Koncerty
Tomasz Stańko
fot. Tom Koprowski

Stańko w Sydney

Grzegorz Andrian


Tomasz Stańko ma talent do tworzenia oszczędnego i przestrzennego jazzu. W jego muzyce nie ma przeładowania ani zawiłości. Proste tematy pozwalają muzykom, którzy z nim grają, na tworzenie własnych brzmień i pomysłów.

Stańko znany jest z tego, ze zawsze szuka młodych, interesujących muzyków. Mówi, że dodają mu energii. Regularnie odnawia skład swojej grupy. Mimo silnych związków z polskim jazzem, wyraźnie podoba mu się skandynawski sound. Znowu więc zwrócił się w kierunku Skandynawii, a dokładnie w stronę Danii i Finlandii.
Podczas tegorocznego sydnejskiego festiwalu 28 stycznia br. wystąpił w składzie: Alexi Tuomarila - p, Jakob Bro - g, Andreas Christensen - bg, Olavi Louhivuori - dr.

Włączenie elektrycznej gitary, a zwłaszcza elektrycznego basu w skład zespołu pozwoliło Stańce tworzyć kompozycje, w których uzyskuje dramatyczny szczyt o jazz-rockowym brzmieniu. Kiedy w utworze Terminal 7 basista siedział ostinatowo na jednej nucie (rockowo używając kostki), perkusja ruszyła do przodu, chociaż jakby jeszcze nie całkiem. Takie napięcie tworzyli nie tylko dlatego, by trzymać dynamikę lub by szukać brzmienia. Stańko stosuje takie wydłużenie napięcia, by niejako dozować podniecenie słuchaczy, wyzwala na krótko moc swojego instrumentu rozbudzając ich apetyt. I kiedy nagle uwalnia z wielką mocą całe jego brzmienie, słuchaczy wbija w siedzenia.

Barwa jego trąbki uznana jest za najciemniejszą w jazzie. Można ją porównać do ciemnej nocy, rozświetlanej sporadycznie nagłymi błyskawicami o różnym natężeniu. Eksploduje nagle przeszywającym brzmieniem, by za chwile powrócić do melancholijnej, wzruszającej do łez melodii.
 
Koncert w City Recital Hall składał się z równo odmierzonych porcji: długoletniego doświadczenia, młodzieńczej energii, wrodzonego muzycznego geniuszu. Razem zmiksowane stworzyły smakowity koktajl wyśmienitych solówek i wzbudzających brawa improwizacji. A wszystko to było dobrze schłodzone uber cool klimatem.

O czym rozmawiano w barze podczas przerwy? Wszyscy byli zafascynowani grą Stańki na trąbce. Wielu wypowiadało się też z zachwytem o wspaniałym technicznie perkusiście. Mówiono też o pozostałych muzykach. Pianista i gitarzysta pozornie odgrywali pomocniczą rolę ubarwiając brzmienie całego kwintetu. Jednak jako solowi muzycy pokazali mistrzowską klasę. Płynne piano Tuomarili dominowało w kilku utworach, szczególnie w Grand Central. A gdy Bro zagrał solo na gitarze w kompozycji Krzysztofa Komedy Dirge for Europe, na widowni zapanowała cisza zachwytu.

Później, bez udziału Stańki, Tuomarila i Bro zagrali wspaniały, ulotny i niesamowicie przestrzenny utwór May Sun. Trąbka jednak dominowała podczas całego koncertu. Charakterystyczne brzmienie Stańki często przypomina klasycznego Milesa, zwłaszcza, gdy tworzy klimaty stosując ciszę jako formę wyrazu. Pokazał, jak wspaniale dysponuje całą gamą brzmienia, zwłaszcza w utworze The Dark Eyes of Martha Hirsch. Słuchaczom podskoczył puls w żyłach, gdy nieoczekiwanie rozbrzmiało jego wartko płynące ostre solo. Zaraz potem Bro wszedł ze swoją oszczędną i delikatną gitarą. Cały utwór powrócił do typowego dla Stańki spokoju.

Tym pięknie prostym i po prostu pięknym utworem Kwintet Tomasza Stańki podbił sydnejską publiczność.

Grzegorz Andrian

Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 3/2011
 


Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu