Koncerty
Daniel Garfield & Karizma
fot. Jan Rolke

Smooth Jazz from L.A.

Tomasz Jaśkiewicz


Był to jeden z trzech koncertów w naszym kraju – odsłona warszawska. Pierwotnie zaplanowany 17 maja br. w Teatrze Roma, odbył się w Teatrze Żydowskim. Nie wiem, czy ta nagła zmiana nie odbiła się na frekwencji. Sala nie była wypełniona, najważniejsze jednak, że wszyscy muzycy byli na miejscu. David Garfield i muzycy z jego zespołu Karizma to sessionmani z Zachodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych, mających za sobą udział w niezliczonych nagraniach i koncertach gwiazd artystów jazzu, rocka, fusion, funku, popu i world beat.

Oto oni: David Garfield – lider, obsługujący ze znawstwem dwa keyboardy, jak również okazjonalnie zasilający brzmienie całości z laptopa; Chad Wackerman - dr, John Peña - el-b, James Harrah - g, Eric Marienthal - as,ss; oraz dwóch wokalistów - Alex Ligertwood i George & G. Ten ostatni to dobrze nam znany Jerzy Grunwald, przed laty współzałożyciel grupy No To Co, mieszkający na stałe w Szwecji gitarzysta, producent muzyczny, kompozytor; występuje zagranicą, często w USA, współpracuje od dawna z Erikiem Marienthalem, Davidem Garfieldem, Hakanem Mjornheimem; wydał płytę „So Much To Say”, popularną na Dalekim Wschodzie. Tego wieczoru wszyscy byli w doskonałej dyspozycji.

Dla miłośników smooth jazzu koncert zapowiadał się rewelacyjnie i muzycy ich nie zawiedli. Rozpoczęli instrumentalnie i szybko okazało się, że unikają typowego smooth, było to pełnokrwiste fusion ze wspaniałymi solówkami każdego z muzyków. Ligertwood na początek zaśpiewał Josie z repertuaru grupy Steely Dan i urzekł publiczność swoim wokalem, a także swobodą zachowania. Następnie zespół wykonał wiele utworów z repertuaru Tiny Tuner, Erica Burdona, Toto, i innych. Świetne, rozbudowane I Put a Spell on You wciągnęło całą salę, wytworzyła się specyficzna atmosfera znakomitego koncertu.

Po drodze Alex wykonał premierowy utwór Keep the Faith z dedykacją dla Polski w trudnym czasie. George & G był skupiony na śpiewie i w dwóch swoich utworach, Save My Love i A Love So Right, jego wokal był perfekcyjny jak na płycie. Dwaj wokaliści śpiewali również duety okazując sobie sympatię. Szczególny podziw budziły sola perkusisty (Wackerman) i saksofonisty (Marienthal). Były momenty trudne jak mimowolne rozłączenie  kabla od mikrofonu, czy zerwana struna, lecz wszystko to tylko wzmacniało sympatię, Ligertwood radzi sobie w każdej sytuacji.

Były bisy. Leila Erica Claptona w ich wykonaniu to prawdziwy fajerwerk wokalistów i muzyków: wirtuozerskie solówki, świetny aranż, potężna koda. Emocje wygasił dopiero Marienthal swoją kompozycją Sweet Talk, i był to chyba jedyny utwór naprawdę smoothjazzowy, w ten deszczowy, słoneczny poniedziałek. Koncert zapowiadał Marek Sierocki.

Tomasz Jaśkiewicz

Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 6/2010


Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu