Festiwale
Wojtek Karolak i Vivian Buczek
fot. Rafał Garszczyński

Wasa Swing Fesival

Paweł Brodowski


Szwedzcy entreprenerzy Roman Kurowski i Bo Johnson, którzy już w latach 70. zasłużyli się nam sprowadzając do Polski amerykańskie big bandy, wznowili działalność. To oni właśnie zorganizowali jesienią zeszłego roku koncerty „Polish Jazz Celebration: Chopin Birthday Party” w nowojorskiej Carnegie Hall i chicagowskim Symphony Center. Najnowszym zaś pomysłem tandemu była extravaganza w warszawskiej Sali Kongresowej,  która odbyła się w niedzielę 5 czerwca, w przeddzień Narodowego Święta Szwecji. Wieczór ten miał podobną konstrukcję do tamtych „chopinowskich” spektakli, proponując niczym
szwedzki smorgasbord estradową mieszankę z udziałem artystów różnej proweniencji, w różnych składach instrumentalnych, z udziałem wokalistów, solistów, tancerzy i specjalnych konferansjerów.

Obsada tego wieczoru nawiązywała do czasów, kiedy Polska, Szwecja i Ukraina były zjednoczone pod jednym królem Zygmuntem III Wazą – stąd tytuł: Wasa Swing Festival.

Największą gwiazdą koncertu nie był jednak Szwed, lecz przyjaciel Szwedów, belgijski król harmoniki ustnej Toots Thielemans. I to on otworzył kilkugodzinny maraton. Chwiejnie poruszający się na nogach 89-letni Toots wprowadzony został na estradę przez perkusistę, a gdy tylko zasiadł na wysokim stołku, bez namysłu przystąpił do rzeczy: „Good evening, it is a pleasure to be in Warsaw. I respect Polish people, you have a jazz establishment in Poland!”. I zagrał ze swoim belgijsko-holenderskim kwartetem na rozgrzewkę dwa standardy: rześki In My Own Sweet Way Brubecka i tęskne Days of Wine and Roses Manciniego. Pięknie zabrzmiało Gershwinowskie medley: I Loves You Porgy i Summertime. „A teraz jeśli zamkniecie oczy, to zobaczycie delfiny” – powiedział Toots i falujący rytm przeniósł widownię do krainy bossa novy. Brazylijską sekwencję wypełniły The Dolphin i One Note Samba.

Z kolei balladą z filmu „Midnight Cowboy” zabrał nas Toots do Hollywood. I przypomniał swoje bliskie związki ze Szwecją, która była pierwszym krajem, gdzie zdobył popularność, jeszcze przed emigracją do Stanów. „W roku 1950 miałem trasę z  Bennym Goodmanem, królem swingu. Szwedzi płakali, gdy grałem im tę melodyjkę” – wzruszył się Toots  i zagrał Vem kan segla förutan vind (szwedzką piosenkę ludową z XVIII wieku). Nie przepuścił okazji, by wykonać swój największy hit Bluesette, który po raz pierwszy wykonał właśnie w Sztokholmie w 1963 roku.  What a Wonderful World zagrał Toots na bis, a widownia dziękowała Mistrzowi owacją na stojąco.

Euforię ostudziła informacja, że niestety nie wystąpi anonsowana w programie Viktoria Tolstoy, zabraknie mającego jej towarzyszyć Claes Crona Trio, a także szwedzkiej grupy tanecznej Harlem Hots Shots, którą zastąpią polscy tancerze. Ale nie zawiodła urodzona w Szwecji polska wokalistka Vivian Buczek, której na organach Hammonda towarzyszył Wojtek Karolak (w latach 60. mieszkał w Szwecji, mówi płynnie po szwedzku). Vivian pokazała nie tylko nieprzeciętne umiejętności wokalne, ale także temperament i sceniczny wdzięk wykonując: Just Friends, What Are You Doing the Rest of Your Life, Work Song  (z krzykliwym solem organów) i No More Blues.

Na estradzie rozlokował się teraz Roger Berg Big Band, szwedzka orkiestra która przeniosła nas w epokę swingu z czasów, gdy królował Benny Goodman. Po ekspozycji Lil’ Darlin’ zrobiło się okienko na dodatkowe atrakcje – piętnastoletnia Ukrainka Vikki Kosin zaśpiewała Route 66, a szwedzkie trio wokalne wiązankę Andrews Sisters: Boogie Woogie Bugle Boy, Rum and Coca-Cola, Hold Tight.

W Sing Sing, Sing Roger Berg zademonstrował długie, pełne impetu, narastające w dynamice solo perkusyjne, jakiego nie powstydziłby się jego idol Gene Krupa.

W ostatniej sekwencji do big bandu dołączył Stanisław Soyka, przypominając sobie lata młodości, śpiewając niczym Jimmy Rushing: Love You Madly, Hallelujah I Love Her So, Come Sunday (z suity „Black, Brown and Beige”), Don’t Get Around Much Anymore. W finałowym It Don’t Mean a Thing do big bandu dołączył z trąbką zasiedziały w Polsce Anglik Mark Shepherd.

Koncert prowadzili serwując polsko-szwedzki humor Krzesimir Dębski i Tomasz Tłuczkiewicz.


Paweł Brodowski
 

Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 7-8/2011

 

 


Zobacz również

Jazz Forum Showcase

Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>

Jazz & Literatura 2017

Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>

Ad Libitum 2016

11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>

Jazzbląg 2016

Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu.  Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu