Koncerty
Sun Ra Arkestra
fot. Jan Rolke

Sun Ra Arkestra

Anita Labus


Dwa niezapomniane wieczory, w Katowicach i Bielsku-Białej, dały mi poczucie obcowania z duchem sztuki, który tym razem zjawił się pod postacią muzyki, tańca i kolorów. Sun Ra Arkestra to fenomen, który trwa nieprzerwanie od ponad 50 lat. Jej legendarny lider powrócił w roku 1993 „na łono Saturna”, skąd – jak twierdził – przybył na Ziemię. Obecnie kieruje nią Marshall Allen, saksofonista który spędził w niej pół wieku i chyba najlepiej rozumiejący przesłanie, jakie pozostawił Sun Ra.

Doskonałe współbrzmienie zespołu wynika między innymi z idealnego rozumienia się muzyków, którzy oprócz muzycznego kunsztu muszą wykazać się odpowiednimi predyspozycjami. Jak mówi Allen, winni posiadać odpowiednie „wibracje” i czuć ducha muzyki Sun Ra. To, że ta zasada się sprawdza, można przekonać się uczestnicząc w ich niesamowitych koncertach – w ciągu dwóch godzin dają z siebie wszystko, tworząc muzykę niespotykanej urody, dając porywający, wciągający publiczność show.

Znakiem rozpoznawczym tej formacji jest pulsujący na scenie ruch. 54-letni saksofonista Knoel Scott zaskoczył nas energetycznym i momentami kaskaderskim tańcem, wywołując owację. Elementami scenicznego performance’u są także pozornie swobodne rozmowy muzyków, które nagle zaczynają się zlewać w jedno, niepostrzeżenie inicjując kolejny utwór, który rozwija się w niewymuszony i naturalny sposób.

Sun Ra Arkestra to także gra kolorów i światła, specyficzna aura stworzona przez stroje, których świetnie rozpoznawalny styl wprowadził Sun Ra, miały w zamyśle komponować się z „kosmicznym” przesłaniem jego muzyki. Światło grające na błyszczących cekinach głównie czerwonych, złotych i białych strojów to nawiązanie do egipskiego kultu słońca, ale także, a może przede wszystkim, z lekka hipnotyzujący element artystycznej kreacji zespołu, który wpływa na otwarcie u publiczności wyższego progu percepcji i zespolenie z ich muzyką.

To także rytm, jak puls serca wciąż obecny, aby ekstatycznymi falami nagle zdominować utwór. Ten rytm kreują nie tylko bębny i zestaw perkusyjny, ale każdy z instrumentów, z akcentem na „blachę”. Rytm jest wyrazistym kształtem ich muzyki, we wnętrzu którego nieustannie przebiegają procesy muzycznej aktywności, wymiany i doskonalenia dźwięków, transformacja brzmień i odkrywanie nowych współbrzmień. W muzyce tej szczególną rolę pełni także klaskanie, będące elementem rytmicznej machiny. To jak kładziona pędzlem pierwsza warstwa farby na obrazie, aby na tym podkładzie ich muzyka wybrzmiała kolorami i różnorodną fakturą muzyczną.

Kolejną cechą charakterystyczną jest ciągła zmienność, niepowtarzalność, kreowanie koncertowego misterium wciąż na nowo, dostosowując „dzianie się” do oczekiwań i typu publiczności oraz sygnałów płynących z sali. Marshall Allen powiedział mi, że nigdy nie planują koncertu, muzyka rodzi się w jego trakcie. Uważam, że ta elastyczność, łącznie z doborem muzyków mówiących tym samym muzycznym i duchowym językiem stanowi tajemnicę sukcesu orkiestry, jej żywotności i ciągłego rozwoju. Ich muzyka i ekspresja wywierają tak wielkie wrażenie, zapadają w pamięć i zarażają energią,  ponieważ są prawdziwe.

Mogłam się o tym przekonać odwiedzając garderobę zespołu tuż przed koncertem. Nigdy nie widziałam jeszcze tak skupionych „wspólnie” muzyków. Komunikowali się nucąc, zawieszeni w muzyce, był tam niewidzialny rytm. Jeszcze bez instrumentów, ale koncert już się rozpoczął. Nigdy nie zapomnę tego momentu wejścia w niewidzialną, ale jakże realną sferę muzyki.

Słowa Marshalla Allena o niepowtarzalności koncertów mogłam zweryfikować uczestnicząc w koncertach Sun Ra Arkestra w katowickiej Hipnozie (24 marca) oraz w Bielskim Centrum Kultury (25 marca). Koncerty te różniły się znacznie. Pierwszy z nich odbył się w typowo klubowej atmosferze i muzycy postawili akcent na nieskrępowaną muzyczną zabawę i show, nie zapominając przy tym o wysokich standardach, jakie stawiają swojej muzyce. Poruszający był moment, kiedy odtworzono głos Sun Ra z jego przesłaniem. Potem rozbrzmiała Jego muzyka w najbardziej „kosmicznym wydaniu”, poddaliśmy się tej muzyce jak cząstki pędzące w ogonie komety.

Drugi zaś koncert oddawał ducha sali koncertowej, w której się znaleźli. Sun Ra Arkestra nawiązała wspaniały kontakt z wyrobioną muzycznie bielską publicznością. Muzykom bardzo podobał się, jak potem komentowali, szeroki przekrój wiekowy widzów, od ludzi w słusznym wieku, poprzez lata średnie, młodzież i dzieci, które ujęły ich szczególnie. Ten koncert charakteryzował się niezwykłym skupieniem muzyków. Usłyszeliśmy przede wszystkim utwory Marshalla Allena oraz Sun Ra, mające swoje korzenie w najlepszej jazzowej tradycji, która ożywa i skrzy się nowym blaskiem i witalnością.

Mówiąc o korzeniach nie można zapomnieć o roli partii śpiewanych. To jeszcze jeden element muzycznej mieszanki. Ludzki głos ma w sobie ogromną moc, żaden instrument nie jest w stanie tak idealnie przekazać emocji. Piękny, czarny głos Knoela Scotta, tego samego, który swoją energią dzielił się również w ekwilibrystycznym tańcu, dominował nad rozkołysanym dźwiękiem instrumentów. Pozostali muzycy włączają się śpiewnie w wielu utworach, co sprawia, że są tak jazzowo prawdziwe i żywe.

Uwagę przyciąga przede wszystkim postać Marshalla Allena, człowieka legendy, który obchodził w maju swoje 85-te urodziny i obecna trasa koncertowa, została zorganizowana dla uczczenia tej rocznicy. Lideruje zespołowi z charyzmą, będąc źródłem inspiracji  dla w znacznej mierze młodych, uwielbiających go, muzyków zespołu. To multiinstrumentalista, który najbardziej ceni sobie saksofon altowy, wyczarowując na nim ekstatyczne dźwięki oraz EVI, elektroniczny instrument, którego brzmienie przystaje do kosmicznych odniesień w ich muzyce.

Do wyróżniających się w tym składzie muzyków należy pianista, keyboardzista i organista Farrid Barron. To między innymi jego zasługa, że muzyka zespołu jest tak harmonijna i spójna. Gdy dołożymy podwójną sekcję rytmiczną to tworzy nam się ponaddźwiękowa  maszyna pędząca do przodu na najwyższych obrotach.

Organizatorem trasy (Warszawa, Katowice, Bielsko-Biała, Świdnica) była Agencja Paradam.

Anita Labus

Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 7-8/2009

 


Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu