Książki

Recenzja opublikowana w Jazz Forum 6/2018


Komeda. Osobiste życie jazzu



Biografię Komedy autorstwa Magdaleny Grzebałkowskiej recenzuje Michał Wilczyński

Zaledwie kilka dni temu na giełdzie płytowej w Chorzowie podszedł do mnie człowiek, który – wskazując wydany jesienią ubiegłego roku soundtrack z filmu „People Meet and Sweet Music Fills the Heart” – stwierdził, że płyta go rozczarowała, bo za mało na niej Komedy w Komedzie. A ja pomyślałem o tym, że należałoby spytać: którego Komedy? W inny sposób postrzegała go rodzina i najbliżsi, w inny znajomi ze środowiska filmowego, a jeszcze inny jazzmani. Dlatego gdy tylko się dowiedziałem, że powstanie jeszcze jedna biografia tego nietuzinkowego artysty nie załamałem rąk jak niektórzy i nie powtarzałem „znowu!”. Nie, bo wreszcie za ten pogmatwany, wciągający temat wziął się ktoś z zewnątrz, oderwany w równym stopniu od każdego z tych środowisk. A do tego ktoś, kto wie jak pisać, by nie chciało się przestawać czytać.

Magdalena Grzebałkowska dała się poznać jako dziennikarz rzetelny, dociekliwy i niezwykle szczegółowy w swoich poszukiwaniach. Potrafi jednak – a to sztuka rzadka i niezwykle pożądana – w tropieniu najdrobniejszych faktów nie zatracić obrazu całości, co niestety niektórym biografom (szczególnie muzycznym!) czasami się zdarza i narażają swoją pracę na los dzieła hermetycznego i przeładowanego rzeczami niepotrzebnymi. Tutaj jest inaczej. Drobiazgów, szczegółów, niewielkich perełek jest w tym obszernym, zajmującym niemal pół tysiąca stron tekście co niemiara. Wiadomo kiedy Krzysztof Komeda zrobił prawo jazdy, kiedy (i jak) świętował zdaną maturę i jak znalazł się w jednym łóżku z Jackiem Ostaszewskim!

Równie wiele miejsca zajmują miniaturki, które nie odnoszą się bezpośrednio do Komedy – wiele z nich obecnych jest po to, by przygotować tło, pokazać szerszy kontekst. Jak choćby akapity ze stron 44-45 – opowieść o Januszu Cegielle i odradzającej się YMCA w Łodzi. Albo wciągający szkic na temat zdobywania płyt z jazzem (Bogusław Rudziński płacący Romanowi Waschko równowartość miesięcznej pensji za LP Coltrane’a!), zręcznie spleciony z krótkim stanem polskiej fonografii jazzowej u progu lat 60. Czy wreszcie odtworzone z pietyzmem pierwsze edycje raczkującego jeszcze Jazz Jamboree, zestawione z prasowych relacji, wspomnień i notatek różnego pochodzenia. To momenty, kiedy mimo mnogości faktów, smaczków i kolorów odczuwamy… lekki niedosyt, bo tak interesujących drobiazgów składających się na znacznie większy portret polskich jazzmanów lat 60. chciałoby się jeszcze i jeszcze!

Autorka z wielką starannością zrekonstruowała losy rodziny Trzcińskich i pionierskie czasy Melomanów i Sekstetu Komedy. Tam, gdzie pamięć ludzka bywa zawodna starała się przedstawić wszystkie osiągalne wersje danych wydarzeń, by ocenę i wybór najbardziej prawdopodobnej pozostawić czytelnikowi (a czasami rozbieżności są duże – by wspomnieć tylko wyjazd do Zakopanego, trwający zależnie od wspominającego od tygodnia do trzech miesięcy!). Dużo miejsca poświęciła także postaci Zofii Komedowej oraz innych osób, które pojawiały się w uczuciowym życiu artysty, a o których obecności dotąd w biografiach zbyt obszernie nie wspominano.

Trudno wymieniać wszystkie zaskoczenia, niespodzianki i zachwyty, jakie przychodzą wraz z czytaniem „Osobistego życia jazzu” nie zdradzając zbyt wiele – muszę jednak wspomnieć jeszcze o niezwykłej umiejętności i szczęściu autorki do wynajdywania rozmówców nie do końca oczywistych. Bo to, że w książce wypowiada się Ptaszyn, Karolak czy Milian wydaje się czymś nie podlegającym dyskusji. Ale oni o Komedzie mówią już od tylu dekad, że na wiele nowych refleksji, wspomnień i uwag raczej nie ma szans. Co innego osoby pozostające gdzieś na uboczu, w cieniu. Stąd moja wielka radość, że na kartach książki znajduję związanego z Hybrydami klarnecistę i saksofonistę Bogusława „Dyzia” (dlaczego autorka pisze o nim „Dizzy”?) Rudzińskiego oraz kontrabasistę Macieja Suzina – który służył autorce nie tylko fascynującymi wspomnieniami, ale i… notesem z zapiskami z czasu współpracy z Komedą. Jak wyglądało nagrywanie muzyki do filmu „Prawo i pięść”? Jak powstawał film „Jazz in Polen”? To wszystko tu jest.

Jest też oczywiście sprawa nieszczęśliwego wypadku, który doprowadził do przedwczesnej śmierci artysty – pokazana ze znanej od lat perspektywy Zofii Komedowej, jak i zupełnie nowej, przekazanej przez Andrzeja Krakowskiego – a wszystko to wzbogacone wyprawą na Oriole Lane w Hollywood w lipcu 2016 roku.

Nie wszystkim wydarzeniom poświęcono rzecz jasna tyle samo miejsca. Można byłoby się spierać, czy nagranie „Astigmatic” powinno być skwitowane zaledwie jedną stroną, ale przecież wiele sytuacji, które z dzisiejszego punktu widzenia wydają się ponadczasowe, wówczas były zaledwie małymi elementami wielkiej układanki.

I choć zazwyczaj pod koniec recenzji staram się wydobyć z danej książki rzeczy, które są jej najgorszymi wadami i dysonansami, to tutaj… nie mogę. Tutaj wszystko gra dokładnie tak, jak się należy. Jazda więcej niż obowiązkowa.

Michał Wilczyński

Magdalena Grzebałkowska „Komeda. Osobiste życie jazzu”, 512 stron, Znak 2018



Zobacz również

Michaś

Biografia Michała Urbaniaka – rozmowa-rzeka z Jackiem Góreckim. Recenzuje Łukasz Maciejewski Więcej >>>

Quo Vadis

Transkrypcje solówek Zbigniewa Seiferta spisane przez Macieja Afanasjewa. Recenzuje Krzysztof Lenczowski. Więcej >>>

Grając na własną nutę

Niezwykła książka amerykańskiego trębacza Gary’ego Guthmana. Recenzja Piotra Iwickiego. Więcej >>>

Osobiste Odkrycia: Film i Muzyka

Niezwykłą książkę Grzegorza Kozyry recenzuje Stanisław Danielewicz Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu