie miała sobie równych. Była artystką charyzmatyczną i enigmatyczną, pozostawiła trwały ślad w polskiej kulturze XX wieku. Jej wokalne, pełne ekspresji i dramaturgii, interpretacje wierszy wielkich poetów to same w sobie dzieła sztuki.
Urodziła się w Krakowie 16 stycznia 1941 roku. Ukończywszy Średnią Szkołę Muzyczną w klasie fortepianu, zadebiutowała jako piosenkarka w 1961 roku w kabarecie krakowskiej Akademii Medycznej „Cyrulik”. Tam odkrył ją muzyk jazzowy Przemek Dyakowski, za którego namową Demarczyk nawiązała współpracę z Piwnicą Pod Baranami (patrz wspomnienie poniżej). Z Piwnicą była związana przez 10 lat, współpracując najpierw z pianistą i kompozytorem Zygmuntem Koniecznym, a od 1966 roku z Andrzejem Zaryckim.
W 1963 roku zrobiła furorę na I Krajowym Festiwalu Piosenki w Opolu, śpiewając m.in. piosenki Czarne anioły, Taki pejzaż i Karuzelę z Madonnami, za której wykonanie zdobyła I nagrodę. Rok później za Grande Valse Brillante otrzymała II nagrodę na Festiwalu Piosenki w Sopocie.
W 1967 roku Polskie Nagrania wydały longplay „Ewa Demarczyk śpiewa piosenki Zygmunta Koniecznego” – jeden z największych skarbów polskiej muzyki popularnej, który zapewnił jej nieśmiertelność. W całej swojej karierze zdołała nagrać jeszcze tylko dwa albumy: wydany w 1975 roku w ZSRR przez wytwórnię Melodia „Demarczyk” oraz „Live”, który ukazał się nakładem Wifonu dwa lata później.
Występowała z powodzeniem za
granicą, m.in. w Austrii, Niemczech, Francji (Olympia), Szwecji, Wielkiej
Brytanii, USA (Carnegie Hall), Kubie, Brazylii.
W 1966 roku ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną
w Krakowie. W latach 1986 - 2000 prowadziła w Krakowie Państwowy
Teatr Muzyki i Poezji – Teatr Ewy Demarczyk. Po raz ostatni wystąpiła 8
listopada 1999 roku w Teatrze Wielkim w Poznaniu i wycofała się
kompletnie z życia artystycznego. Nie potrafiła już mierzyć się
z własną wielkością.
fot. Henryk Włoch
DIAMENT W PIWNICY
O tym, jak Ewa Demarczyk trafiła do Piwnicy Pod Baranami, wspomina jej „odkrywca”, legendarny saksofonista Przemek Dyakowski w rozmowie z Kamilem Wicikiem, autorem biografii „Sax Club Pana Dyakowskiego”:
Po latach narosło wiele legend. W prasie, publikacjach książkowych czy filmach dokumentalnych można trafić na wypowiedzi dawnych piwniczan, którzy nazywają siebie odkrywcami Ewy Demarczyk.
Znam dziesiątki takich historii. A prawda jest taka, że Ewę poznałem podczas
wspólnych koncertów w restauracji Wierchy w Zakopanem. Tego „dżoba” naszemu
zespołowi jazzu tradycyjnego w Piwnicy załatwił Maksymilian Krebs, krakowski
skrzypek i saksofonista, artysta starej daty, przedwojenny typ muzyka. W jego
zespole, który często występował w Klubie Dziennikarzy Pod Gruszką, grał m.in.
Zbyszek Podgajny, późniejszy muzyk Niebiesko-Czarnych.
Krebs, bardzo obrotny człowiek, obstawiał grania w różnych knajpach, a gdy miał
za dużo zleceń, podnajmował różne kapele, w tym nas. Myśmy oczywiście nie grali
tam jazzu, tylko przeboje muzyki rozrywkowej, do tańca. Naszą wokalistką,
zaproponowaną chyba przez Krebsa, została młodziutka, pełna temperamentu Ewa,
wówczas uczennica szkoły muzycznej. Świetnie śpiewała. Cudownie! Młodzież
tłumnie chodziła na nasze koncerty. To była fajna robota, graliśmy w soboty i
niedziele.
W Piwnicy Zygmuś (Konieczny) narzekał, że ma świetne piosenki, że ma wielką
wizję artystyczną, a wokalistki, które zna, nie są w stanie tego udźwignąć.
Wielokrotnie byłem świadkiem kłótni Zygmunta i Piotra (Skrzyneckiego), że
brakuje kogoś nowego. Któregoś razu, przysłuchując się tym dyskusjom,
stwierdziłem, że znam kogoś, kto będzie odpowiedni.
„Przemek Dyakowski powiedział nam, że w
Cyruliku – w kabarecie medyków – śpiewa świetna dziewczyna i że warto ją
zobaczyć” – wyjawił Piotr Skrzynecki w październiku 1987 roku, udzielając
wywiadu „Tygodniowemu Ilustrowanemu Magazynowi”.
Piotr z Zygmuntem posłuchali jej na żywo i zachwycili się. Cyrulik był
amatorskim kabaretem, ale Ewa, choć młodziutka, śpiewała świetnie. Była
nieoszlifowanym diamentem. Może brakowało jej doświadczenia, ale poza tym była
gotowa, aby pojawić się na większych, zawodowych scenach. Z miejsca dostała
angaż. Piwnica działała wtedy poza pałacem Potockich na trzyletnim wygnaniu.
Pierwszy występ Ewy z zespołem Zygmusia odbył się w kawiarni Domu Literatów
przy Krupniczej.
To był początek wielkich sukcesów.
Wspólnych sukcesów! Masę nagród dostali za te pieśni Zygmunta. Każdy z
piwniczan znał Karuzelę z Madonnami
do słów Mirona Białoszewskiego, Czarne
anioły pióra Wieśka Dymnego czy Grande
Valse Brillante do wiersza Juliana Tuwima.
Ewa stała się gwiazdą Piwnicy, całego Krakowa, a wkrótce całej Polski. W 1963
oku wygrała I Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu. Posypały się recenzje
w prasie. Ludzie oszaleli na jej punkcie. Stała się wokalistką bardzo
rozpoznawalną.
Występowała także poza granicami kraju. Do legendy przeszedł jej koncert na
scenie paryskiej Olympii, sali, która swoją sławą dorównuje słynnej
nowojorskiej Carnegie Hall. Ewa śpiewała z taką manierą, dzięki której okrzyknięto
ją polską Edith Piaf, co było największym komplementem. Nawet miała podobny
wizerunek sceniczny. Za namową Piotra występowała stojąc, nie ruszała się.
Ubrana była w czarną suknię. Oświetlał ją tylko biały punktowy reflektor.
Jak układały się wasze relacje?
Dobrze, choć Ewa była wtedy niezłą wariatką. Histeryzowała, była chimeryczna.
Nas, muzyków, dobrze traktowała. Wiedziała, że nie może się z nami kłócić, bo
od nas również zależy, jak wypadnie na scenie. Była bardzo restrykcyjna,
wszystko musiało być dopracowane. Pilnowała każdego dźwięku. Miała świetny
słuch, była bardzo pracowita. Początkowo borykała się z kłopotami dykcyjnymi,
ale wzięła się do roboty i potem mówiła już perfekcyjnie. Znamienne jest to, że
skończyła później krakowską szkołę teatralną. Występowała w Piwnicy przez wiele
lat…
Fragment książki „Sax Club Pana Dyakowskiego”, Kamil Wicik i Mariusz Nowaczyński, Kosycarz Foto Press, Gdańsk 2018
Zobacz również
Legendarny szwedzki kontrabasista i kompozytor zmarł 25 lutego 2024. Więcej >>>
Saksofonista, klarnecista, założyciel i lider Playing Family, zmarł 23 lutego 2024. Więcej >>>
Kontrabasista zespołu Flamingo zmarł 26 stycznia 2024 w Żukowie. Miał 77 lat. Więcej >>>
Jeden z najwybitniejszych gitarzystów fusion jazzu zmarł 26 stycznia 2024 w Los Angeles. Więcej >>>