Wytwórnia: ECM 2678 (dystrybucja Universal)


Glimmer of Hope
Vashkar
Cadenza
Fading Sorrow
Arco
Stray Cat Walk
L’amour Fou
A Glimpse
Vashkar (var.)
On the Other Side
Old Hat


Muzycy
: Marcin Wasilewski, fortepian; Sławomir Kurkiewicz, kontrabas; Michał Miśkiewicz, perkusja; Joe Lovano, saksofon tenorowy


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 6/2020


Arctic Riff

Marcin Wasilewski Trio/Joe Lovano

  • Ocena - 5

Po raz pierwszy zagrali razem w roku 2006. Na Bielskiej Zadymce Jazzowej doszło do pewnych nieoczekiwanych roszad. Joe Lovano stanął przed nagłą decyzją wyboru polskiego zespołu. Spośród trzech formacji wytypował trio Marcina Wasilewskiego. Trzynaście lat później to Marcin Wasilewski wskazał na Joe’ego Lovano. Ten podjął wyzwanie i tak, w sierpniu ubiegłego roku, we francuskim studiu La Buissonne w Pernes-les-Fontaines, powstał album „Arc­tic Riff”.

Jedenaście utworów: cztery podpisane przez cały kolektyw, cztery przez Wasilewskiego, jeden przez Lovano i dwa sygnowane nazwiskiem Carli Bley. Dwa razy Bley, a właściwie raz, ponieważ mamy tu do czynienia z dwiema wersjami tematu Carli Vashkar. To rzecz należąca do jazzowego kanonu, podejmowana przez największych, po raz pierwszy pokazana na legendarnej płycie Paula Bleya „Footloose”z 1963 roku. Oba utrwalone tu warianty uświadamiają nam: po pierwsze – jak inspirująca i ponadczasowa jest twórczość Carli Bley, po drugie – z jakim formatem improwizatorów mamy tu do czynienia. Vashkar jest niczym papierek lakmusowy – każda z wersji otrzymuje tu swój odrębny feeling, swoje tempo, rytm, w każdej zawiązuje się odmienna interakcja. A właśnie ta ostatnia stanowi o kondycji jazzu, pokazuje jego odrębność i prawdę. A Miśkiewicz, Kurkiewicz, Wasilewski i Lovano pokazują prawdziwą klasę.

Cadenza, Stray Cat Walk albo A Glimpse – to kolejne świetne przykłady spontanicznej kolektywnej drogi, którą podąża cały kwartet. Bez wyjątku. Sound, który uzyskuje na swoim saksofonie Lovano, tłumaczy wszystko. To ten Lovano, którego znamy z formacji Trio Tapestry (z Marilyn Crispell przy fortepianie i Carmenem Castaldim za bębnami). Doświadczony, poszukujący, bawiący się czasem i harmoniami, zamyślony, medytujący. Temat Wasilewskiego L’amour Fou to już chemicznie czysty jazzowy drive, grają wyjadacze, stare jazzowe lisy. Mniej trafiają do mnie eleganckie ballady pianisty – otwierająca album Glimmer Of Hope i wieńcząca całość Old Hat (dedykowana saksofoniście, który przecież znany jest z zamiłowania do nakryć głowy w stylu vintage).

Dobrze się stało, że dopiero teraz, po trzynastu latach od owego pierwszego wspólnego grania na Bielskiej Zadymce, Marcin Wasilewski nagrał płytę z Lovano. Myślę, że trafił na bardzo ciekawy moment w artystycznym życiu saksofonowego mędrca (bo chyba tak możemy dziś mówić o tym saksofoniście). W tych nagraniach nie czuje się między nimi żadnego dystansu. Bo przecież jazz go nie znosi. My też nie. Dlatego tak ciężko nam teraz bez jamów, koncertów i festiwali. Keep buying records!


Autor: Przemek Psikuta

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm