38 Międzynarodowy Konkurs Młodych Zespołów
Jazzowych Jazz Juniors odbył się w Krakowie w dn. 5-8 grudnia.
I choć impreza ma w nazwie słowo „konkurs”, tak naprawdę jest to
festiwal jazzowy z udziałem znakomitych artystów z Polski
i świata. Najważniejsze koncerty miały miejsce w klubie Rotunda;
grano też U Muniaka, w Harris Piano
Jazz Bar i w Piec’Arcie, gdzie zorganizowano przesłuchania konkursowe
i nocne jam sessions.
Tegoroczną edycję rozpoczął laureat Grand Prix
2013, Bartosz Dworak Quartet, który od tamtego czasu zdążył zawojować
naszą scenę jazzową, a jego lider dołączył do czołówki polskich
wiolinistów. Grupa wykonała kompozycje pochodzące z debiutanckiego krążka
„Live In Radio Katowice” oraz premierowe utwory, które znajdą się na
przygotowywanym obecnie albumie „Polished”. Zespół szybko się rozwija,
poszukuje nowych, bardziej otwartych form, brzmień i środków wyrazu. Poza
liderem uwagę zwracał pianista (i kompozytor większości tematów) Piotr
Matusik, gorąco oklaskiwany po każdej solówce.
Rolę gwiazdy wieczoru pełnił Zbigniew
Namysłowski – Kraków był jednym z przystanków jego urodzinowej trasy.
Program koncertu wypełniły m.in. utwory z albumu „Polish Jazz – Yes!”,
muzyka wybitnie zaaranżowana, z licznymi odniesieniami do folkloru,
najeżona skomplikowanymi, szybko zmieniającymi się metrami. Jubilat pozostaje
w wybornej formie – słuchając jego tryskających energią solówek miałem
wrażenie, że czas się zatrzymał. Bardzo dobrze spisywali się drugi frontman,
puzonista Jacek Namysłowski oraz rewelacyjnie dysponowany Andrzej Święs.
Kolejny wieczór rozpoczął koncert grupy Brooklyn Sextet gitarzysty Rafała Sarneckiego, w którym znaleźli się: Bogna Kicińska - śpiew, Lucas Pino - tenor, klarnet basowy, Glenn Zaleski - fortepian, Rick Rosato - kontrabas, Colin Stranahan - perkusja. Sarnecki współpracował już wcześniej z tymi muzykami w Nowym Jorku (z niektórymi występował także w Polsce), ale po raz pierwszy udało mu się ściągnąć do kraju wszystkich w komplecie. Zespół zaprezentował kilka numerów z najnowszej płyty „Cat’s Dream”, którą aktualnie promuje podczas trasy po Polsce. Jest to muzyka niezwykle nastrojowa, zrównoważona formalnie, bogata harmonicznie i kolorystycznie. Najważniejszym jej elementem pozostaje melodyka – rozbudowane, wieloczłonowe tematy zostały mocno wyeksponowane dzięki dublowaniu kantyleny gitary przez saksofon lub wokal Bogny Kicińskiej. Podobały mi się skupione sola lidera, subtelny ton saksofonu Lucasa Pino i dynamiczne granie Stranahana. Kiedy po koncercie zapytałem Rafała, jak mu się wiedzie w Nowym Jorku, odpowiedział: „Nie jest łatwo, ale to miasto wciąż oferuje tak wiele, że trudno mi się z nim rozstać”.
Po przerwie na scenie pojawiło się Trio Marcina
Wasilewskiego – zespół, który w swej dwudziestoletniej karierze
osiągnął to, o czym nie mógł nawet marzyć, gdy zaczynał przygodę
z jazzem. Trio wykonało obszerny program, na który złożyły się głównie
utwory z płyty „Spark Of
Life”. Byłem zdumiony nie tylko poziomem gry muzyków, ale też – może nawet
bardziej – ilością „wydatkowanej” przez nich energii, zważywszy, że Kraków był
ostatnim punktem ich tournee promującego wspomniany album.
Entuzjastycznie przyjęty występ zakończyła uroczystość wręczenia artystom Złotej Płyty – w ciągu zaledwie sześciu tygodni „Spark Of Life” sprzedał się w ilości ponad 7 tysięcy egzemplarzy, co w przypadku jazzowego albumu jest nie lada wyczynem. Nagrodę wręczył prowadzący koncert redaktor Marek Dusza. Na bis zespół wykonał Kołysankę Komedy – był to niejako powrót do źródeł, bo właśnie interpretacje tematów naszego legendarnego artysty znalazły się na debiutanckiej płycie Tria.
Po koncercie w Rotundzie część fanów przeniosła się do Klubu U Muniaka, gdzie grał gospodarz i muzycy z Włoch: Attilio Troiano, Giuseppe Venezia i Roberto Patano.
Ostatni z trzech wieczorów rozpoczął występ
tria szwedzkiego pianisty (i zarazem jednego z jurorów konkursu) Jana
Lundgrena. Był to lekki, klasyczny jazz skierowany do tzw. szerokiego
odbiorcy. W programie znalazły się m.in. utwory z ostatniej płyty
lidera „Flowers Of Sendai” oraz standard Round Midnight (zagrany przez
lidera solo); największe wrażenie zrobiło na mnie kunsztowne opracowanie
skandynawskiego tańca ludowego o nazwie Polska, gdzie wszyscy
muzycy wykazali się niezwykłą precyzją, zgraniem i maestrią techniczną.
Dobry występ, choć po wyczynach Tria Wasilewskiego czułem lekki niedosyt.
Mocnym podsumowaniem imprezy był koncert Bennie’ego Maupina, wybitnego tenorzysty i klarnecisty basowego, niegdyś partnera Coltrane’a, Davisa i Hancocka. Do Krakowa przyleciał prosto z Paryża, wcześniej koncertował we Włoszech. Towarzyszyli mu polscy artyści, z którymi współpracuje od 2007: pianista Michał Tokaj, basista Michał Barański i perkusista Łukasz Żyta. „To najlepsi muzycy na świecie” – powiedział o nich lider. Kwartet wykonał utwory z płyt „Early Reflections” (nagranej w tym właśnie składzie) i „Penumbra” (m.in. See the Positive, Neophilia 2006, Message to Prez); nie zabrakło też sztandarowej kompozycji Maupina The Jewel in the Lotus, pochodzącej z albumu o tym samym tytule nagranym w 1974. Na bis Kwartet zagrał One for Eric Dolphy, autorską wersję kompozycji genialnego basklarnecisty Hat and Beard. Krótko: największe wydarzenie całego festiwalu!
Tego wieczoru ogłoszono też wyniki konkursu; jurorzy wytypowali trzy zespoły, ale nie byli zgodni w kwestii rozdysponowania nagród. Być może wpływ na to miała ilość oceniających – na każdą z pięciu grup zakwalifikowanych do finału przypadał jeden juror.
O 21.30 w Piec’Arcie zagrała polsko-duńska grupa trębacza Tomasza Dąbrowskiego Tom Trio, prezentując materiał z najnowszej płyty „Radical Moves”.
8 grudnia w Radiu Kraków odbył się koncert laureatów konkursu. Jako pierwszy wystąpił zdobywca III nagrody zespół Inner Out (Michał Ciesielski - saksofon tenorowy, Michał Zienkowski - gitara, Krzysztof Słomkowski - kontrabas, Sławek Koryzno - perkusja). To formacja o sporym potencjale, wciąż poszukująca własnej stylistyki. Ich muzyka oscylowała z jednej strony wokół nowoczesnego postbopu, z drugiej, głównie za sprawą gitarzysty, skręcała w stronę fusion. Będziemy bacznie śledzić dalsze poczynania tego ciekawego zespołu.
II nagrodę zgarnął The Flash! (Sławomir Pezda, Kuba Dworak, Max Olszewski), najbardziej żywiołowa i wyrazista grupa wśród wszystkich laureatów, śmiało nawiązująca do punk-jazzu początku lat 80., Lurie’ego, Zorna, free i noise’u. Postawę i muzykę The Flash! odebrałem jako rodzaj manifestu przeciw nadmiernemu intelektualizowaniu jazzu przez muzyków europejskich.
Mniej przebojowo wypadł laureat Grand Prix Darek
Dobroszczyk Trio (Paweł Wszołek - kontrabas, Piotr Budniak - perkusja),
zespół łączący estetykę spod znaku ECM z elementami muzyki klasycznej
(postromantyzmu, impresjonizmu). Zaprezentowane utwory były, jak na mój gust,
mało zróżnicowane, a ich muzyczna myśl z trudem przebijała się przez
gęstą fakturalnie i przeładowaną ornamentyką grę pianisty (skądinąd bardzo
sprawnego). Uskrzydlony sukcesem lider powinien teraz popracować nad warsztatem
kompozytorskim (formą, aranżami) i zbudować ciekawsze relacje
z sekcją rytmiczną.
Już niedługo konkurs Bielskiej Zadymki Jazzowej; ciekaw jestem, czy któryś z finalistów weźmie udział w zmaganiach w zimowej stolicy jazzu.
Zobacz również
Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>
Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>
11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>
Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu. Więcej >>>