Wokalistka Sara Serpa i gitarzysta Andre Matos urodzili się i wychowali w Portugalii, ale obecnie rezydują w Nowym Jorku. Pracują razem od 2005 roku, spotkali się i połączyli swe twórcze siły dwa lata wcześniej w Bostonie. Po ukończeniu New England Conservatory przenieśli się do Nowego Jorku. Współpracowali z takimi artystami jak m.in. Ran Blake, John Zorn, Danilo Perez, Leo Genovese, Dan Weiss, Billy Mintz, Thomas Morgan, Greg Osby. |
Niepowtarzalną aurą swojej muzyki szybko zjednali sobie
publiczność i wzbudzili zachwyt krytyków.
Dziennikarz z „New
York Jazz Records” napisał, iż „Duet Sara Serpa & Andre Matos specjalizuje się w łączeniu czystych dźwięków – samogłosek, słów, zagięć, kluczy i oddechów, tworząc kojące, inspirujące szkice muzyczne”, a krytyk „New York Timesa” pochwalił ich
debiutancki album „Primavera”, na którym prezentują „zwinność improwizatorską,
przemyślane kompozycje oraz ujmującą
bezinteresowność muzyczną tych internacjonalistów, pochodzących pierwotnie z Portugalii”.
We wrześniu br. ukaże się ich druga płyta zatytułowana „All The Dreams”. Portugalscy artyści wystąpią na tegorocznym Sopot Jazz Festival.
JAZZ FORUM: Wasz najnowszy album „All The Dreams” jest rozmarzony, spokojny i ciepły. Brzmi jak pamiętnik snów. Jaki był wasz pomysł na tę płytę?
SARA SERPA: Sądzę, że to nasza poprzednia płyta „Primavera” stworzyła grunt dla tego albumu. Tam eksperymentowaliśmy sporo z brzmieniem, a studia używaliśmy jako narzędzia. Tym razem wiedzieliśmy, jak ta płyta ma zabrzmieć.
Okazało się, że te utwory mają właśnie taką senną, rozmarzoną atmosferę, a brzmienie jest nieco ambientowe... Stworzenie na „All The Dreams” takiej niezwykłej aury, oderwanej od świata rzeczywistego, stało się dla nas intrygującym wyzwaniem.
JF: Studiowałaś w Lizbonie w szkole afiliowanej przy Hot Club Jazz, gdzie zgłębiałaś techniki harmonii i improwizacji. Jak ważny jest ten ostatni element podczas waszej wspólnej pracy z André?
SS: Wiele pomysłów rzeczywiście zrodziło się z improwizacji. Czasami mamy np. tylko początkowe akordy, wstępną harmonię lub ogólny zarys utworu. Dla mnie improwizacja sama w sobie jest formą komponowania. Różnica polega na tym, że zachowujemy tylko jej fragmenty, z których potem tworzymy poszczególne utwory.
JF: Utwory Lisboa i Postlude brzmią jak fragmenty ścieżki dźwiękowej rodem z filmów grozy. Skąd pomysły na takie brzmienia?
SS: To interesujące, bo akurat Lisboa oparta jest na mojej relacji z Lizboną. Odkąd mieszkam w Nowym Jorku, przyjeżdżam tam tylko kilka razy w roku. Widzę, jak wiele zmieniło się od tego czasu. Mam z nią jednak wiele różnych wspomnień. Pomysł na utwór wziął się stąd, że zamówiłam taksówkę, pytając taksówkarza, czy zna wszystkie ulice w Lizbonie, na co on odpowiedział, że jest w niej ponad 14 tysięcy uliczek, alejek, czy schodów i że zna je wszystkie. To dało początek pierwszej frazie tego utworu.
Z każdym miejscem w mieście wiąże się jakieś jedno wspomnienie, tworzące w pewien sposób moją historię. Z kolei w przypadku Postlude pomysł wyszedł od André. Ta piosenka powstała na samym końcu. Jej celem jest wprowadzenie słuchacza w stan medytacji, który miałby dać chwilę wytchnienia po podróży, jaką odbył w trakcie słuchania tej płyty.
JF: Zagracie w tym roku w Polsce dwukrotnie: 15września w ramach Sopot Jazz Festival, dzień wcześniej w Jazz Club 12on14 w Warszawie...
SS: To będą nasze pierwsze koncerty w Polsce. Bardzo chcemy się podzielić z publicznością naszą muzyką i zaprosić ją do naszego świata. Mamy nadzieję, że będą to wyjątkowe doświadczenia.
Rozmawiał:
Maciej Maciejewski
Zobacz również
Ambasador polskiego jazzu na świecie, szczodrze dzieli się medytacyjną trasą koncertową, zapraszając do szczególnego przeżywania… Więcej >>>
Dorastał w domu, w którym jazz rozpalał emocje w takim samym stopniu, jak dyskusje… Więcej >>>
8 października w katowickim Spodku odbędzie się 40. edycja Rawy Blues. Z Ireneuszem Dudkiem,… Więcej >>>
Kompozytor, eksperymentator, autor jedynej na świecie jazzowej płyty solowej na flet prosty Więcej >>>