Dwa konkursowe dni festiwalu Jazz nad Odrą, 9 i 10 kwietnia 2013 r., właściwie kręciły się wokół laureatów – tych potencjalnych i tych zeszłorocznych. Dwudniowa forma przesłuchań okazała się dobrym pomysłem, bo wszystko ma czas, by wybrzmieć, zarówno muzyczne frazy konkursowiczów, jak i konstruktywne frazy specjalistów z jury do nich kierowane. Tym pierwszym nie zazdroszczę, tym drugim nierzadko współczuję. Ale konkurs musi być, bo dzięki niemu możemy być świadkami odkrywania talentów i obserwatorami ich rozwoju.
Przesłuchania bywają monotonne. Trzy utwory w klasycznym układzie szybki-wolny-szybki, jeden standard i zwykle schematyczna budowa: wstęp, temat, solówki, czasami jakiś łącznik, jeszcze raz temat i coda. Forma łukowa, ale ogólnie to linia prosta. W tym roku brakowało mi tej odwagi, która bierze górę nad tremą i uwalnia piękną, młodzieńczą niepokorność i entuzjazm w improwizacji. Bycie poprawnym za wszelką cenę podcina skrzydła, a te mogą unosić tylko wtedy, gdy się bardzo tego pragnie, nie zważa na przeszkody i własne ograniczenia.
Regułą staje się udział zespołów międzynarodowych i przyznać trzeba, że od jakiegoś czasu to właśnie w połączeniu europejskich sił tkwi potencjał, choćby przypomnieć zeszłorocznych laureatów, 7-osobowy zespół studentów z Grazu Piotr Pawlak Jazztet (którzy ponownie dali występ zaraz po środowych przesłuchaniach). Dominowały klasyczne, bebopowe składy; nie było ani jednego tria i ani jednego zespołu bez instrumentu harmonicznego. Jakkolwiek każdy brzmiał inaczej i miał inny pomysł na siebie.
Monika Okrój
Zobacz również
Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>
Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>
11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>
Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu. Więcej >>>