Jerzy „Gary” Garyantesiewicz

Krzysztof Balkiewicz

5 stycznia 2009 r. w Poznaniu, w wieku 87 lat, zmarł Jerzy „Gary” Garyantesiewicz, wspaniały, lecz zapomniany muzyk, którego w latach 50. uwielbiała poznańska publiczność. Niewiele osób wie, że w jego zespole, w roku 1952 zadebiutował  Krzysztof Komeda Trzciński. Dla niego też Komeda, w tym właśnie czasie, skomponował piosenkę, którą Gary na stałe włączył do swojego repertuaru i każdorazowo wykonując ją, z charakterystycznym dla siebie „biglem”, wzbudzał entuzjazm słuchaczy.

Garyantesiewicz we wczesnych latach 50. był częstym gościem „katakumbowych”  jamów, które odbywały się  w mieszkaniu ówczesnego studenta medycyny Krzysztofa Trzcińskiego oraz w innych prywatnych, poznańskich, mieszkaniach.

W jam sessions, oprócz Komedy i Gary’ego, brali udział m.in. Andrzej Trzaskowski, Witold Kujawski, Mirosław Ufnalewski, Stanisław Burchard, Jerzy Piątek, Stanisław „Gitara” Chwiłkowski, Zbigniew Smolarek i Cezary Dankowski.

Do legendy przeszły późniejsze występy Gary’ego w sali gimnastycznej AZS-u na Winiarach, która to sala została nazwana  przez poznaniaków  „Arizona” od tytułu jednej z piosenek wykonywanych przez zespół Garego. W „Arizonie” w takt muzyki swingowej tańczyła studencka młodzież Poznania. Jerzy Garyantesiewicz był mistrzem i prekursorem nowoczesnego zachowania scenicznego. Miał dar porozumiewania się z publicznością i właściwego doboru repertuaru.  Jego występy w „Arizonie” wzbudzały niezwykłe, często skrajne, emocje. „Arizona” była, używając współczesnego języka, fenomenem socjologicznym w ówczesnej socjalistycznej rzeczywistości.

W roku 1955 Jerzy Garyantesiewicz założył zespół „Poznański sekstet 155”,
w którym grali m.in. Jerzy Milian i Józef Stolarz, późniejsi członkowie legendarnego Sekstetu Komedy. Muzyka grana przez zespół nawiązywała do sposobu aranżacji George’a Shearinga.

W późniejszych latach Gary grał  muzykę rozrywkową w lokalach gastronomicznych Poznania, a od roku 1965 także w Skandynawii. Jego wyczucie repertuaru, łatwość nawiązywania kontaktu z każdą publicznością sprawiały, że także za granicą jego występy cieszyły się dużą popularnością i uznaniem.

Gary o sobie mówił, że jest tylko klezmerem, ale miał swoją własną definicję tego określenia  – „klezmer to taki muzyk, który potrafi wszystko zagrać”. Cóż, takich klezmerów chyba już nie ma…

Krzysztof Balkiewicz
Stowarzyszenie Miłośników Twórczości Krzysztofa Komedy „Astigmatic”