Wytwórnia: Sutra SUCD 106 (dystrybucja Universal)

Bill Graham’s Introduction;
Midnight Rider;
Blue Sky;
One Way Out;
Statesboro Blues;
Southbound;
Jessica;
Good Lovin’;
Key to the Highway

Muzycy: Gregg Allman, instr. klawiszowe, śpiew; Dickey Betts, gitara, śpiew; Dan Toler, gitara; Chuck Leavell, instr. klawiszowe; Bruce Waibel, gitara basowa;Jai Johanny Johanson (Jaimoe), Butch Trucks, perkusja

Recenzję opublikowano w numerze 1-2/2016 Jazz Forum.

Crackdown Concert 1986

The Allman Brothers Band

  • Ocena - 4

Niniejszy album ukazał się w październiku 2015 roku, stąd też jest najnowszą, na chwilę obecną, premierą fonograficzną pod wysoce zobowiązującym szyldem The Allman Brothers Band – choć, w ślad za wydanym około trzy miesiące wcześniej „Live At The Cow’s Palace, New Year’s Eve 1973”, zawiera archiwalne koncertowe nagrania tej grupy. W kontekście jej dotychczasowych wydawnictw „live” wyróżnia się, podobnie jak jego wspomniany właśnie poprzednik, okolicznościowym charakterem i udziałem muzyków występujących gościnnie. Na albumie wcześniejszym znalazła się bowiem rejestracja jednego z noworocznych koncertów organizowanych przez słynnego impresaria Billa Grahama w jednym z jego przybytków w San Francisco. Główną atrakcją owych koncertów był na ogół zespół Grateful Dead, w drugiej części wieczoru do The ABB symbolicznie dołączyli gitarzysta Jerry Garcia i perkusista Bill Kreutzmann. Na występie omawianym teraz liczba wykonawców towarzyszących okazała się nawet większa, co wynikło z samego charakteru „Crackdown Concert 1986” – jednodniowego festiwalu muzycznego o konkretnej, niewątpliwie szlachetnej funkcji ideowej.

Odbył się on mianowicie 31 października 1986 roku w nowojorskiej Madison Square Garden pod patronatem impresaryjnym tegoż niezawodnego Billa Grahama i pod hasłem radykalnego ograniczenia dostępu do kokainy – której slangowy synonim to „crack” – wtedy akurat coraz bardziej popularnej, zwłaszcza wśród afroamerykańskiej młodzieży z Brooklynu. Jako że celem antynarkotykowej propagandy mieli być ludzie różnych pokoleń i ras, na festiwalowym afiszu pojawili się młodzi raperzy w postaci tria Run-D.M.C., gwiazdor salsy Ruben Blades oraz klasycy szeroko rozumianego rocka – od tria Crosby, Stills & Nash, przez grupę Carlosa Santany, po rozwiązany w 1982 roku The Allman Brothers Band.

Powikłana była, także w sensie narkotykowym, i niejednokrotnie tragiczna historia tego zespołu – jeśli wspomnieć konflikty między Greggiem Allmanem a Dickeyem Bettsem, zwłaszcza zaś boleśnie przedwczesne zgony Duane’a Allmana i Berry’ego Oakleya.

Jednak wkroczywszy na estradę o północy i rozpocząwszy występ stosownym na tę porę Midnight Rider, zespół potwierdził swą klasę artystyczną i nieczęsto spotykaną charyzmę estradową. Gitarowe narracje Bettsa jak zwykle urzekają potoczystością i gracją melodyczną, zwłaszcza w jego tematach autorskich (Jessica, Blue Sky). Chuck Leavell daje popis improwizacyjnej finezji i zwięzłości w partiach solowych (Southbound). Wokalistyka lidera imponuje szlachetną bluesową szorstkością (na przykład w Statesboro Blues), a praca rozbudowanej sekcji – dyscypliną i bogactwem synkopowanej rytmiki (głównie w Southbound).

Wszystko to znamy dokładnie z wcześniejszych, przede wszystkim koncertowych, nagrań grupy – tu natomiast mamy trochę inny program i, jako się rzekło, dodatkowe atrakcje wykonawcze. I tak w One Way Out – wykonanym z iście epicką inwencją – ze znakomitym skutkiem dołącza do zespołu mistrz harmonijki ustnej w osobie Paula Butterfielda, który tego wieczoru występował z Carlosem Santaną, i który ledwie pół roku później miał opuścić nas na zawsze. Pod koniec jest już całkiem nietypowo – rozbrzmiewa bowiem Good Lovin’, chwytliwa piosenka w stylu czarnego rhythm and bluesa, przy innych okazjach ze zrozumiałych względów przez The ABB nie wykonywana, z Felixem Cavaliere (ex-The Young Rascals) w roli wokalisty. Zachęcając publiczność do wspólnego śpiewania, obficie cytuje on tematy z bluesowej i rockowej klasyki, od Maybellene, przez Who Do You Love, po Whole Lotta Love i dowcipnie nawiązuje do głównej idei festiwalu.

Jest to wszakże ledwie przedsmak tego, co dzieje się zaraz potem w Key to the Highway, kiedy to do grupy dołączają między innymi Carlos Santana, Steven Stills i Mick Taylor. Trudno precyzyjnie ocenić wkład każdego z wyżej wymienionych tuzów w zbiorowe dzieło interpretacji tego dwunastotaktowego standardu – albowiem nie o finezję wykonania tu idzie, a o radość wspólnego bycia na estradzie i entuzjazm dla słusznej sprawy. Radość i entuzjazm, które sięgają zenitu w finałowym, jeszcze bardziej zatłoczonym wykonawczo Got My Mojo Workin’ – niestety (na szczęście?) pominiętym na niniejszym wydawnictwie.

Jest ono dostępne na rynku także pod tytułem „Restoration”. Z dzisiejszej perspektywy bez mała proroczym, jako że okazjonalna na pozór reaktywacja istotnie okazała się zapowiedzią odrodzenia The ABB.


Autor: Andrzej Dorobek

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm