Festiwale
Maria Sadowska, Anna Serafińska i Janusz Szrom
fot. Jan Rolke

Jazz Jamboree 2009: Kaczmarski na jazzowo

Mikołaj Ł. Lipowski


W kolejną rocznicę ogłoszenia stanu wojennego miał miejsce ostatni akcent Międzynarodowego Festiwalu Jazzowego Jazz Jamboree 2009. „Jacek Kaczmarski na jazzowo” – koncert, który miał miejsce 13 grudnia w dawnej sali kinowej obecnego Klubu Palladium – okazał się ważnym wydarzeniem.

Twórczość Jacka Kaczmarskiego przede wszystkim opisywała współczesny mu świat słowami. Nieskomplikowana muzyka nadawała jego poezji drapieżności i jeszcze więcej ekspresji, bo Jacek na swój sposób chciał naprawiać różnorakie niegodziwości w ludzkich zachowaniach – tych jednostkowych i społecznych, których był bystrym i przenikliwym obserwatorem. Jak każdy bard śpiewem wyrażał swój artystyczny protest wobec zdarzeń, które mu towarzyszyły w krótkim i pełnym dramatów życiu. Pod tym względem jego twórczość była zbieżna z korzeniami muzyki jazzowej, choć z całą pewnością od jazzu bardzo odległa.

Dlatego całe to artystyczne przedsięwzięcie było bardzo ryzykowne, być może nawet karkołomne, gdyż, jak to często w Polsce bywa, przy pewnym zbiegu okoliczności, Kaczmarskiemu przypięto polityczną etykietę. Tak się złożyło, że Jacek był przez jeden semestr moim studentem – gdy stawiał pierwsze kroki w swojej artystycznej karierze. Kilkakrotnie szczerze rozmawialiśmy po zajęciach i jestem przekonany, że posiadał niezwykle wrażliwą osobowość, buntowniczą w kategorii społecznej, a nie politycznej. Nie można moim zdaniem wykluczyć, że nadmiernie instrumentalne upolitycznienie twórczości Kaczmarskiego było po części przyczyną jego takich a nie innych losów. Podobnie było z twórczością rosyjskiego barda – Włodzimierza Wysockiego, który dla Jacka był swoistym punktem odniesienia. Pamiętajmy, że polityka dla swoich partykularnych celów bardzo często niszczy prawdziwą sztukę, która ma służyć wzbogacaniu kultury umysłowej człowieka.

Janusz Szrom, Marysia Sadowska i Anna Serafińska oraz towarzyszący im pianista  Paweł Tomaszewski stanęli przed bardzo trudnym zadaniem – jak stworzyć interesujący koncert jazzowy inspirowany twórczością Kaczmarskiego, nie narażając się na pozaartystyczne oceny. Trzeba jednoznacznie stwierdzić, że ten bardzo ambitny cel został osiągnięty. Przyczynili się do tego również pozostali wykonawcy: wokalistki Aleksandra Błachno, Anna Kostrzewska, Olga Boczar oraz muzycy z akompaniującej sekcji: Andrzej Święs - b i Krzysztof Gradziuk - dr.

Koncert rozpoczął się impresją fortepianową Tomaszewskiego, nawiązującą do chyba najbardziej znanego utworu Kaczmarskiego – Mury. Ten utalentowany pianista  wprowadził słuchaczy w stosowny nastrój narodowych tragedii. Gdzieś w drugim planie chwilami przemykały się dźwięki i nastroje Etiudy rewolucyjnej Fryderyka Chopina, by po chwili zabrzmieć ładnie zharmonizowaną na jazzowo pieśnią Kaczmarskiego.

Marysia Sadowska  w sposób bardzo sugestywny zaśpiewała Naszą klasę. Ta epicka opowieść o losach młodych Polaków, z tekstem trudnym do wyartykułowania dla każdego wokalisty, w jazzowej interpretacji o zróżnicowanej rytmice, zabrzmiała i nostalgicznie, i dramatycznie. Być może nadała temu utworowi nowego wyrazu o losach polskiej emigracji.
Anna Serafińska przepięknie zaśpiewała Muchę w szklance lemoniady. Nie da się ukryć, wnuczka Carmen Moreno – wielkiej gwiazdy polskiej wokalistyki jazzowej – ma w sobie geny, które determinują ten gatunek muzyczny. Było miękko i ekspresyjnie z przepiękną kantyleną, a jednocześnie w jazzowych klimatach. Następnie „czadowo” zabrzmiała Przyśpiewka byle jaka o europejskości Polaka w wykonaniu Sadowskiej, Serafińskiej i Szroma, gdzie przenikały się funkowe, rapowe i jazzowe stylistyki.

Po takim mocnym początku koncertu, młodziutka i drobniutka Aleksandra Błachno nie miała łatwo z zaśpiewaniem Nie mogę spać. Czeka ją jeszcze dużo pracy, aby osiągnąć artystyczną dojrzałość, ale drzemie w niej potencjał, a barwą głosu przypomina chwilami niezapomnianą Kalinę Jędrusik, która na każde zawołanie miała swing we krwi. W podobnej sytuacji znalazła się Anna Kostrzewska, która zaśpiewała Arkę Noego. Mimo wszystkich niedoskonałości, wokalna jazzowa młodzież nie zawiodła i tę cześć koncertu można byłoby nazwać uspokajaniem emocji słuchaczy.

Mocnym akcentem wieczoru był Postmodernizm w wykonaniu Marysi Sadowskiej z progresywną zmianą tonacji i dobrze brzmiącymi chórkami. Kolejny utwór, Motywacja w wykonaniu a cappella tria wokalnego „3S” (Sadowska, Serafińska, Szrom), był majstersztykiem zespołowej wokalistyki jazzowej. Jak osiągnęli oni takie brzmienie, niech pozostanie ich słodką tajemnicą, ale efekt był znakomity. Po takiej kulminacji Przechadzka z Orfeuszem w wykonaniu Olgi Boczar przyciszyła atmosferę koncertu – słuchaliśmy wokalistki obdarzonej ładnym głosem i ciekawą interpretacją.

Końcówka koncertu była imponująca. Sen Katarzyny II brawurowo i z właściwym sobie wdziękiem wykonała Anna Serafińska. Następnie Janusz Szrom zmierzył się z Obławą – pierwsze podejście nie zakończyło się pełnym sukcesem, bo narzucone tempo i piekielnie trudny do zaśpiewania tekst tej piosenki okazały się bardzo wysoką poprzeczką. Dopiero – wyprzedzając trochę wypadki – powtórne wykonanie tego utworu na bis, w nieco wolniejszym tempie udowodniło, że zamysł twórczy był słuszny i możliwy do perfekcyjnego wykonania.

Wcześniej Janusz Szrom, wspomagany przez Sadowską i Serafińską,  zaśpiewał jeszcze Rozmowę, a zwieńczeniem koncertu było zbiorowe wykonanie Murów, z udziałem wszystkich artystów, łącznie z Anitą Jancią – popularną aktorką – która z dyskretnym i wytwornym wdziękiem opatrzyła ten jazzowy spektakl słowną narracją.

Spektakl miał ciekawą scenografię – na scenie obok instrumentów ustawiono siedem szkolnych ławek, w których siedzieli przez cały koncert wszyscy jego wykonawcy. Wychodzili z nich do kolejnych występów solowych, aby następnie powrócić na miejsce, śledząc razem z publicznością przebieg przedstawienia. Nad sceną zaś zamontowano stanowisko dla didżeja Seba, który każdy utwór „zapowiadał” fragmentami archiwalnych wykonań poszczególnych utworów przez Jacka Kaczmarskiego.

Duch Jacka przez cały koncert unosił się nad estradą – myślę sobie, że byłby zadowolony z tego, że jego twórczość stała się inspiracją dla polskich jazzwomanek i jazzmanów, którzy wspólnym wysiłkiem przygotowali to, co wydawało się niemożliwe do zrobienia. Wszak Jacek tworzył swoje pieśni i wiersze dla ludzi i o ludziach, dzieląc się w nich swoim ponadprzeciętnym widzeniem otaczającego go świata, który w ten sposób pragnął ulepszać i naprawiać.

Sądzę, że ten jazzowy koncert wzmocnił zasadność takich humanistycznych postaw ludzkich wśród jego publiczności, i że wywoła podobną refleksję u telewidzów, bo został zarejestrowany w technice HD i będzie go można obejrzeć w kanale TVP Kultura 28 stycznia.

Mikołaj Ł. Lipowski


Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 1-2/2010


Zobacz również

Jazz Forum Showcase

Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>

Jazz & Literatura 2017

Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>

Ad Libitum 2016

11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>

Jazzbląg 2016

Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu.  Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu