Festiwale
Piotr Wojtasik Quartet

Wszystkie fotografie:
Regina Watycha

 

Artykuł opublikowany
w JAZZ FORUM 6/2013

 

Wiosna Jazzowa Zakopane 2013

Bogdan Chmura


Już po raz dziesiąty w Zakopanem odbyła się Wiosna Jazzowa – na długi majowy weekend pod Tatry ściągnęli znakomici artyści z różnych zakątków świata, fani i zaproszeni goście. Prawie wszystkie koncerty odbywały się w sali konferencyjnej hotelu Belvedere. Wiosnę Jazzową otworzył dyrektor Biura Promocji Zakopanego Andrzej Kawecki, pierwszy koncert poprowadził Antoni Krupa z Radia Kraków.

 

POLONIA SPOTYKA ZAKOPANE
Start imprezy zbiegł się z Międzynarodowym Dniem Jazzu (30.04.2013) – od ubiegłego roku Wiosna Jazzowa wpisuje się w te obchody. Specjalnie na tę okazję organizatorzy przygotowali koncerty dwóch zespołów, w których znaleźli się polscy artyści mieszkający za granicą, ale chętnie występujący w kraju – wszak jazz to muzyka, która buduje więzi (i nie zna granic).

Bohaterem pierwszej części wieczoru był pianista i kompozytor z Toronto Jan Jarczyk, który zaprezentował utwory ze swojej najnowszej, doskonale przyjętej płyty, „Round, Round & Round”. Była to niejako koncertowa wersja tego projektu. Zmienił się skład osobowy – miejsce kanadyjskiej sekcji rytmicznej zajęli „ambasadorzy polskiego jazzu” w Szwajcarii – kontrabasista Paweł Jarzębski i w Niemczech – perkusista Janusz Stefański, a klasyczny kwartet smyczkowy został zastąpiony przez Atom String Quartet.

Muzyka uległa lekkiemu przearanżowaniu, zmieniła się kolejność utworów, całość nabrała bardziej jazzowego charakteru, głównie za sprawą dodatkowego członka zespołu, saksofonisty z Bilbao, Andrzeja Olejniczaka. Zachowany został ogólny klimat i styl, jaki znamy z albumu – subtelna fuzja jazzu i muzyki klasycznej, z bogactwem melodyki, harmonii, brzmień. Sporo „zamieszania” wniósł ASQ, którego członkowie często wychodzili poza partie zapisane w nutach, snując finezyjne improwizacje, w czym wyróżniał się skrzypek Dawid Lubowicz. Koncert pokazał wielką uniwersalność muzyki Jarczyka, jej zdolność do przeobrażania się w różne postaci, zależnie od składu, sposobu interpretacji i kontekstu. I chyba właśnie na tym polega fenomen jazzu.


Leszek Żądło European Art Ensemble

 

W drugiej części wystąpił Leszek Żądło European Art Ensemble. Tę ciekawą formację, która z powodzeniem występuje w Polsce i za granicą tworzą: niemiecki barytonista August Wilhelm Scheer oraz sekcja z Wojtkiem Groborzem, Tolkiem Lisieckim i Wiesławem Jamiołem. Koncert rozpoczął temat lidera Polonez, który powstał przed laty w Krakowie jako ilustracja do spektaklu „Sen nocy letniej”; kolejno pojawiły się: This Is for Albert Shortera, In a Sentimental Mood Ellingtona, Crescent i Impressions Coltrane’a oraz Gasp Żądły poświęcony wielkiemu artyście.

Zespół poruszał się w szerokim spektrum stylistycznym – od swingu i bopu po nowoczesny jazz akustyczny; bardzo podobało mi się brzmienie utworów, zwłaszcza, gdy obaj saksofoniści prowadzili tematy unisono. Występ ukazał wszystkie atuty mieszkającego od lat w Monachium Leszka Żądły jako kompozytora i solisty (grał na tenorze i sopranie) – jego ekspresyjne, nieskazitelne technicznie sola i krystaliczny ton sopranu uwiodły słuchaczy. Świetnie spisywała się sekcja, na co dzień wykonująca nieco lżejsze odmiany jazzu.

 

GALA JAZZ TOP I
W środę 1 maja 2013 r. odbyła się pierwsza część Gali Jazz Top, która od kilku lat stanowi centralną część festiwalu. W rolę konferansjera wcielił się redaktor naczelny JF Paweł Brodowski, który też osobiście wręczał dyplomy laureatom.


Krystyna Stańko z zespołem

 

Podczas pierwszego koncertu wystąpiła wokalistka Krystyna Stańko – jej „Kropla słowa” została uznana za Album Roku 2012. Było to najbardziej zaskakujące, ale i w pełni zasłużone zwycięstwo – wszak znakomita artystka działa na jazzowej scenie nie od dziś i może się pochwalić licznymi sukcesami. Krystyna Stańko wykonała repertuar z nagrodzonej płyty, która zawiera utwory do tekstów wybitnych polskich poetek, m.in. Haliny Poświatowskiej i Wisławy Szymborskiej. Autorem muzyki jest młody wibrafonista i kompozytor Dominik Bukowski, który znalazł się w zespole wokalistki. Prezentowane kompozycje nie były – jak to ostatnio coraz częściej bywa – jazzującymi piosenkami, ale rozbudowanymi formami, gdzie obok fragmentów wokalnych pojawiały się intra i obszerne solówki muzyków.

Na szczególną uwagę zasługiwały znakomite partie kontrabasu Piotra Lemańczyka i sopranu Irka Wojtczaka; specjalną rolę, niemal drugiego lidera, pełnił Dominik Bukowski, który tworzył bazę harmoniczną utworów, wzbogacał brzmienie zespołu (wibrafon, zanza), ciekawie kontrapunktował linię wokalu. Piękny, ciepły alt wokalistki, wspaniała technika wokalna (frazowanie, intonacja, dykcja, scat) oraz skromna, nakierowana na słuchacza postawa, zrobiły na słuchaczach ogromne wrażenie. Przymglony klimat muzyki uległ radykalnej zmianie, gdy na scenie pojawił się gość specjalny, gitarzysta Jacek Królik – muzyka nabrała tempa, wyrazistości melodycznej, rytmicznej, zaczęła skręcać w stronę popu. Wspaniały koncert, pokaz kunsztu wokalnego Krystyny Stańko i maestrii instrumentalnej zespołu.


Adam Bałdych



Po przerwie wystąpił szczególnie tu oczekiwany Adam Bałdych, laureat w dwóch kategoriach: Najlepszy Skrzypek i Nowa Nadzieja. Na sali zrobiło się jeszcze tłoczniej, część słuchaczy była zmuszona zająć miejsca w foyer.

Artyście towarzyszył zespół z Pawłem Tomaszewskim, Michałem Barańskim i Pawłem Dobrowolskim; choć młody artysta występuje z różnymi składami, często podkreśla, że właśnie z tą sekcją gra mu się najlepiej. Oprócz dobrze znanych utworów z płyty „Imaginary Room”, w programie znalazła się kompozycja Letter to Esbjörn (napisana przez lidera na potrzeby międzynarodowego projektu poświęconego muzyce Esbjörna Svenssona) oraz jazzowa wersja hitu grupy Massive Attack Teardrop. Muzyka Bałdycha nie wydawała się szczególnie skomplikowana. Dominowały trzyczęściowe formy, proste harmonie, stałe metra i tempa. Walorem tych kompozycji była na pewno śpiewna melodyka oparta na skalach oraz wszystko to, co wiążę się z techniką wykonawczą i ekspresją.

Bałdych to urodzony wirtuoz, „zwierzę sceniczne” i showman, w najlepszym znaczeniu tego słowa. Największy pokaz swoich umiejętności prezentował w solówkach budowanych na sprawdzonym pomyśle stopniowego zagęszczania faktury, dynamiki, napięcia. Potrafił kapitalnie tworzyć kontrast między szeroką kantyleną a przerażająco szybkimi biegnikami, między momentami lirycznymi a dynamicznymi. Jego katalog środków ekspresji był bardzo obszerny i zawierał niemal wszystko to, co wypracowała klasyczna wiolinistyka i jazz nowoczesny. Jednak czasami miałem wrażenie, że w jego interpretacjach dominował element wirtuozowski, który odsuwał na dalszy plan tzw. treść i muzyczne przesłanie. Publiczność była wolna od podobnych rozterek, nagradzając artystę po każdej solówce gromkimi brawami.

 

BLUES I OKOLICE

W tym roku, wzorem pierwszych edycji Wiosny, na festiwalu znów zagościła muzyka bluesowa. 2 maja wysłuchaliśmy dwóch zespołów. Najpierw wystąpiła The Technicolor Orchestra, kierowana przez Andrzeja Andre Bachledę, rodowitego zakopiańczyka, syna słynnego narciarza, byłego reprezentanta Polski w Pucharze Świata. Andre mieszka dziś w Szwajcarii we własnym domu z widokiem na Mont Blanc. Komponuje, pisze teksty, gra na gitarze (odbył dwuletnie studia w Stanach), maluje. Lubi nocne życie, piękne kobiety i sporty ekstremalne, ma – jak sam twierdzi – lekko depresyjną naturę, kłopoty ze snem i słabą odporność na stres – słowem, artysta całą gębą.

To, co zagrał na koncercie nie było „czystym” bluesem, raczej mieszanką folku, ambitnego rocka lat 60., reggae i bluesowego spleenu. A wszystko to oplecione pięknymi barwami Hammonda B3 (Renaud Millet-Lacombe), delikatnymi dźwiękami gitar (lider), harmonijek (Gillaume Lagger) i perkusji (Nelson Schaer). W kolejnych songach Bachleda operował wysokim, łagodnym głosem (chwilami na granicy falsetu), przypominającym nieco wokal Jima Morrisona lub, chyba bardziej, Nicka Drake’a. Przygaszone, melancholijne obrazy nabierały niekiedy wielkiej intensywności – muzyka przyspieszała, stawała się wręcz dramatyczna, transowa. Prawie jak w filmie – słuchając tego występu nie mogłem się uwolnić od kinematograficznych skojarzeń – nazwa zespołu nie miała na to żadnego wpływu. Muzyczna działalność Bachledy jest w Polsce prawie nieznana, najwyższa pora, by to zmienić.


The Blair Witch Project


Jako następny wystąpił The Blair Witch Project, rasowa kapela elektrycznego bluesa z przyległościami, grająca głośno, z rozmachem, drapieżnie. Zespół tworzą znani polscy bluesmani, z których kilku osiedliło się w Niemczech – skrzypek Jan Błędowski (ex- Krzak), gitarzysta i wokalista Arek Błeszyński, basista Achim Rzychoń (ex- Niebiesko Czarni) i bębniarz jazzowy Irek Głyk; gościem specjalnym był wybitny gitarzysta, niegdyś członek Grupy Niemen i SBB Anthimos Apostolis. Zespół, z właściwą sobie żywiołowością, wykonał standardy bluesa i własne utwory. W pamięci pozostanie na pewno ballada Willa Ignis, piąta rano, temat Błeszyńskiego dedykowany Wielkiemu Nieobecnemu tegorocznej Wiosny – Jarkowi Śmietanie; podczas trwania festiwalu można było nabyć bilety na koncert w Filharmonii Krakowskiej, z którego dochód zostanie przeznaczony na leczenie wielkiego artysty.


Monk


 

3 maja 2013 r. o godzinie 13.00 w kościele św. Krzyża odbył się koncert grupy wokalnej Monk. Piątka młodych dżentelmenów zaśpiewała standardy jazzu, muzyki pop i gospel. Niestety, występ poniżej oczekiwań – mocno szwankowały „instrumenty” wykonawców i zgranie zespołu; odbioru nie ułatwiała też „trudna” akustyka świątyni.

 

GALA JAZZ TOP II

Michael „Patches” Stewart  i Henryk Miśkiewicz




Wieczorem w Belvedere rozpoczęła się II część Gali Jazz Top. Na pierwszy ogień poszedł Full Drive3 Henryka Miśkiewicza (podwójnego zwycięzcy w kategoriach „saksofon altowy” i „klarnet”). W zespole grał także inny laureat Jazz Topu Marek Napiórkowski (I miejsce w kategorii „gitara”), oraz sekcja: Robert Kubiszyn - bg i Michał Miśkiewicz - dr; rolę gościa specjalnego pełnił czarnoskóry trębacz Michael „Patches” Stewart z Nowego Orleanu, muzyk znany ze współpracy m.in. z Quincym Jonesem, Alem Jarreau i Whitney Huston.

Zespół wykonał kompozycje lidera, członków zespołu oraz tematy Zawinula, Hubbarda i Marcusa Millera. Była mieszanka jazzu, fusion i funku – muzyka melodyjna, pełna energii, przystępna dla odbiorcy, ale trzymająca wysokie parametry. Ciekawie zabrzmiał, oparty na dwutaktowym motywie temat Ponta de Areia Miltona Nascimento, w którym Napiórkowski sięgnął po gitarę (a właściwie gitarkę) akustyczną. Ozdobą tej formacji był „Patches” Stewart, grający trochę w stylu elektrycznego Milesa, zwłaszcza wtedy, gdy używał trąbki z tłumikiem. Podobały się i jego sola, i te fragmenty, gdy dialogował, a właściwie przekomarzał się z liderem. Kawał solidnej muzyki granej na wysokich obrotach.

W składzie kolejnego zespołu znalazła się także dwójka laureatów Jazz Topu – Piotr Wojtasik (zwycięzca „trąbki”) oraz Maciej Sikała (nr 1 saksofonista tenorowy i sopranowy). W sekcji rytmicznej znaleźli się basista Michał Barański i znakomity bębniarz amerykański, mieszkający od lat w Europie John Betsch. Kwartet wystartował z nieprawdopodobnym impetem. Liderowi, naładowanemu potężną energią, trąbka dosłownie paliła się w rękach, a ostre, wspierane ostinatowymi figurami basu tematy i solówki, przecinały powietrze z prędkością błyskawicy. Przeciwwagę dla „szalonego” trębacza stanowił Maciek Sikała – spokojny, opanowany, bez zmrużenia oka wymiatający karkołomne sola.

Muzyka oscylowała wokół stylistyki nowoczesnego jazzu połowy lat 60. – przez moment, w drugim utworze, miałem skojarzenia z utworem Mingusa Original Faubus Fables. Potem atmosfera nieco się uspokoiła, muzyka powróciła do neobopu, stylu, z którym Wojtasik jest najczęściej kojarzony. W jednym utworze zagrał (w trio) na sopranie Maciek Sikała, a podczas bisu do zespołu dołączył zaproszony przez lidera Henryk Miśkiewicz. Był to jeden z najlepszych, najbardziej wyrazistych koncertów całej Wiosny – stuprocentowy jazz bez „ulepszaczy”. Wykonane utwory znajdą się na nowej płycie trębacza, która ukaże się jesienią. Zapowiada się wielkie wydarzenie.

 

WYSZEHRAD SPOTYKA ZAKOPANE

Festiwal zakończyły koncerty zespołów jazzu tradycyjnego. Był to niejako powrót do formuły pierwszych edycji imprezy (wówczas o nazwie United Europe Jazz Festival), kiedy to artystyczną pieczę nad nią sprawował Tolek Lisiecki; do tej roli powrócił w tym roku, współtworząc część programu Wiosny.

Na początek zagrała dixielandowa formacja z Czech Jazz Collegium kierowana przez trębacza Boba Zajička. Lider, osoba o niezwykle pogodnym charakterze, zaczynał karierę jeszcze w latach 50., kiedy to jazz w Czechach był, podobnie jak u nas, muzyką zakazaną. Podczas koncertu sam zapowiadał utwory – jego słowa tłumaczył puzonista Jaroslav Kurzweil, całkiem nieźle mówiący po polsku (okazało się, że jego matka pochodzi ze Świętochłowic). W zespole najbardziej wszechstronnym i zaawansowanym muzycznie wykonawcą był gitarzysta i wokalista Marek Rejhon.


Jazz Band Ball Orchestra




Kolejny zespół, mainstreamowy kwartet tenorzysty Martina Uherka ze Słowacji, przedstawił program złożony ze standardów; pod koniec występu dołączyła do niego wokalistka Dasa Libiakova. Ostatnią grupą zagraniczną był swingowy Jazz Steps Band z Węgier; znane tematy, świetne aranże, mocne bigbandowe brzmienie i aksamitna barwa głosu wokalisty sprawiły, że publiczność nie chciała wypuścić muzyków ze sceny. W efekcie, występ mocno się przedłużył, a przez to ograniczył czas naszej Jazz Band Ball Orchestra. Zanim popłynęła muzyka, Paweł Brodowski wręczył artystom dyplomy – JBBO również i tym roku został uznany przez czytelników JF za najlepszy zespół jazzu tradycyjnego. Już po jednym utworze na scenę wkroczył gość specjalny, wokalista i pianista z Kalifornii Stanley Breckenridge, nazywany przez muzyków „Staszkiem”. Kiedy wybiła 22.00, JBBO nieco „przykręcił” ekspresję, a potem oddał pole „Staszkowi”, który śpiewał standardy á la Nat „King” Cole, akompaniując sobie na fortepianie. Na koniec pojawili się wszyscy wykonawcy w utworze C’est si bon.

Jubileuszowej edycji Wiosny nie towarzyszyło jakieś szczególne zadęcie, postawiono – i słusznie – na muzykę, na dobry, zróżnicowany program i wysoki poziom artystyczny. Śledząc losy tej imprezy od momentu jej powstania, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że po dziesięciu latach istnienia należy ona do ścisłej czołówki festiwali jazzowych na południu Polski, ma swoją markę, charakter, klimat i wiernych fanów.

Organizatorem Wiosny Jazzowej było Biuro Promocji Zakopanego z jego szefem Andrzejem Kaweckim i wspomagającymi go „aniołkami”, m.in. Marią Kubasik, której specjalne podziękowania przekazał ze sceny sam Jan Jarczyk.

Bogdan Chmura




Zobacz również

Jazz Forum Showcase

Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>

Jazz & Literatura 2017

Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>

Ad Libitum 2016

11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>

Jazzbląg 2016

Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu.  Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu