Koncerty
Kurt Elling
fot. Concord

Kurt Elling

Ania Rybacka


26 czerwca br. Kurt Elling wystąpił w Filharmonii Kolońskiej ze sławnym niemieckim Big Bandem WDR prowadzonym przez Michaela Abene. Koncert był nagrywany na żywo i emitowany w radiu i Internecie.

Program tego sobotniego wieczoru był wyjątkowo zróżnicowany, składał się głównie z utworów instrumentalnych (Wayne Shorter, Joe Zawinul, Michael Brecker, Duke Ellington), do których Elling napisał własne teksty, a Mike Abene świeże i momentami zaskakujące aranżacje. Pojawiły się również kompozycje typowo wokalne, jak piękne You Are Too Beautiful Rodgersa i Harta czy All the Way (Cahn-Van Hausen), jednak najbardziej wart wspomnienia i zaskakujący dla słuchaczy był recytowany po niemiecku wiersz Rainera Marii Rilkego „Zum Einschlafen zu sagen” na tle kompozycji Nighttown
oraz zapierający dech w piersiach utwór Brahmsa Nicht Wandle, Mein Licht, który Kurt wykonał w duecie z Frankiem Chastenierem. Wzruszona widownia dziękowała za ten niezwykły bis okrzykami zachwytu i owacjami na stojąco. Inną niespodzianką była premiera nowej kompozycji Lawrence’a Hobgooda All Points West, przed którą Kurt zaznaczył, że jej wykonanie w Kolonii będzie również zaskoczeniem dla Lawrence’a, i ma nadzieję, że autor słucha koncertu w Internecie.

Big Band WDR jest powszechnie znany ze świetnego poziomu i rewelacyjnych solistów z całego świata zapraszanych do współpracy. Podczas koncertu w Filharmonii Kolońskiej, spośród wielu solistów największe wrażenie wywarli: saksofonistka altowa Karolina Strassmayer w utworze Dona Grolnicka Nighttown, idealnie łącząca technikę z niezwykłą wrażliwością, wpasowująca się ciepłym brzmieniem i selektywnymi frazami w klimat utworu, oraz nieprzewidywalny pianista Frank Chastenier, który najpierw oczarowywał liryzmem i subtelnością (np. w akompaniamencie do wiersza Rilkego), by potem pokazać swoje drugie oblicze, tańcząc i wręcz podskakując przy fortepianie w energicznych solówkach, pełnych poczucia humoru i wirtuozerii.

Kurt jak zwykle zachwycał profesjonalizmem, niespotykaną techniką i świadomością muzyczną – sam Mike Abene przedstawił go, jako „tego” wokalistę, któremu przytrafia się być również muzykiem. Jak zwykle przygotował coś specjalnego, w języku miejscowych słuchaczy. Trudno opisać słowami doznania, jakich można doświadczyć słuchając jego ballad – najlepiej chyba obrazują je reakcje kolońskiej widowni, autentycznie dało się słyszeć pojedyncze westchnięcia, po długo wstrzymanym oddechu...

Miejsce koncertu było przystosowane do ballad, w przeciwieństwie do gęsto zaaranżowanych utworów up-tempo, podczas których instrumenty dęte zlewały się ze sobą, zupełnie nie przepuszczając fortepianu, a czasem również pokrywając wokal – zdaje się, że Filharmonia została stworzona do koncertów klasycznych.

Ania Rybacka

Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 7-8/2010


Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu