Wytwórnia: Soliton SL 231-2

Stasinek; Zaduma dziadka; Minor Mode; Prosto przed siebie; Gonitwa siódma; Music for R.; Reinkarnacja

Muzycy: Leszek Kułakowski, fortepian; Antoni Śliwa, flet; Lech Wieleba, kontrabas; Józef Eliasz, perkusja (1-5); Mariusz Stopnicki, trąbka (6-7); Marian Szarmach, perkusja (6-7); Gościnnie: Piotr Sapieja, instrumenty perkusyjne (1-3)

Antykwintet

Antykwintet

  • Ocena - 3.5

Seria płytowa „Swingujące 3-miasto” rozwija się w najlepsze. Po udanych kompilacjach, przedstawiających dorobek zespołów Baszta i Rama 111, przyszedł czas na Antykwintet (niekiedy podpisywany jako AntiQuintet). Grupa stanowiła na początku lat 80. ważny punkt polskiej sceny jazzowej, ale nie doczekała się swojego autorskiego wydawnictwa. To ich – spóźniony o trzy dekady – fonograficzny debiut.

Złożyły się nań nagrania koncertowe z trzech kolejnych festiwali Jazz nad Odrą (1978-80). W 1978 roku do Wrocławia muzycy pojechali mając około miesięczny (!) staż jako zespół. W tym szaleństwie była jednak metoda i wrócili do Gdańska z nagrodą indywidualną dla Józefa Eliasza, perkusisty zespołu. Jego kunszt potwierdza otwierający niniejszy zbiór „Stasinek”, gdzie z burzliwej solówki perkusisty wyłania się porywająca, latynosko zabarwiona kompozycja.

Twórczość Antykwintetu, wywiedziona w prostej linii od największych nazwisk jazzu lat 60., przykuwa przede wszystkim uwagę długimi partiami solowymi. Tematy, mimo że chwilami bardzo ciekawe (Zaduma dziadka), nie pozostają na dłużej w pamięci, wyparte licznymi improwizacjami, czerpiącymi z modalnego jazzu. Bywają też momenty, gdy muzycy zapuszczają się w odważniejsze rejony free.

Uwagę przykuwa specyficzne instrumentarium. Zestawienie delikatnego fletu Antoniego Śliwy (jakże daleki jest sposób jego gry od tego, co robił np. Nahorny-flecista pod koniec lat 60.) i finezyjnych partii fortepianowych Leszka Kułakowskiego kreuje wyjątkowo miękkie brzmienie zespołu. Muzycy czują się w takim otoczeniu bardzo dobrze, i niezależnie od późniejszych zmian w instrumentarium (elektryczne piano Fender Rhodes zamiast akustycznego w nagraniach z 1979 roku, pojawienie się w składzie trębacza rok później), ich muzyka dalej pozostaje subtelną, precyzyjnie kontrolowaną wypowiedzią.

Koncertowe nagrania Antykwintetu z perspektywy lat stanowią dokument epoki, choć ciężko mi na ich podstawie ocenić, czemu – wedle słów z książeczki płyty – grupa była objawieniem przełomu lat 70. i 80. To bardzo solidny materiał zagrany przez utalentowanych muzyków, ale z perspektywy czasu nie ma w nim przesłanek, które kazałyby stawiać twórczość Antykwintetu ponad inne grupy tamtego czasu. Odpowiedź mogłyby przynieść studyjne nagrania zespołu, które wciąż leżą (miejmy nadzieję) w archiwach radiowych. Może kiedyś ukażą się jako „Antykwintet 2”?

Autor: Michał Wilczyński

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm