Wytwórnia: Kayax 087

CD 1
Ad Libitum II;
Happy;
Ballada o śmierci Janosika;
First Breath;
Etiuda I;
Atomsphere;
Etiuda II;
Snow Hunter

CD 2
Obercology;
Nie ma spania!;
Passion;
Winter Song;
Kubanana;
Manhattan Island;
Dialogi fletu i flażoletu

Muzycy: Mateusz Smoczyński, Dawid Lubowicz, skrzypce; Michał Zaborski, altówka; Krzysztof Lenczowski, wiolonczela

Recenzję opublikowano w numerze 12/2015 Jazz Forum.

Atom Sphere

Atom String Quartet

  • Ocena - 5

Rewelacja! I tym stwierdzeniem można by zakończyć tę recenzję, bo żadne słowa nie będą w stanie oddać bogactwa i różnorodności muzyki  zaproponowanej przez kwartet.

Dwupłytowy „AtomSphere”, trzecia pozycja w dyskografii ASQ, ukazuje trzy główne kierunki muzycznych zainteresowań zespołu. A są nimi: jazz, klasyka i folklor.

Ten pierwszy (w dość nieortodoksyjnym wydaniu) reprezentują: Happy – energetyczny, mocno swingujący kawałek z rewelacyjnymi solówkami członków zespołu i perkusyjną wiolonczelą Lenczowskiego, Manhattan Island –  równie żywiołowy, nasycony wirtuozerią i przypominający chwilami muzykę Seiferta, oraz Passion – oryginalne i nieco dyskusyjne zarazem opracowanie tematu naszego legendarnego skrzypka.

W nurt klasyczny wpisują się przede wszystkim Etiuda I i Etiuda II – dwie etiudy fortepianowe Witolda Lutosławskiego z wczesnego okresu twórczości kompozytora zaaranżowane przez Krzysztofa Lenczowskiego. Obie karkołomne technicznie, z toccatową motoryką, dysonującą harmonią i odcinkami polifonicznymi – zachowują sporo z oryginałów. W pierwszej znajdziemy więcej elementów jazzowych, druga zbliża się do klasyki – wykonane w obłędnym tempie i z porażającą precyzją ukazują fenomenalne zgranie czwórki muzyków. Łącznikiem między utworami jest tytułowy, nieco amorficzny w strukturze Atomsphere – świetny pomysł, wybitna realizacja.

Element etniczny najsilniej dochodzi do głosu w kompozycji Lubowicza Ballada o śmierci Janosika opartej na oryginalnej melodii „z regionu”. Autor, rodowity zakopiańczyk, w fascynujący sposób połączył dramatyczną narrację, klasyczny warsztat, jazzową ekspresję i góralską nutę z charakterystycznym brzmieniem, ornamentami i nostalgicznym zaśpiewem. W finale Ballady ASQ gra jak rasowa kapela z Podhala – to jeden  najlepszych numerów albumu. W Obercology (także Lubowicza) mamy na przemian fragmenty oberkowe (niekoniecznie na trzy) i swingujące (trochę w stylu Hot Club de France).

Do utworów „międzygatunkowych” można zaliczyć: Ad Libitum II Lenczowskiego – piękne intro z bogato zdobioną kantyleną skrzypiec rozpostartą na tle tremolanda smyczków, finałowy Dialogi fletu i flażoletu (eksperyment z otwartą formą), klasycyzujący First Breath, gdzie śpiewny temat altówki wspiera pizzicato wiolonczeli i kontrapunkty skrzypiec, Snow Hunter, lekko skręcający w stronę muzyki bluegrass oraz Winter Song. Ciekawie wypadł Nie ma spania – neurotyczno-minimalistyczna kołysanka z powtarzającym się pasażowym przebiegiem wiolonczeli i jednostajnym bitem wystukiwanym na pudle rezonansowym.

Wszystkie utwory są skondensowane, mają idealnie wyważoną formę, po mistrzowsku wykorzystują bogaty katalog środków kompozytorskich i wykonawczych. Nie ma tu pustych miejsc, rozwleczonych improwizacji ani obszernych wstępów – wszystko toczy się w błyskawicznym tempie, do przodu, a muzycy grają z taką werwą, że spod smyczków sypią się skry.


Autor: Bogdan Chmura

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm