Wytwórnia: Decca 006025473279329(86) (dystrybucja Universal)

It Gonna Come;
Preacherman;
Morning Sun;
Same to You;
Don’t Misunderstand;
Don’t Talk;
If Ever I Recall Your Face;
Bad News;
She Don’t Know;
Once I Was Loved

Muzycy: Melody Gardot, śpiew, fortepian, gitara; Mitchell Long, Reese Richardson, gitary; Pete Kuzma, Larry Goldings, organy; Gary Grant, trąbka; Irwin Hall, saksofon altowy; Dan Higgins, saksofon tenorowy i barytonowy; i inni

Recenzję opublikowano w numerze 6/2015 Jazz Forum.


Currency Of Man

Melody Gardot

  • Ocena - 4

Jest to zbiór intrygujących, ciekawie skomponowanych i pomysłowo zaaranżowanych utworów, co podkreślić należy na wstępie, zanim podda się je dalszej wiwisekcji. Oczywistym punktem odniesienia jest tu blues i muzyka soulowa drugiej połowy lat 60. oraz twórczość tzw. zaangażowana, również charakterystyczna dla owej epoki. Już to różni tę płytę od poprzednich krążków artystki.

Mamy tu oczywiście dawkę pięknych ballad, jak jazzowa If Ever I Recall Your Face czy niemal gospelowa Once I Was Loved, gdzie śpiew i fortepianowy akompaniament Melody Gardot tworzą nastrój spowiedzi, której intymność podbudowuje delikatne tło sekcji smyczkowej. Obok nich znajdziemy jednak też, nietypowo dla artystki, ostro zagrane z ekspresyjnym wokalem utwory, jak Preacherman czy Bad News. Można odnieść wrażenie, że nad całą płytą unosi się duch Stevie’ego Wondera i wczesnego Michaela Jacksona. Jest to zupełnie wyraźne w staccatowych riffach sekcji dętej, pojawiających się w blisko połowie z zamieszczonych tu utworów.

Ciekawym zabiegiem aranżerskim jest nadanie podkładowi, nagranemu, jak wynika z opisu płyty, wyłącznie „akustycznymi” instrumentami, brzmienia bardzo „elektronicznego”. To postawienie na głowie dominującej obecnie tendencji nagrywania czysto elektronicznych podkładów, które producenci starają się maksymalnie upodobnić do brzmienia instrumentów akustycznych. O tym, że artystce zależało na takim właśnie efekcie, może świadczyć zaangażowanie do masteringu płyty legendarnego Bernie’ego Grundmana, który wyczarował takie nieśmiertelności jak „Thriller” Jacksona czy „Purple Rain” Prince’a. Dzięki temu, płyta ma brzmienie jednocześnie klasyczne i nowoczesne.

W takim to właśnie otoczeniu głos Melody Gardot brzmi doprawdy wspaniale. Czasem kojąco, czasem niepokojąco tworzy on zmienne, ale zawsze wyraziste nastroje. Mieszczący się w średnich i niskich rejestrach z charakterystyczną „papierosową” chrypką, jest znakomitym narzędziem artystycznej koncepcji wokalistki.

Konsekwentnie prowadzoną myśl widać też w warstwie literackiej płyty. Otwierający tekst to bunt: „Mamy nadzieję, że władza abdykuje i zwieje”, uzasadniony portretami, jak zlinczowany młody Murzyn (Preacherman) czy wykorzystywana seksualnie dziewczyna (She Don’t Know) po niemal apokaliptyczny Bad News, gdzie jesteśmy ostrzeżeni: „nadeszły złe wiadomości, to już czas końca”. Tym bardziej zaskakujący jest utwór końcowy Once I Was Loved, mówiący o pogodzeniu się z losem i oddaniu pięknym wspomnieniom, gdy tylko to nam pozostaje.

Ponieważ wszystkie utwory są autorstwa samej Melody Gardot, mamy tu przedstawioną bardzo osobistą wizję artystki. Ciekawym trickiem jest też język znacznej części utworów, napisanych murzyńskim slangiem, i to lekko archaizującym („see dat man” czy „she don’t know”). Dla polskiego słuchacza miłe zapewne będzie stwierdzenie, że pod wpływem spojrzenia kochanego człowieka „miałaby ochotę zatańczyć poloneza”.


Autor: Marek Garztecki

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm