Koncerty
Dorota Miśkiewicz, Zbigniew Namysłowski, Adam Pierończyk
fot. Rafał Nowakowski

Fryderyki 2011 Jazzowi laureaci

Łukasz Hernik


Postindustrializm praskiej Fabryki Trzciny zamiast nobliwości salezjańskiej bazyliki – organizatorzy tegorocznej gali Fryderyków znów postawili na nowoczesny entourage. Jednak kolejna, siedemnasta już edycja nagród Akademii Fonograficznej, która miała miejsce 9 maja br., nie była dla miłośników jazzu źródłem rewelacji. Obyło się bez niespodzianek i rozczarowań, choć każdy z laureatów był po swojemu „zaskoczony” (poniekąd obowiązkowo), zaś ci, którzy na statuetkę liczyli, a wyszli z pustymi rękoma – mniej lub bardziej zawiedzeni.

Do tych pierwszych niewątpliwie zaliczał się Robert Kubiszyn. Nominowany w czterech kategoriach krakowianin najpierw otworzył galę elektryzującym występem dowodzonego przez siebie tria (Life’s Journey), oddalając od widowni perspektywę nieuchronnej nudy, by chwilę potem z rąk Zbigniewa Namysłowskiego i Doroty Miśkiewicz odebrać nagrodę w kategorii Fonograficzny Debiut Roku (album „Before Sunrise” z autorskimi kompozycjami artysty).

Szybkie, lakoniczne podziękowania i ani się obejrzałem, a na scenę wkraczał już dumnym krokiem Michał Tokaj, święcąc triumfy jako Kompozytor Roku (Fryderyka w tej kategorii przyznano po raz pierwszy). Małomówny pianista wracał zresztą na scenę po kilkunastu minutach, by zgarnąć jeszcze jedną nagrodę – tym razem wyróżnienie – za Najlepszą Improwizację Jazzową. Przestudiowawszy wiele zeszłorocznych solówek, Akademia zdecydowała się wyróżnić improwizację Tokaja w utworze Seeking My Love, który znalazł się na płycie Agi Zaryan „Looking Walking Being” (nominowana w kategorii Jazzowy Album Roku Zaryan musiała tego wieczoru obejść się smakiem). Piotr Rodowicz, pomysłodawca wyróżnienia, zapowiedział awans improwizacji do rangi pełnoprawnej kategorii już w przyszłym roku.

Podwójna radość przypadła też w udziale Adamowi Pierończykowi, który zgarnął dwie najważniejsze statuetki w kategoriach: Jazzowy Album Roku – za płytę „Komeda – The Innocent Sorcerer” (Jazzwerkstatt, Muzeum Powstania Warszawskiego) oraz Jazzowy Muzyk Roku. W tej drugiej potyczce wyprzedził Obarę, Kubiszyna, Tokaja i Herdzina. Ten ostatni, nominowany jeszcze w kategoriach muzyki poważnej – Kompozytor Roku i Album Roku Muzyka Współczesna („Symphonicum”), Fabrykę Trzciny opuszczał z pustymi rękoma. Ale zawód był chyba niewielki. „Fryderyki to impreza czysto koniunkturalna” – pisał zaledwie dzień wcześniej na swoim facebookowym profilu Herdzin, który – było nie było – zasiada obecnie w radzie Sekcji Muzyki Jazzowej Akademii. „Niewiele ma to wspólnego z obiektywnym i uczciwym wybieraniem najlepszych” – żalił się pianista. Czy słusznie?

Złoty Fryderyk za całokształt artystycznych dokonań trafił w ręce Włodzimierza Nahornego, któremu stuknie w tym roku siedemdziesiątka. Nestorowi polskiego jazzu statuetkę wręczał Paweł Brodowski. Naczelny JAZZ FORUM zapowiedział laureata z prawdziwą pompą, a publiczność zgotowała laureatowi gorącą owację na stojąco. „W moim wieku taka nagroda jest bardziej podsumowaniem aniżeli zachętą” – skwitował żartobliwie Nahorny. „Ale nie poddaję się, i obiecuję, że na pewno się jeszcze spotkamy” – zapowiedział mistrz, po czym zasiadł do fortepianu, by z towarzyszeniem Agnieszki Wilczyńskiej, Janusza Szroma i zespołu instrumentalistów wykonać kompozycję Białe żagielki. Utwór wybrany nieprzypadkowo, bo pochodzący z krążka „Pogadaj ze mną”, na którym muzyka Nahornego spotkała się z niepublikowanymi wcześniej tekstami Wojciecha Młynarskiego – drugiego tegorocznego zdobywcy Złotego Fryderyka. Trzecia specjalna statuetka – ta „poważna” – powędrowała do Jerzego Maksymiuka. Niezmordowany, obdarzony wyjątkową charyzmą dyrygent i kompozytor odebrał wyróżnienie z właściwym sobie majestatem, zaś kierowane przezeń wiolonczelowe trio zachwyciło publiczność popisową dawką muzyki współczesnej – z obowiązkowym przymrużeniem oka, jeśli nie obojga oczu (Czarne, białe i harmonijki, cz. III). Był to niewątpliwie najbardziej oryginalny występ tamtego wieczoru.

Spośród laureatów części niejazzowej warto wyróżnić Kubę Badacha, który został wybrany Wokalistą Roku, a także Leszka Możdżera – zdobywcę Fryderyka w kategorii Album Roku: Oryginalna Ścieżka Dźwiękowa (za krążek „Kaczmarek by Możdżer”). Bluesowym albumem roku został „Dudek Bluesy” Irka Dudka.

Pełna lista laureatów na www.zpav.pl

Łukasz Hernik

Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 6/2011


Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu