Koncerty

Opublikowano w JAZZ FORUM 10-11/2015

Ogień w Pardon To Tu

Maciej Krawiec


Przez dwa dni 14 i 15 września br., w warszawskim klubie rezydowała szwedzka formacja Fire! Muzycy tej grupy mieli za sobą letnie występy w kilkunastoosobowym składzie w ramach projektu Fire! Orchestra. To jednak trio, jak powiedział lider Mats Gustaffson na początku pierwszego koncertu, jest podstawą, na której opiera się tamto przedsięwzięcie, jest tą płaszczyzną, która najbardziej efektywnie uwalnia walory repertuaru Gustaffsona.

Liderowi grającemu na saksofonach towarzyszyli Johan Berthling na gitarze basowej i Andreas Werliin na perkusji. Hierarchia między nimi ustalona jest w sposób jasny: prym wiedzie Gustaffson, zaś partnerzy prowadzą regularny rytm w stylu
Queens Of The Stone Age czy Pink Freud, stanowiący podkład dla kipiących emocjami partii saksofonisty. Zważywszy rockowy, agresywny charakter ich muzyki, stojąca za nią koncepcja silnie kojarzyła mi się z zespołami takich ekstrawertycznych liderów jak Jimi Hendrix czy Stevie Ray Vaughan.

Gustaffson bez problemu uniósł na swych barkach ciężar wyrazowy. Jego gra zawiera w sobie tyleż freejazzowego krzyku, co okiełznanych, uporządkowanych form. Najważniejsze zaś jest to, że z obu stron jego sztuki – szorstkiego wrzasku i melodyjnego śpiewu – wyzierają szczere emocje. Ten koncert nie był bowiem pełną dezynwoltury fuzją free z przystępnym rockiem, ale głębokim w humanistycznym przekazie komentarzem do tego, co obecnie dzieje się na świecie. „Life is beautiful. And f**ked up”, powiedział z powagą Gus­taffson między utworami, i jego muzyka oba te nierozerwalne aspekty rzeczywistości we wzruszający sposób wyeksponowała.

Występ Mostly Other People Do The Killing daleki był od podobnego podniosłego przekazu. Amerykańska grupa, która 1 października zagrała w składzie: lider Moppa Elliott na kontrabasie, Jon Irabagon na saksofonie, Ron Stabinsky na fortepianie i Kevin Shea na perkusji, zaprezentowała charakterystyczny dla siebie, popisowy humorystyczny set. I choć takie ich muzykowanie zaskoczeniem nie jest, to sposób jego realizacji zadziwia i porywa. Ich swobodne poruszanie się w najrozmaitszych stylistykach, od ragtime’u, przez bebop, po elementy popu i indie rocka, nieustanne dekonstruowanie realizowanej formy, żartobliwe „psucie” muzyki przynosi wyrafinowaną rozrywkę. Słuchając ich, słynne pytanie Franka Zappy „Does humor belong in music?” po raz kolejny objawia swe retoryczne oblicze.

Oprócz tego, że wykonawcy prowadzili grę z refleksem i erudycją słuchaczy, również zaskakiwali siebie wzajemnie. Ich formuła zakłada autonomię artystów do tego stopnia, że jeden z nich może nagle rozpocząć inny utwór niż aktualnie wykonywany, zaś na daną całość składają się spontaniczne zestawienia kilku kompozycji. Biegli w tej praktyce byli Elliot, Irabagon i Shea, zaś Stabinsky – muzyk o najkrótszym stażu w kwartecie po tym, jak zastąpił trębacza Petera Evansa – choć ekscytował swoimi pomysłowymi akompaniamentami i partiami solowymi, to wielokrotnie zmuszony był z szybkością archiwisty przewracać partyturę, aby nadążyć za bawiącymi się kolejnym nieoczekiwanym zwrotem akcji kolegami. Śmiech pośród widzów przynosiły także wypowiedzi Elliotta, z których wynikało, że wszystkie tytuły utworów pochodzą od... nazw miasteczek w Pensylwanii. Szkoda, że takich kabaretów nie prezentuje polska telewizja!

Maciej Krawiec



Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu