Wytwórnia: SJRecords 039
Lyresto
Ludzkie gadanie
Detroit Booga-Loop
Nancy with
a Laughing Face
Burrellhouse
You Are There
Here’s That Rainy Day
I’ve
Grown Accustomed to Her Face
East of the Sun and West of the Moon
Muzycy: Jacek
Niedziela-Meira, gitara; Kajetan Galas, organy Hammonda; Grzegorz Pałka,
perkusja (1,2, 4, 9); Łukasz Żyta, perkusja (3, 5, 6, 7)
Recenzja opublikowana w Jazz Forum 4-5/2019
Legendarny kontrabasista, wspaniały pedagog i popularyzator wiedzy o jazzie, wydaje płytę jako… gitarzysta! Krążek, zarejestrowany przez Jacka Niedzielę-Meirę wespół z hammondzistą Kajetanem Galasem oraz, wymiennie, perkusistami Łukaszem Żytą i Grzegorzem Pałką, to hołd złożony Kenny’emu Burrellowi i jego twórczości z okresu współpracy z Jimmym Smithem. Żywiołowe, pełne drive’u i rasowo zagrane kompozycje wielu autorów, między innymi samego Jacka Niedzieli, Seweryna Krajewskiego czy, rzecz jasna, Kenny’ego Burrella, składają się tu na zapierającą dech w piersiach podróż do świata energetycznego bopu z przełomu lat 50. i 60.
Wszystkie elementy stylu oddane są tu wręcz wzorowo, pozwalając cieszyć się nie tylko wspaniałym wykonaniem, ale i oddając ten wyjątkowy klimat, który pamiętać możemy, czy to z nagrań właśnie Burrella z Jimmym Smithem, czy też Ptaszyna Wróblewskiego, Wojciecha Karolaka, nieodżałowanego Marka Blizińskiego i Czesława Bartkowskiego. Jak wspomina Jacek Niedziela-Meira, to właśnie do nagrań tego tria najchętniej sięgał w młodości, wertując bibliotekę ojca.
„Burrellhouse” to płyta błyskotliwa, przepełniona młodzieńczą radością i fascynacją obraną konwencją. Z drugiej strony dojrzałość muzyków, świadomość miejsca w zespole, wybitny warsztat i ogromna wiedza stanowią stabilną bazę, pozwalając triu zachować lekkość i swobodę, jakie emanują wręcz z każdego dźwięku. Charakter gry, frazowanie, artykulacja i współpraca instrumentalistów to ikona stylu: słuchaczy początkujących doskonale wprowadzi w konwencję, a tych wyrobionych cieszyć będzie każdą frazą.
Przyjęta tu klasyczna konwencja, dzięki obecności organów Hammonda, operujących w szerokim spektrum skali, pozwala na ograniczenie składu do trzech instrumentów, tuszując brak obecności kontrabasu. O ile jednak lider projektu wspaniale sprawdza się w roli gitarzysty, to jednak nieodżałowaną stratą dla polskiej sceny jazzowej byłaby jego całkowita rezygnacja z gry na kontrabasie. Panie Jacku, prosimy: gitara tak, ale nie zamiast, a obok kontrabasu!
Autor: Konrad Żywiecki