Wywiady

fot. Zuza Krajewska / Magic Records

Matt Dusk + Margaret: Pozłącane piosenki

Agnieszka Antoniewska


Dla Matta Duska, kanadyjskiego wokalisty docenianego w Polsce bardziej przez fanów muzyki pop niż jazzu, ten duet jest kolejną pozycją w tej stylistyce w jego dorobku artystycznym. Dla Margaret repertuar jazz­owy jest artystyczną fantazją, choć sama nie ukrywa, że to tylko inny odcień popu. Ich wspólny krążek „Just The Two Of Us” właśnie pokrył się złotem.

JAZZ FORUM: Czujecie się ambasadorami jazzu wśród niejazzowej publiczności?

MARGARET: Nie chciałabym czuć na sobie takiej presji. Chcę po prostu śpiewać. Moi fani byli zaskoczeni tym albumem, nie myśleli, że kiedykolwiek będą słuchać takiej muzyki i zaczęli właśnie od tej płyty. Ale „ambasador” to dla mnie za duże słowo.

MATT DUSK: A ja się z tobą nie zgadzam – jesteś ambasadorką. Każdy muzyk staje się ambasadorem muzyki, którą tworzy. Jesteśmy jednymi z milionów artystów reprezentujących ten gatunek, ale nimi jesteśmy. Być może, za kilkadziesiąt lat, w którymś z wywiadów ktoś powie – miałem 13 lat i zacząłem słuchać jazzu od albumu „Just The Two Of Us” Margaret i Matta Duska. Dlaczego nie?

JF: Bo może chodzi tu tylko o marketing.

M: Muzyka to przecież także biznes. A zarazem to, co razem zrobiliśmy, jest szczere. I nawet jeśli nie jestem jazzową artystką i może to wyglądać na element pewnej strategii – jakkolwiek by tego nie nazywać, to nie nagrałam tej płyty wbrew sobie.

MD: My po prostu tworzymy muzykę. To słuchacze decydują, czy chcą jej słuchać, czy nie.

JF: Niektórzy z nich uważają, że ta muzyka to w ogóle nie jest jazz.

M: Dla mnie to jest pop-jazz. I nie nagraliśmy jej dla fanów jazzu, którzy chodzą na koncerty jazzowe, tylko dla tych, którzy nie znają tego gatunku, żeby ich do niego przekonać.

MD: Ludzie lubią jazz, ale nie wiedzą, że to jazz. Piosenki, które śpiewamy, są popularne, ale to jednak nie jest pop. Nasz krążek osiągnął właśnie status Złotej Płyty w kategorii jazzowej.

JF: W dużej mierze nagrywaliście je w innych studiach w różnych częściach świata. Jak w takich okolicznościach mogła zajść jakakolwiek kreatywna interakcja między wami, tak istotna szczególnie w jazzie?

MD: Kiedy nagrywałem swoje wokale w Kanadzie, w studiu byłem sam. Nagrałem potem głos innej wokalistki i wysłałem te partie Margaret, żeby je zaśpiewała w studiu w Warszawie. Ale w taki sam sposób nagrywał swoje duety Frank Sinatra czy Tony Bennett.

Poza tym, po samym nagraniu muzyka podlega tylu manipulacjom, że takie niuanse, jak to czy nagrywaliśmy tę płytę razem w jednym studiu, czy nie, nie mają znaczenia. Choć z drugiej strony myślę, że jednak gdybyśmy byli w studiu razem, nagralibyśmy tę muzykę lepiej...

JF: Jako producent tej płyty jesteś na pewno świadomy wokalnych atutów głosu i ekspresji Margaret, które miały szczególnie wybrzmieć w tej muzyce.

MD: Margaret jest świadomą swoich umiejętności artystką. Ja jestem takim typowym muzykiem, skupionym na tym, by każde nagranie poprawiać w nieskończoność. Dla niej – to, co nagrała, jest tym, co ma do zaoferowania, dlatego że w każdym momencie dokładnie wie, co chce zaproponować.

JF: Margaret, powiedziałaś w którymś z wywiadów, że wywodzisz się z muzyki jazzowej. W jakim sensie?

M: Miałam taki okres w liceum, kiedy jeździłam do szkoły jazzowej w Katowicach. Byłam wtedy za młoda, żeby tam studiować, więc miałam prywatne lekcje. To trwało jakieś dwa lata. Dużo się tego jazzu wtedy naśpiewałam i nasłuchałam.

JF: Kogo szczególnie?

M: Uwielbiam Jobima. I jazz, który da się zaśpiewać. Gdzie wszystko jest ukryte w niuansach. Z kolei kiedy śpiewa Diana Krall mam wrażenie, jakby czytała jakąś książkę – cenię w niej szczególnie to, że myśli bardziej słowem niż dźwiękiem, a mimo wszystko to jest jakoś na równi. Brakuje mi takich pięknych, starych melodii – stąd projekt nagrania standardów z Mattem. Ostatnio realizowałam też maleńki projekt z Włodkiem Pawlikiem. Także taka muzyka będzie się u mnie pojawiać. Ale nie jestem fanką free jazzu.

JF: Czy przygotowywałaś się jakoś specjalnie do nagrania tego albumu zanim weszłaś do studia?

M: Musiałam się przestawić na zupełnie inną wrażliwość. Dzięki standardom mogłam pokazać inny kolor siebie. Tych kolorów jest jeszcze trochę, ale będę to wszystko odkrywać powoli. Na płycie „Just The Two Of Us” starałam się możliwie jak najlepiej wykonać te melodie, które zostały tak pięknie napisane, że nie chciałam ich w żaden sposób zmieniać. Skupiłam się na tekście i stworzeniu atmosfery, by to wszystko razem dobrze zabrzmiało.

JF: Matt, ty od początku swojej kariery realizujesz się w takim repertuarze. To przyjemność czy presja być nieustannie porównywanym do Franka Sinatry?

MD: Przyjemność,bo to mój największy idol i schlebia mi to, ale z mojego punktu widzenia – nie ma o czym mówić. Wczoraj grałem dwugodzinny koncert dla 15-tysięcznej publiczności, wróciłem do hotelu, włączyłem Sinatrę... i tylko westchnąłem: jakie to jest dobre... Trzeba sobie zdawać sprawę, że takie porównania to jest część strategii marketingowej.

M: Poza tym ludzie lubią porównywać. Mój najnowszy singiel kojarzy im się z Rihanną, ale nie mam nic przeciwko temu. Najważniejsze, że jesteśmy porównywani z najlepszymi!

MD: Nie ukrywam, że miewam kryzys tożsamości. Bo moje wzory do naśladowania – Billie Holiday i właśnie Frank Sinatra – są niedościgłe. Ich twórczość to niewyczerpana inspiracja. Ja też dojrzewam do jej odbioru i cały czas odkrywam coś nowego w nagraniach, które znam od lat.

JF: Jak się mierzy sukces na rynku muzycznym w dzisiejszych czasach?

M+MD: Jeśli dasz radę utrzymać się z muzyki!

M: Również wtedy, kiedy twoje płyty, tak jak nasza dzisiaj, pokrywają się złotem.

MD: Tak, to jest znak dla słuchaczy, którzy jej jeszcze nie znają – to dobra rzecz, warto jej posłuchać! Cieszę się, kiedy mój album uzyskuje status Złotej Płyty, dlatego że najpewniej mam szansę na nagranie kolejnego w przyszłym roku.

Rozmawiała: Agnieszka Antoniewska



Zobacz również

Artur Dutkiewicz: Okno na nieskończoność

Ambasador polskiego jazzu na świecie, szczodrze dzieli się medytacyjną trasą koncertową, zapraszając do szczególnego przeżywania… Więcej >>>

Theo Croker: Świat się zmienia

Dorastał w domu, w którym jazz rozpalał emocje w takim samym stopniu, jak dyskusje… Więcej >>>

Irek Dudek – 40 lat minęło

8 października w katowickim Spodku odbędzie się 40. edycja Rawy Blues. Z Ireneuszem Dudkiem,… Więcej >>>

Dominik Strycharski: nie boję się żadnej sytuacji

Kompozytor, eksperymentator, autor jedynej na świecie jazzowej płyty solowej na flet prosty Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu