Wytwórnia: Stretch 8 88072 04218 6 (dystrybucja Universal)


Chick’s Chums
Serenity
Like I Was Sayin’
Spanish Song
Chinese Butterfly
Return to Forever
Wake-up Call
Gadd-Zooks


Muzycy:
Chick Corea, fortepian, fortepiany elektryczne, syntezatory;Steve Gadd, perkusja; Lionel Loueke, gitara, śpiew; Steve Wilson, saksofon sopranowy, flet; Carlitos Del Puerto, bas akustyczny i elektryczny; Luisito Quintero, instr. perkusyjne; Philip Bailey, śpiew (6)


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 3/2018


Chinese Butterfly

The Chick Corea + Steve Gadd Band

  • Ocena - 5

Chick Corea i Steve Gadd spotkali się po raz pierwszy w kwintecie Chucka Mangione w połowie lat 60. Potem wielokrotnie łączyły ich wspólne projekty, jak i udziały w sesjach firmowanych przez innych. Nie powinna więc zaskakiwać szczególna interakcja, gdy Corea muzykuje z Gaddem, bo obaj mistrzowie darzą specjalną atencją jazz przyprawiany muzyką latynoską i rockową. Ich spotkania w studiu czy na scenie emanują radością wspólnego grania.

Sylwetka Corei nie wymaga prezentacji, bo od lat reprezentuje najściślejszą czołówkę jazzu i pozostaje muzykiem niezwykle płodnym. Nie inaczej sprawy się mają z Gaddem, choć wiedza o tym nie jest już tak powszechna. Mimo że w gremium profesjonalistów uchodzi za jednego z najlepszych perkusistów, to w kręgach jazzfanów Gadd jest relatywnie mało znany. Wynika to głównie z faktu, że na jego niebywałych umiejętnościach poznały się takie gwiazdy rocka jak Paul McCartney, Paul Simon, Eric Clapton, czy James Taylor. Jeśli do tego dodać, że Gadd prowadzi od lat własne zespoły jazzowe, to chcąc zadowolić wszystkie ambicje, musi po prostu wybierać i z wielu pomysłów rezygnować. W swej karierze Gadd wziął udział w rekordowej ilości sesji nagraniowych i w tym kontekście może się chyba równać z kontrabasistą Ronem Carterem.

Dla znających dobrze dyskografię Corei niniejszy projekt nie stanowi próby lansowania nowej formy. Jest to pełna witalności prezentacja ośmiu rozbudowanych kompozycji, silnie nawiązujących charakterem do tych firmowanych przez pierwsze wcielenie grupy Return to Forever. Po odejściu Airto Moreiry z pierwszego składu RTF, właśnie Gadd miał go zastąpić, ale musiał zrezygnować ze względu na inne zobowiązania. Historia zatoczyła więc pewne koło, bo do spotkania Corei i Gadda w takim właśnie stylu doszło niedawno, a rezultaty uwieczniono aż na dwóch krążkach. W uformowanym sekstecie mamy właściwie trzy pokolenia muzyków, a grają razem jak rówieśnicy.

Wzbogacenie brzmienia, względem tego, jakie prezentował pierwotny skład RTF, uzyskano przez dokooptowanie rozchwytywanego gitarzysty Lionela Loueke, który trafnie, acz dyskretnie, akcentuje swe afrykańskie korzenie (Wake-up Call). Loueke bezbłędnie wczuwa się również w swych wokalizach w klimaty latynoskie (Serenity, A Spanish Song). Niebagatelną rolę odgrywa Steve Wilson, którego melodyjne i pełne swobody popisy na flecie lub saksofonie przypominają piękne solówki, jakimi raczył nas niezapomniany Joe Farrell.

Od pierwszego taktu wyczuwa się nieomylne i elastyczne prowadzenie machiny rytmicznej przez Gadda. Ma on kilka wejść solowych na perkusji (Like I Was Saying, Gadd-Zooks), które wynikają naturalnie z kontekstu, ale nie są formą specjalnie preparowanych popisów. Lekkie akcentacje perkusjonaliów Luisito Quintero świetnie komplementują kołyszący rytm kreślony przez Gadda. Schowany nieco w tle, ale zawsze skuteczny, Del Puerto popisał się w tytułowym utworze romantycznym solem na kontrabasie.

Corea pozostaje nie tylko autorem i aranżerem większości wykonanych kompozycji, ale cały czas urzeka nas grą na przeróżnych klawiaturach, zarówno tych współczesnych, jak i historycznych (Fender). Jak nikt inny potrafi finezyjnie połączyć brzmienia elektryczne i akustyczne oraz wejść gładko w dialog z saksofonem czy gitarą. Każde jego solo zachwyca wyszukanym bogactwem barw, bezbłędnym rozłożeniem akcentów i zwięzłością przekazu.

Szczególna uwaga należy się prezentacji legendarnej kompozycji Return to Forever. Aranżacja tego utworu tylko lekko odbiegła od pierwotnego wykonania RTF. Zachowano układ naprzemiennego tempa poszczególnych części utworu, charakterystyczne harmonizujące ostinato Fendera, pełen witalności pochód linii basowej, chóralne przyśpiewki i sekwencję akcentów perkusyjnych. Novum stanowi solo na syntezatorze, na którym Corea (w RTF) w 1972 r. jeszcze nie grał. Partię wokalną powierzono śpiewającemu falsetem Philipowi Baileyowi, który uczynił to z właściwym namaszczeniem. On też ciekawie rozbudował kodę tego magicznego utworu. 


Autor: Cezary Gumiński

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm