Wytwórnia: Audio Cave ACD-013
CD 1 – The Drum Tower:
Parts I-V
CD 2 – Lapidaria:
Atmos
Engrams
Stratos
Sfera
Chronos
Tempus
Muzycy:
Barłomiej Oleś, perkusja (CD 1); Marcin Oleś, kontrabas (CD 2)
Recenzja opublikowana w Jazz Forum 1-2/2020
Smutno byłoby na naszej scenie bez braci Olesiów. Bite 20 lat na scenie, współpraca z tuzami polskiego jazzu, a później i międzynarodowego free. Niemal co rok nowa płyta, a w ostatnich latach Olesiowie zaskakiwali nas bardzo ciekawymi koncepcjami. Do szerszego grona odbiorców najbardziej przebiły się albumy „Komeda Ahead” i „Górecki Ahead”. Dwa znakomite hołdy, dla dwóch wybitnych artystów, zrealizowane w trio z wibrafonistą Christopherem Dellem. Mi w pamięć najbardziej jednak zapadło genialne „Primitivo” zagrane z „Ziutem” Gralakiem.
Ale najnowsza propozycja sprawia wrażenie, jakby była znakiem „stop” w tej bogatej i złożonej dyskografii. Po raz pierwszy od dawna bowiem Olesiowie odmawiają kolektywnej improwizacji na rzecz wypowiedzi czysto solowych. „Alone Together”, po polsku „brat bez brata, ale obok brata”. Dwie płyty z muzyką nadającą na tych samych falach, tylko grające w duecie z ciszą. I w końcu dwa trudne formaty, bo to solo na instrumenty, które raczej wymagają towarzystwa. Koncepcja jest świetna, ale efekt podoba mi się tylko połowicznie.
Najbardziej ucieszył mnie program „Lapiadria” w wykonaniu Marcina Olesia. Jego kontrabas to nie karabin do produkcji serii jazzowych ćwierćnut, a bardziej malarski pędzel. Eteryczne, porozciągane dźwięki w Atmos, cudownie zamyślone Engrams z rezonującym motywem. Melancholijne, zagrane smyczkiem Stratos, brzmiące jak precyzyjnie zaplanowana muzyka filmowa. Sześć pięknych miniaturek zamkniętych w niecałych 23 minutach.
I jakby na drugiej orbicie – program „The Drum Tower” Bartłomieja Olesia. Płyta na perkusję solo to wyjątkowo trudna sztuka i dla muzyka, i dla słuchacza. Ale nawet jak na te niespełna 23 minuty, ciężko tu wychwycić myśl przewodnią płyty czy utworów. Muzyka raz zmierza w rejony interesujących, kreatywnych poszukiwań, by nagle odejść w stronę perkusyjnych rudymentów. W porównaniu ze znakomitym i bogatym „Free Drum Suite”, albumem solo Olesia z 2004 r., tutaj rządzi surowość, która mnie nie wciągnęła.
Autor: Barnaba Siegel