Festiwale
Marc Copland
fot. Sławomir Przerwa

Jazztopad 2010

Monika Okrój


Wrocławski festiwal urósł w potęgę. Jazztopad 2010 przez cały miesiąc raczył publiczność premierami, oryginalnymi projektami i megagwiazdami. Trzeba przyznać, że z roku na rok z coraz większą pasją dyrektor artystyczny Piotr Turkiewicz ściąga na deski Filharmonii Wrocławskiej wspaniałych muzyków. Festiwal otworzył krótką przemową prezydent miasta Rafał Dutkiewicz i tak tydzień po tygodniu, w jesienną nutę…

TYDZIEŃ I
Na otwarcie festiwalu 5 listopada strzał najwyższego
kalibru – Gary Peacock i Marc Copland. Znakomity kontrabasowo-fortepianowy duet działa już prawie dwadzieścia lat, a owocami tego dialogu są nagrania „What It Says” (2004) i „Insight” (2009), które złożyły się na program koncertu. Jest w tym połączeniu coś wyjątkowo naturalnego, ciepłego, a wybrzmiewanie strun obu instrumentów daje efekt dużej stopliwości. Podskórny rytm sprawia, że wszystko płynie i się splata: temat kontrabasu przejmuje fortepian, akompaniament wyłania się ponad melodię. Słychać niuanse towarzyszące wydobywaniu dźwięków z kontrabasu – szarpanie strun, glissy po gryfie i drgające powietrze.

Muzyka amerykańskiego duetu to nie tylko wspaniała technika, doskonałe porozumienie i elokwencja, to przede wszystkim przestrzeń, wybrzmienia i piękne dźwięki, czasami dostrajane na żywo przez kontrabasistę. To niepretensjonalne modalizmy, równoległości przy dużym poczuciu pianistycznej tradycji. Dwuczęściowy koncert pomieścił m.in. I Loves You Porgy, Footprints i cudownie wymowne Estate oraz Vignette, znane też z nagrań Tria Jarretta.
Widać było wzruszenie muzyków i publiczności.

Na drugi dzień w interaktywnym profilu festiwalowym pojawił się cytat z wypowiedzi Marka Coplanda: „Może raz lub dwa razy w życiu widziałem Gary’ego w tak dobrym nastroju po koncercie i z takim entuzjazmem wychodzącego na drugi bis... niesamowita publiczność, bardzo dziękujemy!”

TYDZIEŃ II
W piątkowy wieczór 12 listopada miała miejsce światowa premiera. Na zamówienie festiwalu utwór Turbulence napisał i wykonał saksofonista, mulstiintrumentalista – John Surman. Brytyjski muzyk komponuje utwór na trio jazzowe (Chris Laurence - b, John Marshall - dr) oraz Orkiestrę Symfoniczną Filharmonii Wrocławskiej pod batutą Howarda Moody’ego. Dyrygent to ponadto organista, z którym Surman dwa lata temu nagrał album „Rain On The Window”.

Na początku muzycy zagrali w trio całkiem unplugged dwa utwory o żartobliwym wydźwięku, szczególnie jeśli chodzi o grę Surmana na barytonie. Pierwsze uderzenia perkusji przyćmiły całą resztę i wyszedł z tego dość garażowy sound. Funkowe zrywy, szeroki zakres ekspresji były dopiero przedsmakiem całego zamieszania już z orkiestrą w tle, która pojawiła się jeszcze w pierwszej części tej dość romantycznej „rozgrzewki”.

Przed drugą, najbardziej wyczekiwaną częścią koncertu kompozytor wyjaśnił, o co tak naprawdę chodzi w Turbulencji. „Jestem pewien, że większość z was leciała samolotem i wie, co się dzieje, kiedy maszyna niespodziewanie robi uuuuu w dół, pilot zazwyczaj uprzedza – spodziewamy się delikatnych turbulencji. W tej chwili wszyscy tu na scenie czujemy takie turbulencje w związku z wykonaniem utworu, zatem – enjoy!”.

Pierwsza minuta gęsto zapełniona grą Johna Marshalla, który wystukiwał na perkusji rytm imitujący ową samolotową przypadłość. Na tym tle zabrzmiał niczym wzbijający się samolot dźwięk orkiestry w kwintach. Wszelkie zabiegi instrumentacyjne, klasycyzujące parodie działały na wyobraźnię. Niekiedy było podniośle, innym razem tajemniczo i niepewnie.

Turbulencje pokazały Johna Surmana przede wszystkim jako wszechstronnego saksofonistę, który żonglował barwą swoich instrumentów. Orkiestrę potraktował jako synkopujące tło, czasem kontrapunktujące, nieco filmowe. Druga część utworu była głęboko romantyczna z głosem przewodnim saksofonu sopranowego, trzecia podchwyciła ducha pierwszej, ale to klarnet basowy brzmiał w niej złowieszczo, a orkiestra całkiem beethovenowsko. Na bis muzycy zaskoczyli wszystkich – przy akompaniamencie stałego burdonu orkiestry i publiczności Surman zakończył skoczną, szkocką nutą.

Dwa dni później, 14 listopada, do Wrocławia przyjechało sześciu muzyków z sześciu krajów Europy, w tym Polski, by wziąć udział w przedsięwzięciu pod hasłem JazzPlaysEurope, Laboratory 2. Platforma ta skupia młodych, utalentowanych muzyków, którzy spotkali się ze sobą pierwszy raz w Brugii, w klubie De Werf i tam przez tydzień ćwiczyli, tworzyli i docierali się muzycznie, aby w końcu pojechać w trasę koncertową po rodzimych krajach. Rok temu po raz pierwszy doszło do realizacji owego wspólnego pomysłu Nadine Deventer i Piotra Turkiewicza; w tym roku byliśmy świadkami kolejnej odsłony i zarazem ogromnej niespodzianki, a trzeba przyznać, że ich idea po prostu działa!

Oliver Maas - p, Roman Janoska - vn, Ivann Cruz - git, Maciej Garbowski - b, Kristina Fuchs - voc oraz Lander Gyselinck - dr zagrali swoje kompozycje, a całkiem zabawną konferansjerkę prowadził jedyny Polak w tym składzie – Maciej Garbowski.

Każdy utwór miał znamiona jego twórcy – czasami były to akcenty folklorystyczne, czasami skupienie na własnym instrumencie (niekiedy długaśne solówki), bądź grupie instrumentów podobnie brzmiących. Pomysły rodzą pomysły, idea JazzPlaysEurope wypaliła po raz kolejny.

TYDZIEŃ III
Utworów na zamówienie ciąg dalszy. Dwa lata temu trębacz Piotr Damasiewicz napisał Hadrony, za które spotkało go wiele zaszczytów, łącznie z nominacją do Wrocławskiej Nagrody Muzycznej 2009. Tym razem propozycja poszła także do Katowic, bowiem i Nikola Kołodziejczyk, autor suity Chord Nation, zaprezentowanej 20 listopada we Wrocławskiej Filharmonii, związany jest z tamtejszym Instytutem Jazzu. Utwór ten napisał z myślą o muzykach ze swego bliskiego otoczenia. Wypełnili oni big band (plus wibrafon i wokal), kwartet smyczkowy, a także zajęli miejsca przed urządzeniami elektronicznymi do wzajemnej manipulacji.

Koncert miał poprowadzić prof. Ed Partyka, jednak w ostatniej chwili zastąpił go Gerd Hermann Ortler. Przygotowania do wykonania trwały ponad pół roku, a sam kompozytor podkreślał, że utwór będzie się „tworzył” do ostatnich dni. Już skład instrumentalny zdradzał rozmach i nowatorstwo oryginalnej koncepcji. Cztery części suity skryły się pod zabawnymi nazwami: Funny Money, Zręblarka strzelarka, Way Too Long to Be a Hit, Rafał Wojtunik’s Ringtone. Mocny, ogłuszający początek tutti, jednocześnie minimalizm motywiczny, spójne i gęste brzmienie big bandu, narastanie i opadanie z efektem rozsypu na pojedyncze głosy.

Największym atutem całej tej jazdy była harmonia – zaskakujące współbrzmienia prowadzone przez instrumenty w spójnych, gęstych blokach. Temat jak żyleta, zaprezentowany unisono z wokalizą Gabi Rudawskiej przewijał się między solówkami instrumentów dętych a fragmentami bardziej stonowanymi, kiedy to ujawniał się kwartet smyczkowy (Alicja Sierpińska i Paulina Tarnawska - skrzypce, Wojciech Witek - altówka, Marta Sołek Młynarczyk - wiolonczela). Michał Bryndal, schowany za zestawem perkusyjnym i odizolowany od reszty parawanem z pleksi, przedzierał się swoimi rytmami przez bigbandowy monolit.

Bardzo dobrym posunięciem kompozytora było uwolnienie na dłuższy „wybieg” samego jazzowego tria, kiedy to wraz z Michałem Bryndalem i Maciejem Szczycińskim (b) mógł pokazać swoje umiejętności pianistyczne, chociaż momentami przeszkadzał mu w tym Filip Tarik Hachoud przy komputerze i syntezatorach.

Ciekawe były „symfoniczne” pomysły Nikoli – muzyka jazzowego (!), niekiedy zahaczające o tradycję impresjonizmu. Utwór trwał około godziny i niestety przez pewne powtarzające się do bólu motywy utracił w końcówce energię i świeżość. Niemniej wrocławska publiczność miała okazję usłyszeć w jednym miejscu wielu improwizujących, świetnych młodych muzyków. To m.in. Piotr Damasiewicz, Štěpánka Balcarová, Marcin Wołowiec, Maciej Obara, Bartek Pieszka, Benny Brown.

TYDZIEŃ IV
O lepszym zakończeniu festiwalu nie można chyba marzyć. Podobnie jak rok wcześniej występ Wayne’a Shortera, tak teraz koncert Charles Lloyd New Quartet (27.11) zwalił z nóg – a przynajmniej w pełni usatysfakcjonował najbardziej wymagających słuchaczy. Jakże wielkim przeżyciem było zobaczyć artystę formatu Lloyda, a do tego słyszeć w tak zacnym towarzystwie (Jason Moran - p, Reuben Rogers - b, Eric Harland - dr).

Owocami współpracy saksofonisty z tymi muzykami są nagrania pod szyldem ECM – „Rabo de Nube” (2008) oraz „Mirror” (2010), które zostało wyróżnione przez krytyków w ostatniej ankiecie miesięcznika „JazzTimes”. Koncert wypełniły utwory głównie z ostatniego albumu, jednak to, co na płycie i to, co na koncercie stanowi materię nieporównywalną. Mówienie o porozumieniu i wyczuciu siebie nawzajem nie ma zbytnio sensu, jest to przecież warunek współtworzenia zespołu. Fakt, że muzycy ci stanowią światową czołówkę i każdy z osobna prezentuje swój oryginalny styl, a jednocześnie grając razem lub w duecie, czy trio – jak często się działo podczas występu – nadal są solistami tworzącymi nową jakość wielowarstwowego brzmienia.

Koncert płynął, muzyka hipnotyzowała, a oczy się otwierały, kiedy tylko na pierwszy plan wychodził Eric Harland – mistrz wodzenia i zwodzenia słuchacza. Lloyd spacerował po scenie podpatrując z dziecięcą ciekawością, co wyczyniają koledzy i śmiechem lub zdziwieniem reagował na pomysły harmoniczne Morana. Muzyka kwartetu mocno ocierała się o free, ale można było usłyszeć tradycję bluesa, gospel, muzykę hinduską, a nawet funk, hip-hop i drum’n’bass.

W zagranym na bis utworze Tagi Lloyd wcielił się w przewodnika po medytacji i słowo po słowie, zdanie po zdaniu, przy wtórze zwiewnie snujących się dźwięków fortepianu na tle kontrabasowej kwinty, wprowadzał słuchacza w głąb muzyki kwartetu, muzyki przestrzeni, muzyki świata.

Jazztopad, jak co roku, graniczy z innymi festiwalami i koncertami, m.in. Ethno Jazz Festival, Gitara, One Love, Wrocław Industrial Festival, jednak poprzez swoją markę – a tak już można o tym mówić – wypracował sobie własną publiczność.

Monika Okrój

Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 1-2/2011


Zobacz również

Jazz Forum Showcase

Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>

Jazz & Literatura 2017

Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>

Ad Libitum 2016

11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>

Jazzbląg 2016

Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu.  Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu