Wytwórnia: V Records 009
Lalka;
Pożegnanie
z Marią;
Celuloid;
Wojna domowa;
Prawo i pięść: nim wstanie dzień;
Crazy Script;
Człowiek z żelaza;
Death and the Maiden: Roberto’s Last
Chance;
Celuloid – reprise
Muzycy: Marek Napiórkowski, gitara akustyczna, klasyczna, dwunastostrunowa i elektryczna; Artur Lesicki, gitary akustyczne i elektryczne, charango
Recenzję opublikowano w numerze 10-11/2015 Jazz Forum.
Kameralne spotkanie dwóch przyjaciół, akustyczne gitary i przywołujące wspomnienia tematy z historii polskiego kina. Sceneria: zanurzony w podzielonogórskich lasach stary, zabytkowy młyn, a w nim wyposażone w najlepszy sprzęt studio RecPublica. Przestrzeń, spokój i piękne dźwięki.
„Celuloid” to płyta magiczna. Nienarzucająca się, subtelna i delikatna. Zaś Marek Napiórkowski i Artur Lesicki to wspaniali, doświadczeni muzycy, a nade wszystko przyjaciele i wrażliwi ludzie, potrafiący docenić magię chwili. I udało się ten czar utrwalić na płycie.
Najbardziej cieszy, że ci dwaj gitarzyści, wirtuozi swoich instrumentów, nie ulegli pokusie potraktowania tematów Krzysztofa Komedy, Wojciecha Kilara, Andrzeja Kurylewicza, Andrzeja Korzyńskiego i Jerzego „Dudusia” Matuszkiewicza jako wyłącznie pretekstu do improwizacji. Wręcz przeciwnie: podeszli do nich z szacunkiem, nie ingerując zbytnio w harmonię, koncentrując się przede wszystkim na pięknej melodii, ulotnym uczuciu nostalgii. Wsłuchani w siebie nawzajem, świadomi każdego dźwięku, tworząc niepowtarzalny nastrój, nagrali płytę bezpretensjonalną, która niczego nie usiłuje udowodnić czy zmienić, ale po prostu wyjątkową i piękną. Każdy dźwięk improwizacji wynika z poprzedniego, a wszystkie je łączy nierozerwalny związek z tematem, z obrazem. W każdym z nich słychać, jak dojrzałymi twórcami są Marek i Artur.
Muzycy zdecydowali się ograniczyć instrumentarium do gitarowego duo, niemalże całkowicie akustycznego: jedynie w kompozycji Death and the Maiden: Roberto’s Last Chance Kilara pozwolili sobie chwycić za gitary elektryczne, budując napięcie jeszcze silniej podkreślające delikatny charakter albumu i rolę, jaką w tej muzyce odgrywa cisza.
Choć
sesja nagraniowa trwała zaledwie trzy dni, to słychać, że muzycy przygotowywali
materiał miesiącami: aranżacje są przemyślane, linie gitar wzajemnie się
przeplatają i uzupełniają, tworząc mikrokosmos nastrojów, historii
i obrazów. Pamiętać należy, że ci dwaj gitarzyści znają się przecież nie
od wczoraj, razem dorastali, razem chodzili do szkoły, grali też razem
w zespole Funky Groove: tę przyjaźń i porozumienie również słychać
w każdym dźwięku, każdemu dźwiękowi towarzyszy atmosfera kameralnego
spotkania, bardzo osobistego, intymnego.
Autor: Konrad Żywiecki