Wytwórnia: Dux 0970

Preludium asertywne na smyczki;
Nieasertywna toccata na smyczki;
Szkice zimowe: „śnieżynki”;
Szkice zimowe: „cyrk pingwinów”;
Olender;
Hopin’ for Somethin’ for Soprano Saxophone and Strings;
Concertino for Piano and Orchestra: parts I-III

Muzycy: Krzysztof Herdzin, fortepian; Piotr Baron, saksofon sopranowy; Polska Orkiestra Radiowa pod dyr. Krzysztofa Herdzina

Recenzję opublikowano w numerze 9/2014 Jazz Forum.


Composer’s Concert Live

Krzysztof Herdzin

  • Ocena - 5

Koncert, który odbył się w warszawskim Studiu S-1 był już relacjonowany w JAZZ FORUM. Został nagrany i dziś możemy znów posłuchać tych wykonań dzięki płycie. A jest to bardzo ważna płyta w obszernej już dyskografii Krzysztofa Herdzina. Występuje on na niej w trzech rolach – jest pianistą, dyrygentem, a przede wszystkim, kompozytorem!

Wszyscy często podziwiamy Krzysztofa jako aranżera lub efektownego jazzowego pianistę, ale tym razem to nie są piosenki, które można uznać za lekką muzykę. To jest twórczość, która musi być oceniana w kategoriach muzyki klasycznej, poważnej. Niektórym słuchaczom utwory, takie jak oba Szkice zimowe, czy Olender kojarzyć się mogą z popularną dziś muzyką filmową, ale to niezbyt dobre określenie. Nie jest to przecież odrębny gatunek, ale muzyka tak kolorowo instrumentowana (znakomicie używane dzwonki, harfy, waltornie, itp.), o lekkiej fakturze i czasem wręcz zabawnej „treści” (do ilustracyjnych skojarzeń skłaniają tytuły) dziś tak właśnie jest odbierana.

Tak jak w jazzie okres free mamy już poza sobą, a kompozycje z ostatnich kilkudziesięciu lat twórców takich jak Corea, Hancock, Brecker, czy Mehldau z punktu widzenia awangardy lat 60. są wsteczne, a z pewnością nieawangardowe, podobnie w muzyce poważnej dyktat awangardy lat 50. i 60., serializm i skrobanie w instrumenty mamy już za sobą. Jesteśmy już po ważnych doświadczeniach i teraz na powrót możemy się zająć melodią, harmonią i fascynować rytmem. I właśnie w ten nurt wpisują się „filharmoniczne” propozycje Herdzina. Tak, oczywiście, słychać w jego kompozycjach zafascynowanie Szostakowiczem, Prokofiewem, Bacewicz, czy Gershwinem, ale po pierwsze to wszyscy kochamy taką muzykę, a po drugie to jednak jego własna, oryginalna propozycja. Dźwięki, którymi cieszy się nie tylko kompozytor, ale także wykonawcy i słuchacze, którzy mogą wszystko zrozumieć.

Nagranie symfonicznego koncertu jest doskonałym sprawdzianem mistrzostwa instrumentacyjnego. Tu nie da się sztucznie poprawić niedociągnięć partytury, wyeksponować głosów, które nie zostały dobrze przydzielone instrumentom. A muzyka Herdzina brzmi znakomicie! Nawet same smyczki potrafią zabrzmieć pięknie akompaniując saksofonowi sopranowemu (świetny Piotr Baron) w uroczym, delikatnym, ale też jazzowym (improwizacja!) Hopin’ for Somethin’.

Dość wyjątkową pozycją jest kończące płytę Concertino for Piano and Orchestra. Trzyczęściowy, klasycznie napisany utwór stanowi sprawdzian wszelkich umiejętności kompozytorskich. Tak jak wspomniałem, można tę muzykę uznać za hołd klasykom dwudziestego wieku, Grażynie Bacewicz (części skrajne), czy Gershwinowi (część druga i trzecia), ale też słucha się tego niezwykle przyjemnie. Właściwie każdy z naszych polskich ważnych pianistów jazzowych napisał taki utwór, ale wśród nich ten koncert wydaje się najbardziej „obiektywny”, możliwy do wykonania przez każdego dobrego pianistę, także wyłącznie klasycznego. Co prawda interpretacja autorska wzbogacona jest o znakomitą improwizowaną kadencję, ale nie wpływa ona znacząco na kształt utworu. Bardzo jestem ciekawy dalszych losów wszystkich zaprezentowanych na koncercie - i na płycie - utworów. Publiczności uczęszczającej na filharmoniczne koncerty w innych miastach Polski życzę, żeby dyrektorzy orkiestr bili się o możliwość ich pokazania. Do zobaczenia zatem na tych koncertach...


Autor: Ryszard Borowski

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm