Wytwórnia: Decca 4757807

Back In Town

Matt Dusk

  • Ocena - 3

Back in Town; All About Me; Best Is Yet to Come; More; As Time Goes By; Learnin’ the Blues; Million Kisses Late; Where Where You When; Get Me to the Church on Time; Who’s Got the Action; On the Street Where You Live; April Moon

Odnoszę wrażenie, że wraca moda na śpiewających młodych mężczyzn (czy kiedykolwiek minęła?). Myślę nie o muzyce skierowanej do nastolatków, ale dla ludzi nieco dojrzalszych, którzy zwracają już uwagę na jakość towarzyszącej im w zabawie muzyki. Są na rynku płyty zrobione bardzo profesjonalnie, z naśladowcami, czy kontynuatorami stylu Franka Sinatry. Choć nadal jestem przekonany, że pierwowzoru nic nie zastąpi, to przecież rynek zawsze potrzebuje nowości. Większość ze wspomnianych płyt zawiera standardy i przeboje wylansowane niegdyś przez znanych piosenkarzy. Sprawdziły się, należą już do evergreenów, nie jest więc dużym ryzykiem ponowne ich wydanie. Często przypomina się te utwory w odświeżonych aranżacjach.
 
Tu właśnie mamy do czynienia z tego rodzaju zabiegiem. Młody kanadyjski wokalista Matt Dusk mówi, że na swojej płycie umieścił i jazz, i pop, country, dance, rhythm and blues, czyli po trochu wszystkiego. Na szczęście nie jest to prawda. To bardzo spójnie brzmiąca płyta, głównie dzięki aranżacjom, które najbardziej zwróciły moją uwagę. Napisane zostały przez największych mistrzów; są tu takie nazwiska, jak Sammy Nestico, Vince Mendoza czy Patrick Williams. Brzmienie prawdziwej, dużej orkiestry, big bandu i smyczków, jest dla mnie największym atutem tej płyty!

Choć Matt Dusk nie wydaje się być tytanem wokalistyki, jednak jego interpretacjom nie można nic zarzucić (może zbyt małą ilość indywidualizmu?). Są momenty, gdy pokazuje, że naprawdę stać go na wiele, tak, jak na przykład na początku ostatniej piosenki, kiedy śpiewa tylko z towarzyszeniem basu.

Wokalista wraz z producentem postanowili dołączyć kilka współczesnych piosenek, ale takich, które będą pasować do całości. Rzeczywiście dobrze pasują, choć prowokują pytanie o sens pisania dziś muzyki w stylu sprzed kilkudziesięciu lat, który, jak widać, nie chce się zestarzeć. Niektóre z nich mają mniej interesującą, typowo hollywoodzką, łzawą, szeroko napisaną orkiestrę smyczkową. Ale nie powinien zrażać fakt, iż są to melodie, które z założenia mogą być śpiewane „przy goleniu”. Właśnie to świadczy o ich atrakcyjności, a oprawione zostały iście po królewsku. Nazwisko Matt Dusk z pewnością jeszcze usłyszymy. Jeśli jego następne projekty będą równie pieczołowicie przygotowane i wykonane, powinien liczyć na kolejny sukces. „Back In Town” został wydany dwa lata temu, wkrótce ma się ukazać następ-ny album tego utalentowanego wokalisty.

Autor: Ryszard Borowski

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm