Aż do tego wieczoru nie doceniałem, przyznaję, talentu Marka Bałaty. Sprawcą ujawnienia jego dotąd raczej ukrytych możliwości jest Adzik Sendecki, który przystał na propozycję Witolda Wnuka, aby w trakcie XV. Jubileuszowego Festiwalu Jazzowego połączyć siły w duecie z Bałatą.
11 lipca br. w Piwnicy pod Baranami doszło do tej niezwykłej konfrontacji. Używając syntezatora Motiv 8 (pełna fortepianowa klawiatura: 88 klawiszy!), komputera i fortepianu akustycznego, Sendecki otoczył wokalistę wielobarwnym
pejzażem dźwięków, w którym Marek poczuł się jak w domu. Odpowiadał z wyczuciem i fantazją na „zaczepki” pianisty, kreując bogate wyrazowo i mistrzowskie pod względem technicznym improwizacje i inspirując z kolei Adzika; głos Bałaty to połączenie sprężyny z plasteliną: może z nim robić co tylko zechce. Polski Bobby McFerrin! Korzystał z trzech mikrofonów (typu dry, long reverb i octaver), posłużył się też kastanietami i shakerem.
W programie artyści zawarli treści różnorodne: był motyw andaluzyjski, chiński, a nawet motyw syreny portowej; w Obertasie Sendeckiego usłyszeliśmy echa Chopina, pojawił się też motyw mozartowski. Doszły jeszcze dwa wiersze Jamesa Joyce’a z tomu „Chamber music”: The twilight turns from amethyst i Sleep now, oh sleep now oraz kompozycja Bałaty pt. Preludium d-moll dla Andrzeja (dedykacja dla Andrzeja Zauchy). Dużo, jak na jeden koncert. I ani chwili nudy!
Krystian Brodacki
Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 9/2010
Zobacz również
Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>
Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>
W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>
Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>