Coda

fot. Piotr Kłosek

Więcej nieba

Piotr Rodowicz


Michała Kulentego żegna Piotr Rodowicz

Pisanie o muzyku jazzowym, a w dodatku o bliskim koledze, jest nie tylko trudne, ale jest też zaledwie dotykaniem głębi i piękna, jakie w sobie kryła ta postać. Miles Davis wielokrotnie powtarzał, że jedną z najważniejszych rzeczy dla muzyka jest jego własne charakterystyczne brzmienie, tzw. sound. Mówiąc to, nie miał na myśli tembru instrumentu, ale własny głos muzyka, czyli osobowość, która stoi za jego dźwiękiem. W dzisiejszych czasach artyści często starają się dopasować do ogólnych komercyjnych trendów. Tylko ci, którzy wypracowali swój własny, charakterystyczny i rozpoznawalny głos, są zapamiętani przez odbiorców i historię. To właśnie wyróżnia największych twórców i to właśnie dotyczy Michała Kulentego i jego muzyki.

Ponieważ najpierw ukończył filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim w 1980 roku, a następnie klasyczny saksofon w klasie prof. Dawida Pitucha na Akademii Muzycznej w Warszawie w 1985 roku, jego twórczość jest rozpięta między poezją a muzyką. Jego muza zawieszona jest pomiędzy jazzem a klasyką, pomiędzy muzyką ludową a sakralną. Jest zawsze melodyjna, zakotwiczona jakby w chopinowskim romantyzmie lub też we współczesnym neoromantyzmie.

O jazzowości stanowiły jego improwizacje, zawsze ciekawe, nowoczesne, wybiegające daleko poza konwencjonalny jazzowy bebopowy język. Kompozycje proste, ale emocjonalne, śpiewne wieloczęściowe tematy, bogata współczesna harmonia, przemyślana struktura formalna, zróżnicowana rytmika, a jednak wrażenie ewangelicznej pro­s­toty. Warto chociażby posłuchać zrealizowanego wspólnie z Krzysztofem Herdzinem ostatniego dzieła – „Dusza w uszach”.

Michał kiedyś powiedział: „Moja muzyka to moja wizja polskości, w dobie globalizacji rywalizującej z uniwersalizmem. W sztuce zawsze szukam powiewu świeżości, prostoty i dobra, piękno zaś powinno pojawić się samo z siebie. Jazz nie jazz? Klasyka nie klasyka? Po prostu – muzyka dobrego przesłania…”

Dysponował wielką świadomością muzyczną, kompozytorską, a przy tym doskonałą techniką instrumentalną. Był wszechstronnym saksofonistą, wykorzystując nieomal pełen ich rejestr grał na różnych fletach prostych i poprzecznych, okarynach. Podstawowe instrumenty to jednak sopran, tenor i fortepian, którymi posługiwał się równie biegle.

Był w środowisku artystycznym znany z manifestowania patriotyzmu i głębokiej świadomości chrześcijańskiej, co oczywiście miało odzwierciedlenie w jego twórczości. Znaczną część swojego doświadczenia zdobywał podróżując po wielu kontynentach.

Będąc otwartym na świat dźwięków różnych kultur, poznał inne stylistyki muzyczne. W Japonii wziął udział w projekcie „Silk Road” ze słynnym wiolonczelistą Yo-Yo Mą. Uczestniczył w festiwalach muzyki jazzowej i współczesnej m.in. Aspekte Salzburg. Wraz z Grzegorzem Tomaszewskim reprezentował Polskie Radio na Festiwalu Europejskiej Unii Radiowej w Kaustinen w Finlandii. Stworzył kilka swoich kompozytorskich programów, każdy po minimum 10 utworów: „Z pogranicza jazzu” w Filharmonii Narodowej; „Nie ma miłości bez ofiary” z dwoma wokalistami i swoim kwartetem; „Klasyczny romantyzm” z kwartetem jazzowym; „Więcej nieba” w Sali Kongresowej z osiemdziesięcioosobowym chórem i sekstetem akompaniującym; „Świętość” na duet z fortepianem i recytacjami aktorskimi; „Poważna sprawa” z wokalistami i zespołem akompaniującym, by wymienić tylko najważniejsze z nich.

Takich dzieł w historii polskiego jazzu nie było dużo, niewielu muzyków odważyło się nagrywać płyty z tak jednoznacznym etycznym przesłaniem, są to m.in. Andrzej Cudzich, Piotr Baron, Joachim Mencel, Włodek Pawlik, czy też niżej podpisany.

Przesłanie Michała oddaje fragment jednego z wielu jego poematów:

Zaczadzeni mają swoich idoli,
Niech inni też mają szansę posłuchać piękna i ciszy,
Jak pięknie jest gdy nie boli,
Niechaj „odlot” odleci, i niech „Total” zmaleje…
Najwyższy czas odnaleźć pokój – póki zdążymy oszaleć i stracimy wszelką nadzieję...

Michał konsekwentnie rozwijał tradycyjny polski idiom w naszej kulturze, pokazując jak ważne jest to dla funkcjonowania w dzisiejszej zagubionej w braku tożsamości Europie.

Bliskie były mu sprawy massmediów. Kilka lat pracował w Biurze Programowym Polskiego Radia, jak również w chrześcijańskich stacjach radiowych. Był szkoleniowcem, doradcą muzycznym i twórcą radiowym, w tym autorem muzyki ilustracyjnej dla radia. Prowadził też warsztaty na temat komunikacji społecznej, był cenionym pedagogiem.

Od ponad 20 lat w szkole muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie przy ul. Bednarskiej tworzył własny program nauki gry na saksofonie. Wykształcił wielu uznanych polskich saksofonistów, w szkole bardzo szanowany przez uczniów i pedagogów, do ostatnich tygodni mimo bólu zawsze pogodny i uśmiechnięty.

Na temat jego płyt wypowiadali się między innymi Krystian Brodacki: „Zwieńczeniem płyty jest Głos, utwór wykonywany z tekstem: ‘Mówi do nas Pan, to Jego głos w mej duszy brzmi...’ Podobnie jak w Krzyżu na rozstaju, (...) syntezator, tenor, fortepian, kontrabas i perkusja głoszą Dobrą Nowinę. Na rozstajach, na jakich dziś wielu z nas znajduje się w Polsce, bardzo potrzebny jest ten Głos!”

Marcin Kydryński napisał: „Kulenty odrzuca uprzedzenie wobec surowości polskiego folkloru i tworzy własny muzyczny język. Znam niewiele płyt tak bardzo osobistych, tak innych, tak charakterystycznych. (...) ‘Polska’ to dla mnie jedna z najpiękniejszych płyt nagranych w naszym kraju”.

Piotr Rodowicz

Tekst opublikowany w Jazz Forum 1-2/2017



Zobacz również

Georg Riedel

Legendarny szwedzki kontrabasista i kompozytor zmarł 25 lutego 2024. Więcej >>>

Janusz Nowotarski

Saksofonista, klarnecista, założyciel i lider Playing Family, zmarł 23 lutego 2024. Więcej >>>

Stanisław Zubel

Kontrabasista zespołu Flamingo zmarł 26 stycznia 2024 w Żukowie. Miał 77 lat. Więcej >>>

Dean Brown

Jeden z najwybitniejszych gitarzystów fusion jazzu zmarł 26 stycznia 2024 w Los Angeles. Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu